Tytuł tego artykułu to oczywiście tytuł wspomnieniowej książki Izabeli z Lutosławskich Wolikowskiej wydanej w 1961 roku nakładem Komitetu Wydawniczego w Chicago, USA.
Z tej bogactwa tej wartej przypomnienia książnicy przypomnijmy pełen trwogi sierpień 1914 r. kiedy prezesa Romana Dmowskiego nie było w Kongresówce, lecz przebywał we Francji.
Prezes Dmowski od kilkunastu lat przewidywał, że zaborcy chwycą się za łby i będzie wojna powszechna. Ustawił całe społeczeństwo polskie w obozie antyniemieckim, ale fizycznie nie było go w kraju! Co robić?! Wychowany w szkole politycznej Dmowskiego poseł do Dumy rosyjskiej Wiktor Jaroński składa 8 sierpnia 1914 r. słynną deklarację solidarności narodu polskiego z rosyjskim przeciw Niemcom. Bez niej nie byłoby Dmowskiego w Wersalu. Po latach napisze: „
Nigdy w życiu żaden nasz krok polityczny tak mię nie ucieszy”.
Podczas powrotu do Rosji, aresztowany w Szczecinie jako poddany rosyjski – w tłumie podobnych - opatrznościowo nie rozpoznany, został wypuszczony i przez Szwecję oraz Petersburg pojawia się w Warszawie. Od tego momentu nie zamykały się drzwi: delegacje, arystokratów, inteligencji, robotników i włościach pragnęły wskazówek oraz rozmów.
Nie zabrakło i przyjaciela Pana Romana, mieszkającego po sąsiedzku w w tym samej kamienicy Władysława Reymonta. Pani Wolikowska tak wspomina:
„
Wpadał po kilka razy na dzień do nas i wpatrywał się w Pana Romana z bezgraniczną ufnością. Mam go w oczach. Drobne, związane ręce, pełne wyrazu, przesuwał swoim zwyczajem po włosach, jakby chciał uspokoić myśli i uczucia nieustannie w nim wibrujące.
- Roman! Jesteś! - chwytał go za ręce. - O Jezu! Cośmy się natrapili! Spać nie mogłem! Co oni by tu bez Ciebie wyrabiali! Strach pomyśleć... No i co będzie, co? Powiedz! Mówże!
Swymi biednymi oczyma krótkowidza wpatrywał się w Pana Romana.
- Ano – mówił powoli Dmowski, bardzo w owe dni skupiony i małomówny – Polska będzie.
- Roman! Będzie? - Rany Boskie! Jesteś pewny? - Jakże mów, no mów!
- Nie ma co mówić, Władek! - Trzeba natychmiast robić. Ciężka praca przed nami!...
A Pan Władek leciał przez miasto i powtarzał na prawo i lewo, że Polska będzie, bo go o tym zapewnił Roman Dmowski”.
Możemy z uśmiechem wdzięczności za Niepodległość skonstatować, że w epoce przedinternetowej, do rozniesienia dobrej nowiny i otuchy Rodakom wystarczył przyszły noblista, Pan Władysław Reymont.