Komu przeszkadzał krzyż?
Policja poprosiła organizatorów warszawskiej, antybanderowskiej demonstracji przed ambasadą Ukrainy, aby po rozwiązaniu zgromadzenia usunęli krzyż ustawiony z płonących zniczy - symbol pamięci o mordach dokonywanych przez rezunów z OUN-UPA na Polakach na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej, ponieważ "Ukraińcy mogą go sobie nie życzyć".
Na pytanie, do kogo należy chodnik przed ambasadą, do miasta, czy do placówki dyplomatycznej, policjant odpowiedział, że wprawdzie "do miasta, ale władze miasta też mogą go sobie nie życzyć". W sumie nic nowego, gdyż ani Hanna Gronkiewicz-Waltz, ani jej współpracownicy zniczy palących się na chodnikach dla upamiętnienia Polaków nigdy nie tolerowali Kiedy po katastrofie smoleńskiej na chodniku przed pałacem prezydenckim zapłonęły znicze, a ludzie w odruchu serca składali również kwiaty, wszystkie te gesty współczucia i pamięci wylądowały na wysypisku śmieci. Trudno zatem było spodziewać się czego innego.
Spokojną manifestację, podczas której wznoszono antybanderowskie hasła, zakłóciło kilku Ukraińców-prowokatorów. Do sytuacji ekstremalnych jednak nie doszło. Zresztą organizatorzy spodziewali się prowokacji i zawczasu ostrzegli przed nią wszystkich uczestników.
Środowiska patriotyczne zgromadziły się w czwartek przed ambasadą Ukrainy w Warszawie, aby zaprotestować przeciwko gloryfikacji rezunów z OUN-UPA. Podobne protesty wobec polityki historycznej władz w Kijowie odbyły się również w innych polskich miastach. Wśród uczestników nie zabrakło również przedstawicieli organizacji kresowych.
Karolina Maria Koter
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl