"Łączmy ręce, łączmy serca najściślej!"

0
0
0
/

Gdy przychodzi śmierć kogoś, kogo znaliśmy, kto był nam bliski, stajemy wobec tej Ostateczności bezradni. Ci co pozostają przy życiu, czują się osieroceni, nawet jeśli umiera osoba publiczna, dla wielu pod względem stopnia pokrewieństwa obca. Pozostaje zaduma i pamięć. To Bóg decyduje, kogo zabiera. Miłośników książek Barbary Wachowicz – Napiórkowskiej bardzo zasmuciło Jej niespodziewane odejście. Jeszcze w Zakopanem pisała kolejną książkę, jeszcze snuła tyle planów, szykowała spotkania z czytelnikami. Mówiono o Niej ”Fioletowa Basia”, „Basia z Podlasia”, chociaż tak naprawdę urodziła się w 1937 roku w Warszawie. Na mojej półce z książkami stoją dwie książki. Ukochane „Malwy na lewadach” i wywiad rzeka „Wańkowicz krzepi”, który Wachowicz przeprowadziła wspólnie z Krzysztofem Kąkolewskim z nestorem polskiego dziennikarstwa. Ale Basia (pozwolę sobie tak pisać, bo byłyśmy na „Ty”) napisała książek całe mnóstwo. Najbardziej znane to: ”Marie jego życia”, „Dom Sienkiewicza”, „Ty jesteś jak zdrowie. Z Mickiewiczem nad Wilią, Niemnem i Świtezią. Ze Słowackim w Krzemieńcu. Z Orzeszkową nad Niemnem", "Ciebie jedną kocham. Tropami Stefana Żeromskiego w najściślejszej ojczyźnie" czy "Druhno Oleńko! Druhu Andrzeju! Gawęda o twórcach Harcerstwa Polskiego, Oldze i Andrzeju Małkowskich". Bohaterowie Jej opowieści to przeważnie wielcy Polacy: Kościuszko, Mickiewicz, Słowacki, Norwid, Krasiński, Chopin, ale też bohaterowie Kamieni na szaniec” i Powstania Warszawskiego, harcerze Szarych Szeregów. Napisała cykl „Wierna rzeka harcerstwa”, zamieszczając w nim opowieści o Rudym, Alku i Zośce, którym Aleksander Kamiński poświęcił swoje „Kamienie na szaniec”. Basia spisała wspomnienia ich najbliższych: matek, sióstr, braci, kuzynów, towarzyszy walki, przyjaciół i sympatii, docierała do listów i konspiracyjnych zapisków, by z tych okruchów bolesnych często wspomnień nakreślić sylwetki swoich bohaterów, przekazać czytelnikowi ich losy w formie gawędy. To był jej hołd oddany pokoleniu Polski Walczącej. Te książki, znakomicie udokumentowane, uczą polskości, pokazują też cenę, jaką za tę polskość przyszło płacić, bo nie można jej było ocalić za darmo. Barbara Wachowicz była absolwentką Wydziału Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego i studium historii i teorii filmu łódzkiej filmówki. Pisała scenariusze do telewizyjnych spektakli i filmów, widowisk, do audycji radiowych. Poeta, ksiądz Janusz Pasierb tak pisał o książkach Barbary Wachowicz: „Pod jej piórem przeszłość nie jest tylko „trochę dalej”, lecz zupełnie blisko”. Książki Basi to w zasadzie reportaże i gawędy. To nie były suche biografie, to były biografie z duszą. Zawsze chciała być harcerką, nosić z dumą szary harcerski mundur, to była Jej wielka tęsknota, ale w jej czasach szkolnych prawdziwego harcerstwa nie było. Tak napisała o sobie: „Należę do pokolenia, któremu odebrano dar harcerstwa. Mój starszy brat miał jeszcze szczęście nosić krzyż harcerski. I raz tylko w życiu widziałam, jak zapłakał – on, mały bohater, który uratował mnie z płomieni, gdy palono nasz dwór, ze łzami odpinał krzyż i chował, gdy unicestwiano Związek Harcerstwa Polskiego.” Gdy się odrodziło, Basia przylgnęła do harcerzy całym sercem. Bywała na kominkach, ogniskach, na ich akcjach i czuwaniu. Co roku uczestniczyła w harcerskich uroczystościach pod warszawskim Arsenałem w rocznicę odbicia Janka Bytnara. Napisała: „Rajdy Arsenał. Od 1978 do 2007 opuściłam tylko jeden, w 2000 roku, gdy autor tej scenografii (Jej mąż) odchodził z tego świata.” Odnotowała też pamiętną, lodowatą śnieżycę, która w 1994 roku uniemożliwiła Matce „Rudego” Zdzisławie Bytnarowej, zwanej Matulą Polskich Harcerzy, wyjście z samochodu, by przyjąć ostatnią w życiu defiladę. Basia włączyła się też w bitwę o pamięć Rudego i Alka, gdy reżyser Robert Gliński zrealizował film „Kamienie na szaniec” ogłaszając jeszcze przed premierą, że będzie w nim „odbrązawiał postacie pomnikowe i schematyczne”, powołując się na opinię swej matki, która rzekomo znała całą trójkę bohaterów „Kamieni”. Wachowicz przeżywała, gdy w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej", bohaterowie zostali określeni przez Glińskiego, jako ci, którym "historia kazała złapać za pukawki i latać z tymi pukawkami po ulicach, co spowodowało, że wszyscy zginęli”. To było nie tylko dla Niej, ale też całego żyjącego jeszcze środowiska Szarych Szeregów nie do przyjęcia. Wyciągnięto reżyserowi przekłamania historyczne i fałsz w prezentowaniu postaci. Znamy też nakręcanie medialnej histerii i posądzenia braterskiej przyjaźni Zośki i Rudego o homoseksualne uczucie. Na swojej internetowej stronie Barbara Wachowicz zamieściła następujący list: Kochani Przyjaciele! Najserdeczniej dziękuję Wam za obecność w moim życiu i dobre, piękne słowa, jakie mi przesyłacie - zaiste ,,dla pokrzepienia serc". Pozwalają one z nadzieją patrzeć w przyszłość! Bo jest przecież zupełnie inna Polska, niźli ta, której wizerunek - fałszywy i krzywdzący kształtują nasze ponure media. To jest Polska wspaniałych nauczycieli, ofiarnych lekarzy - i młodzieży - mądrej, wrażliwej, odpowiedzialnej. Mam szczęście cieszyć się przyjaźnią i współpracą młodych - od Zakopanego po Gdańsk i od Wrocławia po Białystok. To Oni odwołują się do Testamentu Krzysia Baczyńskiego, który zanim poległ na barykadach Powstania, rzucił przesłanie: "Trzeba nam teraz umierać, by Polska umiała znowu żyć". Oni wierzą, iż to marzenie o Polsce żyjącej, o ideale Polski godnej szacunku - spełnią. I ja tę wiarę podzielam. (…) Bądźmy wszyscy jak w harcerskim kręgu wedle przesłania Naczelnika Kościuszki: "Łączmy ręce, łączmy serca najściślej!" Potraktujmy to jako Basi testament. Fot. Dominik Różański

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną