Bitwa o Warszawę

0
0
0
/

Choć oficjalnie kampania wyborcza samorządowa jeszcze się nie rozpoczęła, to bitwa o Warszawę rozgrywa się od chwili ogłoszenia kandydatury Zjednoczonej Prawicy, Patryka Jakiego. Rafał Trzaskowski kandydat PO swój start mógł rozpoczęć dużo wcześniej. Mógł się lepiej do kampanii przygotować i prowadzić ją jeszcze przed zgłoszeniem Jakiego. Mógł, ale nie robił nic. Był przekonany, że wygraną ma już w kieszeni. Przecież stolica to bastion opozycji, wspierany przez ludzi z KOD i Obywateli RP oraz środowiska artystyczne. To cała potężna armia urzędnicza ze swoimi rozległymi koligacjami, to firmy, spółki i przedsiębiorstwa ściśle związane z ratuszem. Podczas kampanii prezydenckiej Bronisław Komorowski mimo licznych kompromitacji i niemrawej kampanii wygrał w Warszawie z Andrzejem Dudą. To wszystko może uśpić zwolenników totalnej opozycji, którzy uważają, że wygraną mają już w kieszeni. A tu, niemal na samym początku zaskoczenie – choć Trzaskowski prowadzi, to dystans miedzy kandydatami niepokojąco maleje i na teraz wynosi jedynie 6-7proc.Dlaczego faworyt PO, nadzieja na nowe jutro partii traci poparcie? Zaniepokojeni są tym ludzie w Platformie Obywatelskiej aż do tego stopnia, że na pomoc wezwali słynnego Igora Ostachowicza, który wielokrotnie pracował nad wizerunkiem Donalda Tuska. Ale cóż, nawet w Paryżu nie zrobią z owsa ryżu. Żaden doskonały nawet piarowiec nie zmieni osobowości kandydata. Rafał Trzaskowski jest postrzegany przez ludzi jako wiecznie naburmuszony, arogancki cwaniak, którego bardzo łatwo wyprowadzić z równowagi. Dochodzi do tego jego lenistwo. Ludzie z jego otoczenia mówią, że najlepiej czuje się w Brukseli, a życie traktuje jako nieustanny lunch i raut. Wstaje późno, lubi przedpołudniowe pogaduszki w modnej kawiarni, dopiero potem spotkanie z wyborcami, a dzień kończy wieczorny relaks. I tu na całej linii przegrywa z Patrykiem Jakim. Kandydat Zjednoczonej Prawicy choć wystartował dość późno, potrafił błyskawicznie nadrobić czas. Jest bardzo pracowity. Pracuje od świtu do późnej nocy. Ma bardzo dużo obowiązków. Stworzył od podstaw i cały czas prowadzi komisję weryfikacyjną. Jest odpowiedzialny za polskie więziennictwo i odpowiada za finanse resortu sprawiedliwości. Wszyscy podkreślają, że jest świetnym organizatorem. Dla wyborców ma konkretne propozycje: budowę trzech nowych mostów, walkę ze smogiem, rozwój sportu, dbałość o zieleń i lepszą komunikację. Natomiast Rafał Trzaskowski miota się między dywagacjami nad wizją współczesnej Warszawy. Sam przyznaje, że nie znalazł dobrego planu dla stolicy. Wsławił się za to licznymi wpadkami: oskarżył dziennikarzy, winą za dziką reprywatyzację, przyznał się, że słabo zna miasto, a Warszawie niepotrzebne są nowe mosty, jedynie kładki pieszo – rowerowe, tak samo jak zbędna jest budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego. Po co nam taka gigantomania, skoro w Berlinie buduje się podobny port lotniczy. Może lepiej, aby startował w wyborach na burmistrza stolicy Niemiec, niż męczył się w zapyziałej Polsce. No i jeszcze Trzaskowski optuje za darmową komunikacją dla posłów. Trudno się dziwić, że ludzie pytani, z jakim projektem kojarzy im się kandydat PO na prezydenta stolicy, odpowiadają, że „z żadnym”, a na zdjęcie Trzaskowskiego reagowali uwagą: „wygląda na cwaniaka” Rzeczywiście jest duże podobieństwo faworyta PO do Sławomira Nowaka, pamiętnego pana od zegarków. Widząc niemrawość kampanijną Trzaskowskiego, media ruszyły z pomocą. „Gazeta Wyborcza”, TVN24 „Newsweek” atakują Jakiego bez pardonu. Ostatnio „Newsweek” wsławił się okładką, na której przedstawia kandydata Zjednoczonej Prawicy jako ojca mafii. W tym zacietrzewieniu wszystko się Lisowi pomyliło – Jaki, który walczy z mafią warszawską, jest przedstawiany jako ojciec gangu. Patryk Jaki podkreśla, że chce Warszawy pragmatycznej, a nie ideologicznej i zapewnia, że nie wyda ani jednej złotówki na sprawy związane z ideologią. Rafał Trzaskowski natomiast podkreśla swoje lewicowe filiacje i ma nadzieję, że jako prezydenta spotka go zaszczyt udzielenia ślubu gejom. Zamierza także odbudować sławetną tęczę na Placu Zbawiciela. Ale te problemy interesują jedynie garstkę osób. Większość chce się dowiedzieć, jak rozwiązać komunikacyjne korki, jak walczyć ze smogiem, chce nowych parkingów, zaprzestania bezładnej, niemal dzikiej zabudowy Warszawy. Ale przysłowiowe dziury w chodnikach nie są w gestii zainteresowań Trzaskowskiego. On jest stworzony do wyższych celów i widać wyraźnie, że ta kampania męczy go i irytuje. A jeszcze przed nim wizja utraty wakacyjnego urlopu. Na sugestie sztabu wyborczego, że to doskonały czas na kampanię, był niemile zaskoczony, że w tym roku nie wyjedzie na wakacje. Coraz częściej mówi się o zastąpieniu Rafała Trzaskowskiego Pawłem Rabiejem, który jest jednak wyjątkowo nieciekawa postacią. Czeka nas gorący bój o Warszawę, a jakie tego będą efekty zobaczymy przy urnach wyborczych. Możemy mieć jedynie nadzieję, że żelazny bastion PO, Warszawa zostanie w końcu odbita.

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną