Roman Dmowski, człowiek, Polak, przyjaciel i Józefa Dmowska

0
0
0
/

Tytuł tego artykułu to oczywiście tytuł wspomnieniowej książki Izabeli z Lutosławskich Wolikowskiej wydanej w 1961 roku nakładem Komitetu Wydawniczego w Chicago, USA. Z tej bogactwa tej wartej przypomnienia książnicy zacytujemy jaki był stosunek Romana Dmowskiego do swojej Mamy. Jak pamiętamy Pan Roman z Japonii  przywiózł Mamusi piękną makatę z haftowanymi kwiatami. Pani Józefa z Lenarskich Dmowska (na świat przyszła 26 grudnia 1833 r.):„ubierała się z waszecia, ręce miała zgrabiałe od ciężkiej pracy, ale godność i powaga jej zachowania wykazywały wybitną osobowość”. Pochodząca ze skromnej szlachty mazowieckiej  mając 11 lat utrzymywała owdowiałą, chorą i zubożałą matkę z szycia rękawiczek, pracując od świtu do zmierzchu. Po zamążpójściu matka 7 dzieci - z tego 2 pochowane w dzieciństwie. Dzieci chowała po katolicku, surowo, ale miłością, sama z mężem  poszcząc w dni nakazane. Pracowała ciężko razem z mężem przy firmie brukarskiej jak i przy dzierżawionych stawach rybnych. Wdową została w 51 roku życia i musiała zarządzać firmą męża. W okresie krakowskim (1901-1905) Pani Józefa przyjeżdżała do syna do Krakowa, gdzie witały ją gościnne progi rodziny Lutosławskich. Jędrzej Giertych tak opisał rozmowę jaką miał z Panem Romanem na temat swojej matki:„Pani Dmowska – to była dzielna kobieta. Gdy syn, po dłuższym pobycie za granicą, został w chwili powrotu aresztowany na stacji pogranicznej i przewieziony do warszawskiej cytadeli, matka odwiedzała go w więzieniu. Rozmowa odbyła się obecności funkcjonariuszów więziennych, poprzez podwójną przegrodę krat. Pani Dmowska potraktowała swe odwiedziny na wesoło. Żartowała i dowcipkowała. - A, to ładna historia! Powracasz z długiej podróży i zamiast zjechać do domu – jedziesz prosto do kryminału! Po wyjściu z więzienia, Dmowski oświadczył matce, że jest jej bardzo wdzięczny za takie zachowanie się w czasie tej wizyty w cytadeli. Inne matki, gdy odwiedzają tam synów, toną we łzach, urządzają niesmaczne sceny. - A jeszcze by tego brakowało – odpowiadała pani Dmowska, żebym się przed tymi Mochami rozpłakała! Serce mi się krwawiło, ale gdzieżby, to mogła pokazać!". Pani Józefa zmarła w marcu roku rozpoczęcia - tak wyczekiwanej przez Polaków - I wojny światowej. Pogrzeb miała bardzo skromny, ale uderzała jednak w orszaku pogrzebowym wielka ilość wieńców ze świeżych kwiatów. Tak przyjaciele składali hołd matce Romana Dmowskiego. Nowy kościół na Kamionku postawiono na dawnym cmentarzu, gdzie spoczywały prochy rodziców Pana Romana. Bywało, że przychodził do kościoła i klękał na posadce - w miejscu, gdzie hipotetycznie był grób rodziców. W okresie mieszkania u państwa Niklewiczów w majątku w Drozdowie w pokoju pana Romana były drogie jego sercu pamiątki po rodzicach i dziadkach. Przy łóżku stał fotel stary po matce. Ku Jej pamięci kazał go sobie sprowadzić z Warszawy, by mieć przy sobie... Jaka Matka, taki Syn. Wieczne odpocznienie racz Jej dać Panie... _________________________________ Ilustracje: 1.Akt ślubu Walentego Dmowskiego i Józefy Lenarskiej 2. Kościół Najświętszej Matki Bożej Loretańskiej na Pradze 3. Kościół Bożego Ciała na Kamionku  

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną