Ktoś powiedział, zdemoralizujmy kobiety, a zdobędziemy cały naród. Może był to diabeł? Nie modlą się, straciły wiarę, straciły busolę moralną i lądują na dnie.
Przypomnijmy po arystotelesowsku i tomistyczne: stosunki męsko-damskie zawsze będą komplementarne - przez fakt aktu stworzenia i trudne - przez grzech pierworodny, który zranił naturę oraz karę dla potomków Adama i Ewy, przez ciężką pracę, bóle rodzenia i podległość emocjonalną, fizyczną oraz ekonomiczną kobiety względem mężczyzny.
Pisałem o demograficznej katastrofie w Polsce. Winne rodaczki-Polki.
Słyszałem pewnego Brazylijczyka w radiu, który powiedział, że Polska to kraj… matriarchalny! I prawdę powiedział. O, gdyby tworzyły je matrony otoczone wieloma dziećmi i wnukami Polska by kwitła!
Ale jest inaczej. Zdobyły absolutną władzą nad „życiem i śmiercią” swego dziecka. Albo zabiję, albo urodzę. To więc myśleć o 1.524.000 rodzinach z jednym dzieckiem?! Tego nigdy nie było w Rzeczpospolitej.Ograniczyły płodność, co w starym katechizmie Kościoła Katolickiego było grzechem. Jedno dziecko, by zaspokoić swój instynkt i związać z sobą mężczyznę, ale więcej już godzi w jej umiłowanie wygody oraz komfortu. I tabuny piesków jako substytut dziecka.
Faktycznie rozłożyły nasz naród. Wzmagający się zalew imigrantów, wynika z braku Polaków. Proste. Ale jak wyjdą za mąż na Araba, rodzą grzecznie tyle i ile „pan” każe. Chrześcijanin zwróci im uwagę na niemoralne zachowanie i nieprzystojny strój, reagują tupotem i wściekłą pianą na ustach. To samo powie muzułmanin, grzeczniutko spuszczają oczy. Ze strachu. Ze strony rodaka nic im nie grozi, więc go nie szanują. W głębi serca nimi gardzą.
Agresywny feminizm zabił męskość i same bezradne rozglądają się „gdzie ci mężczyźni”. Nie rozumieją, że szacunek rodaka-Polaka do kobiety nie jest słabością, ale właśnie szacunkiem. Może wolą prymitywnych chamów, bo życie z takim jest „ciekawsze”. Nie potrafią połączyć zjawisk przyczynowo-skutkowych, że opór ich rodaków przed muzułmańską emigracją chroni je przed gwałtami. W świecie męskich konfliktów kobieta zawsze jest ofiarą.Do tych kretynek nie dochodzi, że Bóg dał swoje „creare” (stwarzanie) mężczyźnie- praojcu Adamowi. Więc to on -MĘŻCZYZNA wymyślił dla kobiety pralkę, lodówkę, sokowirówkę i lokówkę do włosów, aby jej pomóc, ale jej nie zastąpi w kobiecości oraz macierzyństwie, to WASZ OBOWIĄZEK, Szanowne Panie!
Dał o 30% tkanki mięśniowej więcej by ciężko pracował dla utrzymania… właśnie kobiety i dzieci. W zamian za to, niewiasta realizując się istocie kobiecości ma być wierna i posłuszna. W tym się zbawia - jak pisze św. Paweł.
Nie słyszałem, aby mężczyzna wyzywał kobietę od „pasztetu”, „kaszalotów”, „małpy”, „krowy”. Jeśli same kobiety się nie szanują, to tym powinny zająć się feministki. Zjawiskiem częstym wśród kobiet-przyjaciółek jest odbieranie sobie wzajemnie mężczyzn. Nie dotyczy to bynajmniej tylko top-prezenterek tv/celebrytek, ale i pań na kasie, czy „serdecznych przyjaciółek” ze szkoły. Wyrzuty sumienia tłumią frazą: „on przecież chciał”. W domyśle: „ja jestem taka niewinna”.
„Polski kompleks” łączy się ze „kobiecym kompleksem Polek” stając się przysłowiowy za granicą. Jakiś patologiczny brak pewności siebie, którego przejawem jest pragnienie ożenku z cudzoziemcem. Choćby pastuchem. Później wracają walcząc o dziecko, który ex-cudowny obcokrajowiec chce mieć u siebie.
Często ukrywają brak pewności się pod maską agresji, a są w wiecznym strachu o wszystko. Straciły wiarę w czuwającą nad nami Opatrznością, wiec się boją - a to o pracę, a to związek, a to o starość, a to samotność. Piękne (liczne wypowiedzi cudzoziemców) choć głupie, wkraczają na ścieżkę samoubóstwienia, antropocentryzmu, szpecąc swe ciało tatuażami, nie bacząc, że za lat 20-30 na sflaczałym ciele będą wyglądać jak wiedźmy.
Na całym świecie mówi, się, że Polski są „łatwe” (vide wypowiedź Malajczyka w jednym z programów tv). Same to szczerze przyznają na kanałach youtube.
Konkubinaty ją już w zasadzie normą społeczną. Jest pigułka, przed lub po: i po problemie! Tu wyjątkowo wezmę kobiety w obronę. Liberalizm i zanik moralności spowodował dewaluację kobiety.
Kiedyś mężczyzna mówił, „chce Cię mieć, wyjdź za mnie”, później „jak zajdziesz w ciążę, to się z tobą ożenię”. Dziś taki normy nie obowiązują, jest umawianie się na konkubinat, który często kończy się wzajemnym wypaleniem. Ale była próba. Polki stały się przedmiotem męskiego egoizmu, rozpaczliwie walcząc o uczucie oraz bliskość.
Będąc już tylko „chrześcijankami kulturowymi” (przestrzegają pewnych rytuałów świątecznych, co mieści się naturalnej psychice ludzkiej), a nie - wyznawcami Chrystusa, nie potrafią już nosić małżeńskiego krzyża. Emigracja zarobkowa stała się okazją do porzucenia męża, dzieci lub przynajmniej separacji. A jeszcze kilka lat wcześniej chciały mieć rodzinę!
Przysięgają w kościele, biorą Boga za świadka i same w to wszystko nie wierzą. Nie wierzą w nagrodę oraz karę wieczną szukają obsesyjnie dobrobytu i wygody. Za wszelką cenę. Za „łóżko” z szefem, wpływowym kochankiem, nie ma granicy grzechu, który chcą w tej sprawie popełnić. Turcy dziwią się, jak to 40-latki porzucają rodzinę i dzieci i „spontanicznie” wchodzą związki ze śniadymi mężczyznami. „Spontaniczność” mylą z grzechem oraz poróbstwem.
Mamy i skrajne patologie. Samobójstwa rozrzedzone, czyli podrzynanie gardeł swoim dzieciom. Ostatnio wyczytałem o zwykłej matce ze Śląska co porzuciwszy męża i podrzuciwszy trójkę dzieci rodzicom związała się z kryminalistą, sama dopuszczając się ohydnych przestępstw łącznie z pomocą w aborcji i sprzedażą środków wczesnoporonnych. Z kolei kolejna patologiczna, po spaleniu nowonarodzonego dziecka, została aresztowana na dyskotece.
Poradnia Zdrowego Rodzicielstwa zaprasza >>
Widocznie chciała tańczyć i bawić do zatracenia. W piekle jest tyle samo kobiet jak mężczyzn 50/50. A co zrobić z kobietami, które często palą i piją alkohol w macierzyństwie? Tylko łagodne słowo perswazji? I ten anty-wzór kobiecości sączący się z mediów, a te celebrytki jako „moralne zombi”, wzór dla pozostałych milionów.
Sami Państwo oceńcie czy tekst jest mizoginiczny, czy antyfeministyczny. Dla mnie jest przede wszystkim smutny. Nie byłbym sprawiedliwy w swym osądzie, gdybym nie powiedział o wspaniałych żonach, matkach oraz babciach. Święte za życia, choć bardzo zwyczajne. Z mężem lub same (porzucone przez męskie moralne „odpady”) „dźwigające krzyż”. Została ich już tylko garsteczka.