Maszerują chłopcy, maszerują...
- Widać, że sekta pana red. Terlikowskiego też została zmobilizowana do świętej wojny z „nacjonalizmem”, co jest o tyle zabawne, że ubóstwiane przez „Frondę” państwo żydowskie zorganizowane jest właśnie na zasadzie nacjonalistycznej, żeby nie powiedzieć – szowinistycznej - pisze Stanisław Michalkiewicz.
Tego samego dnia, w którym około tysiąca „antyfaszystów” manifestowało w Warszawie przeciwko „narodowcom” i ”nacjonalizmowi”, w kinie „Luna” odbywała się konwencja wyborcza Kongresu Nowej Prawicy.
Wprawdzie Stanisław Cat-Mackiewicz nazywał Warszawę „małym żydowskim miasteczkiem na niemieckim pograniczu”, ale – po pierwsze od tamtej pory wiele się zmieniło, a po drugie – Warszawa nie jest takim znowu „małym miasteczkiem”, więc obecność zaledwie tysiąca osób na demonstracji przeciwko „nacjonalizmowi” dowodzi, że na antyfaszystów nikt już dzisiaj nie wybula, a jeśli nawet – to ma jadowitego węża w kieszeni.
W przeciwnym razie „antyfaszystów: byłoby na ulicach Warszawy co najmniej tylu, ilu „aktywistów” na kijowskim Majdanie, którego „głównym sponsorem” był obecny ukraiński prezydent Piotr Poroszenko.
Nawiasem mówiąc, anonimowi autorzy portalu firmowanego przez judeochrześcijańską sektę red. Tomasza Terlikowskiego „Fronda”, skrytykowali mnie m.in. właśnie za sformułowanie, iż Piotr Poroszenko był „głównym sponsorem Majdanu”.
Najwyraźniej anonimowi autorzy, którzy nawet pewne sformułowania przyjęli z repertuaru „Trybuny Ludu” z najlepszych czasów stalinowskich, bo piszą o „klice Ziemkiewicza”, niczym tamci o „zbrodniczej klice wściekłego psa imperializmu Tito” - nie wierzą nawet życzliwym dla prezydenta Poroszenki informacjom prasowym, według których właśnie z faktu, że był on „głównym sponsorem Majdanu wynikać miał jego tytuł do prezydentury.
Kto wie, czy w ogóle nie zostali do sekty pana red. Terlikowskiego delegowani służbowo, bo jużci – jak nakazywał Lenin - trzeba „ufać i kontrolować”, zwłaszcza „judeochrześcijan”, którzy z neofickiej nadgorliwości mogą przesadzać.
I tak właśnie zrobili, bo powodem tej pryncypialnej krytyki było potępienie „neoendeków” - że to niby maszerują „na wschód, ku zgubie Polski” . Potępienie zilustrowane zostało fotografią Janusza Korwin-Mikke i moją, co chyba znaczy, że natchnieni anonimowi autorzy uznali i jego i mnie za „neoendeków”.
Widać, że sekta pana red. Terlikowskiego też została zmobilizowana do świętej wojny z „nacjonalizmem”, co jest o tyle zabawne, że ubóstwiane przez „Frondę” państwo żydowskie zorganizowane jest właśnie na zasadzie nacjonalistycznej, żeby nie powiedzieć – szowinistycznej. Ale – jak zauważył Franciszek Maria Arouet - „kiedy Padyszachowi wiozą zboże, kapitan nie troszczy się, jakie wygody mają myszy na statku”.
Na izraelski szowinizm pan red. Terlikowski musi przymykać oczy – bo inaczej przepędzą go nie tylko z „Frondy”, ale nawet z telewizji Republika - a wielodzietnej rodziny niepodobna utrzymać z wydłubywania kitu z okien, więc trzeba mieć nie tylko język, ale przede wszystkim i kręgosłup giętki.
Ale mniejsza już tę całą judeochrześcijańską „Frondę” i jej autorów; „niech w własnym kółku, jak w krzywym zwierciadle, sami się dręczą własną niemożnością”.
Uczestnicząc w Konwencji KNP na zaproszenie kierownictwa tej partii, przypomniałem uczestnikom młodzieżową rewoltę z 1968 roku. Jej przywódcy już wtedy zapowiedzieli „długi marsz przez instytucje”, który na przełomie lat 80-tych i 90-tych zakończył się całkowitym sukcesem.
Przywódcy ruchu 1968 roku przejęli kierowanie ponadnarodowymi, a nawet światowymi instytucjami, przy pomocy których podjęli misję przeprowadzenia rewolucji komunistycznej – ale według alternatywnej strategii Antoniego Gramsciego.
O ile w znanej nam strategii bolszewickiej główne uderzenie skierowane zostało na gwałtowną zmianę stosunków własnościowych i masowy terror, wspomagany przez masowe duraczenie, to w nowej strategii głównym polem bitwy rewolucyjnej jest sfera kultury, w związku z czym na plan pierwszy wysunęło się duraczenie.
Narzędzia terrory wprawdzie są stworzone, ale nie są zbyt skwapliwie używane m.in. dlatego, że duraczenie przynosi świetne rezultaty. Cele zaś i w jednym i drugim przypadku są takie same: wyhodowanie „człowieka sowieckiego” i stworzenie mu odpowiedniego środowiska w postaci państwa totalitarnego.
I właśnie takie totalitarne państwo, które nie toleruje żadnej władzy poza własną, toteż likwiduje władzę rodzicielską, władzę właścicielską i władzę religijną, budowane jest przy pomocy instytucji Unii Europejskiej, wskutek czego III RP coraz bardziej upodabnia się do organizacji przestępczej o charakterze zbrojnym, w jaką prędzej czy później musi przekształcić się każde państwo socjalistyczne.
Minęło jednak niespełna 50 lat i oto znowu mamy do czynienia ze zmianą pokoleniową. W młodym pokoleniu budzi się reakcja na komunizm i najbardziej świadomi rzeczy właśnie rozpoczynają swój długi marsz przez instytucje w szeregach KNP.
Nie po to jednak, by je obsadzić, a obsadziwszy – gnębić i niewolić współobywateli, tylko po to, by odblokować narodowy potencjał ekonomiczny, a instytucje wrogie wolności i sprawiedliwości – polikwidować.
W tym przekonaniu i w tej nadziei życzyłem uczestnikom Konwencji powodzenia w długim marszu przez instytucje, który właśnie rozpoczynają.
Stanisław Michalkiewicz
Źródło: prawy.pl