Wciąż trwa deprecjonowanie wszystkiego, co polskie. Twórcy kultury tacy, jak pisarze, aktorzy, reżyserzy zamiast umacniać dumę narodową i przekazywać polskie wartości wyśmiewają się z nich. Poeci, jak Adam Mickiewicz, czy Juliusz Słowacki pokazywani są, jako wyznawcy polskiej martyrologii i megalomańskiego mesjanizmu. Tworzy się wrażenie, że polska poezja jest niewiele warta. Potęguje je fakt, że z listy lektur obowiązkowych znikają dzieła wielkich polskich poetów.
Niewątpliwie mieliśmy wielu wspaniałych poetów. Warto jest wracać szczególnie do tych, którzy nie tylko potrafili pisać piękne wiersze, ale wychwalali polskość. Poza wymienionymi wyżej należy do nich choćby Zygmunt Krasiński, Cyprian Kamil Norwid, Wiktor Gomulicki, Krzysztof Kamil Baczyński, Tadeusz Gajcy, Marian Hemar, Jan Paweł Woronicz, Leopold Staff.
Autorzy ci głosili umiłowanie Polski w czasach, które były trudne dla naszej Ojczyzny: podczas zaborów, II wojny światowej, czy okresu komunizmu. Niekoniecznie używali przy tym wielkich słów. Często pokazywali "jedynie" piękno Warszawy, polskich krajobrazów, polskiej kultury. Ich poezje nie były tendencyjne, ale przejmowały i przejmują swoim autentyzmem i wrażliwością. Czytając je także i dzisiaj można poczuć tę niesamowitą więź z Ojczyzną i z tym wszystkim, co polskie. W czasach metodycznego wynarodowiania jest to potrzebne wszystkim, by nasze dusze nie zostały "scudzoziemczone".
Nie należy zapominać, że także Jan Paweł II był wielkim, polskim poetą. Warto przytoczyć w całości jego wiersz: "Myśląc Ojczyzna": "Ojczyzna - kiedy myślę - Wówczas wyrażam siebie i zakorzeniam/ Mówi mi o tym serce, jakby ukryta granica/ Która ze mnie przebiega ku innym/ Aby wszystkich ogarnąć w przeszłość dawniejszą niż każdy z nas:/ Z niej się wyłaniam.../ Gdy myślę Ojczyzna/ By zamknąć ją w sobie jak skarb/ Pytam wciąż, jak go pomnożyć/ Jak poszerzyć tę przestrzeń/ Którą wypełnia".
Misją poetów wciąż jest pocieszanie i umacnianie narodu w momentach dla niego trudnych. Są wciąż też tacy, którzy podejmują się tego zadania. Przykładem jest Wojciech Wencel, który w wierszu "In hora mortis" datowanym na 10 kwietnia 2010 r. napisał: "Jeszcze Polska nie zginęła póki my giniemy/ póki nasi starsi bracia wędrują do ziemi (...) naród tylko ten zwycięża razem ze swym Bogiem/ który pocałunkiem śmierci ma znaczoną głowę". Podobnie czyni Kazimierz Józef Węgrzyn, który w swoim utworze "Dom" podkreślał: "Wciąż jestem w drodze przygarbiony czasem/ Ojczyzny mojej trudnym naznaczony losem/ horyzont wciąż przesuwa granicę nadziei/ moim domem jest wiara którą w sobie niosę".
Wśród polskich poetów miejsce szczególne zajmuje Zbigniew Herbert, który w swojej twórczości pokazywał, jaką postawę należy zająć wobec nieludzkiej władzy, piewców nienawiści, kłamliwych mediów. W utworze "Do Ryszarda Krynickiego – list" pisał o nikczemnie małych przeciwnikach, bełkotu z trybuny, czarnej pianie gazet. Odnosiło się to do komunistów, ale pasuje także do obecnej władzy i jej medialnych popleczników.
Herbert zalecał "postawą wyprostowaną", a więc postawę jednoznacznego sprzeciwu i bezkompromisowości wobec zła, choćby miało nas ono pozbawić życia. Wielokrotnie zwracał przy tym uwagę, że nie można zapomnieć o ofiarach aroganckiej i nieludzkiej władzy: "A gniew twój bezsilny niech będzie jak morze/ ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych" ("Przesłanie Pana Cogito"); "Jesteśmy mimo wszystko/ stróżami naszych braci" (Pan Cogito o potrzebie ścisłości). P
oeta pisząc te słowa upominał się o tych, którzy zaginęli, których los jest nieznany, którzy zginęli w nieznanych okolicznościach. Słowa te brzmią dzisiaj wyjątkowo dobitnie w kontekście tego, co wydarzyło się w Smoleńsku. Pokazują, że musimy dojść do prawdy o tamtym wydarzeniu, bo jesteśmy to winni tym, którzy tam zginęli.
Herbert pokazywał, jak w czasach relatywizmu, podważania fundamentalnych wartości, rozmywania wszystkiego trzeba stawać się zasadniczym i odczytywać wszystko w kategoriach prawda-fałsz, dobro-zło: "uwielbiał tautologie/ tłumaczenie/ idem per idem/ że ptak jest ptakiem/ niewola niewolą/ nóż jest nożem/ śmierć śmiercią" (Pan Cogito i wyobraźnia). Tylko jasne nazwanie rzeczy po imieniu może pozwolić nam nie utracić naszej tożsamości i nie pozwolić odebrać nam tego, co najcenniejsze.
Niezwykle aktualny, w kontekście masowej emigracji Polaków, jest także wiersz "Pan Cogito – powrót". Herbert opisywał w nim, dlaczego wraca z bogatego, kolorowego Zachodu do ubogiej i szarej komunistycznej Polski. Pokazuje, że jego przyjaciele dziwią się temu, co robi. On jednak nie może dłużej znieść obcej mowy. Poeta nie wyjaśnił jasno, czemu zdecydował się na powrót.
Wyjaśnia to jednak inny wiersz: "postanowiłem wrócić jutro lub pojutrze/ nie mogę żyć wśród winnic wszystko tu nie moje/ drzewa są bez korzeni domy bez fundamentów deszcz/ szklany kwiaty pachną/ woskiem/ o puste niebo kołacze suchy obłok" (Powrót prokonsula"). Herbert dobitnie wyraził, że Polska to jego świat. Wszędzie indziej nie czuje się u siebie. Wszystko wydaje mu się sztuczne i martwe. To właśnie polskość kojarzy mu się z życiem, radością, szczęściem.
Poezja Zbigniewa Herberta jest trudna, bo wymaga konkretnych postaw, potępia niezdecydowanie, koniunkturalizm i tchórzostwo. Jest to twórczość, która pozwala przetrwać w trudnych czasach, dając nadzieję i służąc radą.
Warto jest od czasu do czasu sięgnąć do polskiej poezji. Nie tylko po to, aby zobaczyć, że jest wielka i wspaniała, ale także dlatego, żeby pozostawać w ścisłym duchowym związku z Ojczyzną. Po to, żeby w czasach globalizacji i tak popularnej "europejskości" pozostać Polakiem, który pomimo wszystkich trudności nie chce i nie potrafi porzucić na zawsze własnego kraju.