Islamiści - dialog czy miecz?

0
0
0
/

26 lipca 2016 roku w miejscowości Saint-Étienne-du-Rouvray, na przedmieściach Rouen w północnej Francji, dwóch mężczyzn, Abdel Malik Petitjean i Adel Kermiche, uzbrojonych w noże, zabarykadowało się w kościele podczas Mszy Świętej, w którym znajdował się ksiądz – ks. Jacques Hamel, 3 zakonnice i małżeństwo wiernych. Zanim policja zastrzeliła napastników, zdążyli poderżnąć gardło księdzu, który stał przy ołtarzu, ranić zakonnicę i jeszcze dwie osoby postronne. Był to tylko jeden z wielu „incydentów” (jak informują światowe media), który miał miejsce w ostatnich latach i dotyczył chrześcijan. Nie chodzi przy tym o Afrykę i Azję, ale o Europę, dokładnie Francję, najstarszą córę Kościoła. Do zamachu przyznała się salaficka organizacja terrorystyczna ISIS, znana też jako „państwo islamskie”. Można by się spodziewać, że reakcja papieża będzie stanowcza. Nazwie po imieniu zbrodnię i tych, którzy jej dokonali, wezwie władze świeckie do natychmiastowej reakcji i do zapewnienia chrześcijanom bezpieczeństwa. Zwróci uwagę, że jest to efekt przymykania oczu na islamskie zbrodnie. Tymczasem ks. Federico Lombardi, rzecznik Watykanu, oświadczył, co następuje: „Papież został poinformowany i uczestniczy w bólu i w przerażeniu z powodu tej absurdalnej przemocy, potępiając w jak najbardziej radykalny sposób wszelką formę nienawiści”. Podkreślił też, że Franciszek modli się za wszystkich zaatakowanych[1]. Papież cierpi i jest przerażony. Skłoniła go to tego „absurdalna przemoc”. Absurdalne może być to, kiedy podejdę na ulicy do obcej mi osoby i bez żadnego powodu zamorduję ją. W miejscowości Saint-Étienne-du-Rouvray, na przedmieściach Rouen w północnej Francji napastnicy działali z pełną premedytacją, wcześniej obierając cel, po przemyśleniu całej sprawy. Mieli powód, a nawet wiele powodów: wzbudzić terror, zaprowadzić państwo islamskie w Europie, dokonać choć na małą skalę eksterminacji Kościoła katolickiego. Ich działania były jak najbardziej uzasadnione, a przez to wcale nie mniej straszne. Wręcz przeciwnie: były przez to z gruntu satanistyczne. Papież „potępił w jak najbardziej radykalny sposób wszelką formę nienawiści”. To znaczy co potępił? Nienawiść chrześcijan do muzułmanów, ludzi biednych do bogatych, katolików do protestantów, a gdzieś tam także muzułmanów do katolików? Na radykalny akt terrorystów Papież zdecydował się na „jak najbardziej radykalne potępienie”? Co jest w nim radykalnego, skoro Papież bał się nawet potępić dwóch konkretnych ludzi, którzy zaatakowali wiernych? Jakby tego było mało, Franciszek rok później powiedział, że islamski terroryzm nie istnieje[2]. Wynika z tego, że ksiądz Jacques Hamel sam poderżnął sobie gardło. W pewnym sensie jest to zresztą prawda i znak Bożej opatrzności, bo właśnie ten kapłan był od wielu lat zaangażowany w „dialog międzyreligijny” i wzywał do otwarcia się na uchodźców-imigrantów. Muzułmańscy terroryści przyjęli zaproszenie. Problem w tym, że od czasów proroka Mahometa znają tylko jeden sposób dialogu i nawracania – ogniem i mieczem. Rozumieli to dobrze Karol Młot pod Poitiers, żołnierze pod Lepanto czy Jan III Sobieski pod Wiedniem i inaczej z nimi rozmawiali.   [1] http://www.tvp.info/26297772/atak-na-kosciol-w-normandii-zginal-zakladnik-napastnicy-zastrzeleni-przez-antyterrorystow. [2] http://press.vatican.va/content/salastampa/en/bollettino/pubblico/2017/02/17/170217b.html.

Źródło: prawy.pl

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną