Z Piotrem Błaszkowskim – rodowitym gdańszczaninem, publicystą, działaczem narodowym, krytykiem życia społecznego, politologiem i rozmawia Marta Cywińska.
Marta Cywińska: "Narodowy publicysta" - to poczucie misji czy zmaganie się z nadaną "etykietką"?
Piotr Błaszkowski: Misja, "etykiety" to nie nasz świat.
Czego potrzeba obecnemu Ruchowi Narodowemu?
Poza lewicą tj. "Krytyką polityczną" mało kto zwrócił uwagę, na odtworzenie się podziałów klasowych w polskim społeczeństwie. Podział ten nie jest na szczęście ostry, ale jest i dotyczy w zasadzie dwóch kryteriów. Poziomu kultury, wykształcenia i majątku.
Przy czym majątek nie oznacza często klasy wyższej. Człowiek prymitywny jest spozycjonowany jako "klasa plebejska", a można być wykształconym, uczestnikiem debaty publicznej, a niezbyt majętnym, a mimo to jest się członkiem klasy średniej.
W swym słynnym, komentowanym raporcie „Dobra zmiana w Miastku. Neoautorytaryzm w polskiej polityce z perspektywy małego miasta” prof. dr hab. Maciej Gdula dzieli społeczeństwo na klasę plebejską - ludową, klasę średnią i klasę wyższą.
I właśnie klasa średnia jest podzielona ideowo między prawicę PiS-owską, a PO, a klasa ludowa została (warunkowo wg. dr Gduli) kupiona przez PIS. Ruch Narodowy jest - jeśli użyć kryteriów klasowych - partią ludową. RN potrzeba pozyskania klasy średniej, bez niej nie będzie sukcesów w wyborach, bo sukcesy już mamy, choć nie przekładają się one na sondaże i wybory. Duża rola w rozszerzeniu wpływów Mediów Narodowych i naszych liderów, bo cenzura na RN w TVP jest konsekwentna. Obecność w mediach liberalnych jest okazjonalna, służy podbijaniu oglądalności dla reklamodawców przy ostrości sporu ideowego.
Jakie według Pana są najważniejsze zadania kobiet w ruchu narodowym?
Dzieci, dzieci, dzieci. Podczas II wojny światowej dzieci się rodziły, a wielodzietny, powojenny wyż demograficzny ocalił nasz naród. Model 2+5 musi byś normą, zwłaszcza, ze względu na duży współczynnik bezżennych singli, bezpłodnych małżeństw i bezdzietnych egoistów. Dla statecznych matron dobroczynność, wspieranie finansowe, zaplecze logistyczne. Każda z Dam Narodowych według talentów i możliwości.
Czy ma pan swoją hierarchię obowiązków polskich?
Modlitwa, ofiara finansowa, aktywność. Każdy według swojego powołania.
Jest Pan gorąco zaangażowanym obrońcą życia. Czy pikiety i publicystyka wystarczą, by polscy działacze pro-life mieli spokojne sumienie?
"Gorąco" może za dużo powiedziane. Raczej jestem żołnierzem stojącym w pikietach pro-life, modlącym się. Gorący są ci którzy biorą na siebie obowiązek logistyczny i organizacyjny. Jestem pełen podziwu dla dla nich.
Czego powinnam Panu życzyć z całego serca?
Wytrwałości i widoku więcej młodego wojska. Młodzież ma czas, a go marnuje dla bzdury.