Często, zwłaszcza ze strony lewicy, pada zarzut, że Polska jest państwem wyznaniowym. Tłumaczy się to tym, że zbyt wielkie znaczenie ma w naszym kraju Kościół.
Takie spojrzenie jest wynikiem antykatolickiej fobii, której wymarzoną perspektywą jest zamknięcie wszystkich katolików w gettach.
Państwo wyznaniowe to takie państwo, w którym przepisy religijne są jednocześnie przepisami państwowymi. Mamy z nim do czynienia w państwach islamskich. Islam bowiem od początku swojego istnienia nie rozdzielał sfery świeckiej i religijnej. Stąd muzułmanie zawsze, tam gdzie mieszkali, próbowali zaprowadzić prawo szariatu.
Dzisiaj także to czynią. W Europie tworzą się osiedla, gdzie policja nie wkracza i gdzie nie obowiązują w praktyce przepisy danego kraju. Liczy się jedynie prawo religijne, prawo szariatu, które egzekwują samozwańczo wyznawcy islamu. Prawo to jest niezwykle rygorystyczne. Ogranicza znacznie prawa kobiet i zmusza ludzi do wyznawania wiary w proroka Mahometa. Każde odstępstwo jest karane niezwykle surowo, łącznie z karą śmierci. Także w Europie były już przypadki, kiedy muzułmanie kamienowali kobiety, które oskarżali o to, że plamią honor rodziny.
Chrześcijanie od początku postępowali inaczej. Chrystus nauczał, że należy oddać cezarowi, to, co cesarskie, a Bogu to, co Boże. Istnieje więc porządek świecki i religijny, które należy od siebie oddzielić. To nie oznacza jednak, że należy je sobie przeciwstawić. Nic nie stoi na przeszkodzie aby Kościół i państwo współpracowały ze sobą. Tym bardziej, że łączy je wiele wspólnych celów, u których podłoża jest wspólne dobro narodu.
Zakres sfery świeckiej, laickiej i sfery religijnej można pojmować różnie. Także stopień współpracy Kościoła i państwa można definiować rozmaicie. W Niemczech np. Kościół jest utrzymywany przez państwo, a kapłani są urzędnikami państwowymi.
Można więc mówić tam wręcz o symbiozie państwa i Kościoła. Polska lewica, zwłaszcza Janusz Palikot, wybrała najgorszy możliwy wzór, jaki wypracowała francuska masoneria podczas Rewolucji Francuskiej. Uznano wówczas, że religia jest czymś wrogim wobec ludu i państwa. Należy zlikwidować więc cały publiczny kult i zezwolić, co najwyżej na prywatne wyznawania wiary o ile to nie przekłada się na życie społeczne. Ta postawa wiązała się z masakrami chrześcijan np. w Wandei, zwłaszcza kapłanów i biskupów.
Palikot, zachowujący się jak rasowy mason, świadomie promuje nienawiść do tego, co katolickie. To on właśnie inspirował ataki na krzyż na Krakowskim Przedmieściu, co doprowadziło do aktów profanacji w całym kraju.
Przejawami tej antykatolickiej fobii jest nieustanna walka z religią w szkołach, z łączeniem uroczystości patriotycznych z religijnymi, z obecnością krzyża w budynkach użyteczności publicznej. Wszystkie te działania zmierzają do tego, aby wyrugować chrześcijaństwo z przestrzeni publicznej. Coraz więcej ludzi uważa przy tym, że francuski, masoński model stosunków państwo-Kościół jest jedynym.
Lewica formułuje absurdalny zarzut, że katolik nie może być dobrym obywatelem. Nie może nawet spełniać funkcji publicznych, bo rzekomo będzie bardziej lojalny wobec Watykanu niż wobec Polski. Jest to nieuzasadniony i niesprawiedliwy zarzut. Kościół katolicki zawsze nauczał szacunku do Ojczyzny nauczając chociażby, że czwarte przykazanie odnosi się także do niej. Kardynał Stefan Wyszyński, prymas Polski, nawet podczas PRL-u wzywał do uczciwości, rzetelnej pracy i poszanowania prawa. Gorliwi katolicy zawsze byli dobrymi obywatelami, gotowymi oddać życie za Polskę. To właśnie współczesne odejście od zasad moralności katolickiej spowodowało zdziczenie obyczajów, także w polityce, wzrost przestępczości, oszukiwanie państwa przez obywateli.
Przejawem nienawiści do katolików była walka o usunięcie Michała Królikowskiego z funkcji wiceministra sprawiedliwości za to, że publicznie przyznawał się do swojej wiary. Kiedy tylko Marek Biernacki przestał być ministrem, a nowym został Cezary Grabarczyk natychmiast Królikowski został zdymisjonowany. Platformie Obywatelskiej też bowiem przeszkadzały katolickie poglądy. Przez pewien czas utrzymywano w niej „katolickie skrzydło”, zjednywano sobie biskupów, prezentowano twarz sprzyjającą Kościołowi. Robiono to jednak tylko po to żeby pozyskać elektorat. Kiedy Ewa Kopacz stwierdziła, że to się już nie opłaca, Platforma zaczęła obierać coraz bardziej lewicowy kurs. Zaczynając walkę o in vitro i związki partnerskie wydała wojnę katolickiej moralności. Warto o tym pamiętać, kiedy posłowie Platformy znowu odwołają się do Kościoła. Bronisław Komorowski także twierdził, że jest katolikiem, a kiedy wypominano mu, że popiera antykatolickie poglądy stwierdził absurdalnie, że jest „katolikiem otwartym”.
Początek polskiej państwowości zaczął się z chrztem Polski i Polak-katolik to było zawsze coś naturalnego w naszym kraju. To oskarżenie też wynika z przyjęcia masońskiej, francuskiej wizji, w której wiara jest sprowadzone do czegoś prywatnego. Gdybyśmy jednak chcieli to uznać i być konsekwentni to powinniśmy zburzyć wszystkie kościoły, kaplice, czy pochować w domach krzyże. Kult sprawowany przez Kościół jest kultem publicznym. Wierni w niedzielę gromadzą się na mszach świętych. Postulat aby sprowadzić wiarę do czegoś tylko osobistego tak naprawdę jest zawoalowaną próbą zniszczenia Kościoła.
Mówienie o tym, że Polska jest państwem wyznaniowym jest absurdalne. Jest jednak także niebezpieczne, bo żyjemy w czasach napływu imigrantów islamskich, którzy mogą naprawdę postarać się o wprowadzenie prawa szariatu i państwa wyznaniowego. Wydaje się że lewica nie dostrzega tego zagrożenia, ani w Polsce, ani w Europie. Może jednak jest tak, że nienawiść do tego, co katolickie jest już tak wielka, że ci, którzy ją odczuwają dopuszczą wszystko, łącznie z własnym zniewoleniem i zagładą, byle pozbyć się katolików.