Czy słyszeli Państwo o tak zwanej teorii Wielkiej Lechii? Jej zwolennicy uważają, że historia Polski sięga czasów starożytnych a wszystko zaczęło się od Lecha I. Co na ten temat sądzą historycy? I jak ma się to do rzeczywistości?Czyż nie jest to znana już przecież, acz na nowo przywołana fascynacja romantyków, którzy eksploatowali na poetycki sposób słowiańską tożsamość Polaków?
Zacznijmy jednak od tego jak i kiedy powstała Polska. Choć rok 966 przez wielu jest uznawany za początek polskiej państwowości, to w rzeczywistości było to włączenie państwa do wspólnoty krajów chrześcijańskich a nie - jego początek.Wiemy, że około 960 roku objął w państwie Polan rządy Mieszko I. W tym czasie jego włości miały już określony zasięg terytorialny a także ważniejsze ośrodki. .
Wielu historyków uważa, że wymienieni przez Galla Anonima książęta - poprzednicy Mieszka istnieli (weźmy na przykład ,,Poczet królów i książąt polskich" pod redakcją A. Garlickiego), jednak ich dokonania wciąż są niejasne. Nie możemy z całkowitą pewnością przypisać im poszczególnych dokonań. Różne źródła podają, że państwo Polan powstało w pierwszej połowie X wieku, na przełomie IX i X wieku, najwcześniej w drugiej połowie IX wieku.
Jak widać jeśli chodzi o historię państwa Polan przed Mieszkiem wciąż jesteśmy skazani na domysły. Nie wiemy kiedy powstało, nie wiemy na ile prawdziwi byli ludzie tacy jak Popiel czy Krak. Wciąż trwają ustalenia.
A jednak zwolennicy Wielkiej Lechii uważają, że nasz kraj istnieje od czasów starożytnych. Dlaczego więc oficjalna wersja historii twierdzi, że nasze państwo stworzyła dynastia Piastów? Według ,,turbosłowian" (tak nazywa się zwolenników tej teorii) prawdę ukrywają Niemcy i Kościół. Tak, teoria Wielkiej Lechii jest teorią spiskową.
Kilka lat temu pewne wydawnictwo opublikowało książki Janusza Bieszka, w których propagował on teorię Wielkiej Lechii. Miłośnicy historii byli zbulwersowani, książka ,,Słowiańscy królowie Lechii" nie miała recenzji naukowej, była pełna błędów, ignorowała wyniki badań a nawet - o zgrozo! - powoływała się na Kronikę Prokosza, która jest jedną wielką fałszywką. Warto dodać, że zanim zaczął pisać o Wielkiej Lechii, Janusz Bieszek był orędownikiem tez rodem z książek Ericha von Danikena.
"Wielka starożytna dynastia lechicka trwała 3099 lat, od założyciela Lechii w 1729 roku p.n.e. króla Lecha I, Wielkiego, do śmierci króla Kazimierza Wielkiego w 1370 roku" - to jedna z próbek możliwości propagatora koncepcji Wielkiej Lechii, Janusza Bieszka przytoczona w książce Romana Żuchowicza, zatytułowanej "Wielka Lechia. Źródła i przyczyny popularności teorii pseudonaukowej okiem historyka". Trzeba nadmienić, iż Żuchowicz jest doktorantem na Wydziale Historycznym UW i na Wydziale "Artes Liberales" Uniwersytetu Warszawskiego.
Inna kwestia: Żuchowicz krok po kroku obala tezy Bieszka dotyczące Wielkiej Lechii. Piętnuje autora opierającego się o wątpliwe koncepcje mające swe korzenie w wieku XIX. Żuchowicz wytyka autorowi koncepcji odwołując się do dyskusji z ekspertami w zakresie historii czy genetyki. To tylko jeden z przykładów - sporów o Wielką Lechię nie brakuje, choć uznawana jest za pseudonaukę.
A na koniec - trochę na przekór - zacytuję Orwella: "Władza to nie środek do celu; władza to cel. Nie wprowadza się dyktatury po to, by chronić rewolucję; wznieca się rewolucję w celu narzucenia dyktatury. Celem prześladowań są prześladowania. Celem tortur są tortury. Celem władzy jest władza".