Chyba zbyt słabo rozpoznany jest fakt, że w immanentystycznej eschatologii Marksa dokonać się mają cuda większe niż samo tylko zniesienie wszelkiej dyferencji w świecie społecznym, ludzkim. Jego "społeczeństwo komunistyczne" ogarnąć ma bowiem nie tylko 'ludzki ród", ale również całą przyrodę i to w taki sposób, że przyroda zostanie zhumanizowana, człowiek zaś "znaturalizowany".
W "Rękopisach ekonomiczno-filozoficznych z 1844 r." Marks snuje wizję, której prześciga swoją śmiałością rojenia najbardziej "odlotowych" romantyków: "Społeczeństwo komunistyczne jest prawdziwym zmartwychwstaniem przyrody, urzeczywistnieniem naturalizmu człowieka i humanizmu przyrody” (w: K. Marks, F. Engels, "Dzieła", t. I, Warszawa 1960, s. 579).
To nie Rimbaud, lecz Marks był "mistykiem w stanie dzikim".
Źródło: FB