Nie będzie powrotu żeglugi na Odrze
Wiedza dla samorządowców zachodniej Polski czyli kompromitująca likwidacja programu przeciwpowodziowego i żeglugowego całego dorzecza Odry (Program dla Odry 2006) - właśnie wbijany jest gwóźdź do trumny polskiej żeglugi śródlądowej.
Program dla Odry 2006
Pod osłoną medialną wyborów i afer, decyzją koalicji PO-PSL a istocie rządu Tuska-Kopacz ulegnie likwidacji realizowany od trzynastu lat rządowy Program dla Odry 2006. W Sejmie koalicja PO-PSL ma przewagę więc jedynym ratunkiem mogło być wprowadzenie takich poprawek do ustawy likwidacyjnej, aby mimo likwidacji Programu, zaplanowane zadania były wykonywane i rozliczane zgodnie z planem. Dlatego Klub Parlamentarny Prawo i Sprawiedliwość przygotował siedem poprawek do projektu ustawy likwidującej Program dla Odry 2006.
Były to zresztą jedyne projekty poprawek zgłoszone w Sejmie, a wybrane elementy (video) prac w Komisjach i na sali plenarnej znajdują się w linkach (https://www.youtube.com/watch?v=F3H5HsN4KSM i http://www.youtube.com/watch?v=YNOr0XdEe1c&feature=youtu.be). Rzecz jasna żadna poprawka nie została przyjęta, nawet te które dotyczyły ochrony praw pracowniczych po likwidacji programu, kontroli przejmowania majątku – czyli niezwiązane z merytoryczną stroną zapisów likwidacyjnych. (http://www.youtube.com/watch?v=dWCciBkOZV0&feature=youtu.be). Pełne zapisy trzech posiedzeń Komisji i wypowiedzi na sali plenarnej znajdują się na stronie Sejmu RP.
Celem strategicznym Programu dla Odry 2006 jest (a raczej było) wzrost bezpieczeństwa przeciwpowodziowego, z zachowaniem zasady zrównoważonego rozwoju, całego dorzecza Odry, utrzymanie żeglowności Odry itd. Program obejmował całe dorzecze Odry, czyli nie tylko rzekę Odrę ale wszelkie jej dopływy licząc od najdrobniejszych nawet rzeczek (106 056 km² w Polsce, całość 118 861 km²) Program ten dotyczy więc mieszkańców około 1/3 powierzchni Polski.
Program ten został podjęty o powodzi 1000-lecia z lipca 1997 r. i działa w oparciu o ustawę z dnia 6 lipca 2001 r. o ustanowieniu programu wieloletniego „Program dla Odry – 2006” (Dz.U. z 2001 r. Nr 98, poz. 1067 z późn. zm.) Rada Ministrów w 2002 r. powierzyła funkcję szefa komitetu sterującego i pełnomocnika rządu Wojewodzie Dolnośląskiemu. Całość ma się zakończyć w 2016 roku. Program ślimaczył się i w zasadzie jedyne jego poważne elementy, mimo opóźnień, dość dobrze realizowane, to budowa zbiornika przeciwpowodziowego (tzw. suchego) w Raciborzu oraz modernizacja Wrocławskiego Węzła Wodnego.
Stan: powodzie i żeglowność
Tak się składa, że decyzje w sprawie tych inwestycji zostały przygotowane i podjęte przez rząd Prawa i Sprawiedliwości w 2006 r (w tym czasie autor tego artykułu koordynował poza geologią także sprawy gospodarki wodnej). Poza tym podjęto również decyzje naprawczo-regulacyjne w sprawie zapory w Nysie, oraz niezależnie od tego w sprawie Żuław. Niestety, poza wspomnianymi zadaniami z resztą nie jest dobrze.
Dziś Program to istny bałagan merytoryczny – sprzeczne opinie i projekty (np. kaskada Nyska: kaskady o różnej wysokości w 3 wersjach). Opóźnienia są wszędzie , ich choć przy wielkich inwestycjach części nie można było uniknąć, lub są akceptowalne, (Racibórz, WWW) to realizacja większości jest naganna lub katastrofalna. Przykłady to budowa stopnia wodnego Malczyce czy Nysa Kłodzka (zapora i zbiornik) to rok opóźnienia; zabezpieczenie przeciwpowodziowe Kotliny Kłodzkiej to dwa lata opóźnienia. A gdzie reszta jak wały, dorzecze Warty i Nysy Łużyckiej? Jak Bogatynia, Olszyna Lubańska…, które są zalewane nader często? Niektórych zadań i podzadań nie ruszono w zasadzie wcale np. brak efektywnych działań w zakresie ochrony przeciwpowodziowej dorzecza Nysy Kłodzkiej oraz Bobru i Kwisy – nie ma jeszcze nawet rzetelnych konstrukcji czy projekcji finansowych. Tu też mieszkają Polacy, a bywa że giną – w 2010 r. w wyniku powodzi przecież ginęli ludzie. Bogatynia - dwie osoby utonęły podczas powodzi, było nagłe wezbranie rzeki Miedzianki. Została zresztą zalana nie tylko Bogatynia, ale i wioski jak Markocice, Porajów, Opolno, Kopaczów, a w Radomierzycach zginął strażak, który ratował dobytek i ludzi, gdy pękła zapora Niedów.
Ludzie giną, tracony jest majątek, topiona i podtapiania jest prowincjonalna Polska – ale to dla PO-PSL zdaje się być nieważne. Pamiętam, gdy chyba w lutym 2006 roku odpierałem w Sejmie ataki opozycyjnego wówczas PO i PSL za domniemane opóźnienia w realizacji Programu dla Odry 2006.
Ci sami posłowie, już koalicji rządzącej (PO-PSL), dziś na temat opóźnień milczą lub je usprawiedliwiają. Miał program wg nich przyspieszyć (choć opóźnień nie było – było zaś wtedy zagrożenie powodzią)– mieli po objęciu władzy pokazać – no i pokazali jak zwolnić i zawalić.
Odra utraciła nie tylko IV międzynarodowy stopień żeglowności, ale możliwości żeglugi są gorsze w porównaniu z tymi, które były 50 lat, a nawet porównując z początkiem Programu Odra 2006. Odra nie jest żeglowna - nie spełnia dziś nawet klasy III (może fragmentami, ale wiadomo, że o sile łańcucha decyduje najsłabsze jego ogniwo).
Doszło do tego w ostatnich latach, że chyba druga pod względem wielkości flota rzeczna Unii Europejskiej, pływa poza granicami Polski bo nie dopłynie do polskich portów macierzystych – tak polskie barki nie mają łączności z portami macierzystymi, bo nie docierają głównie ze względu na spłycenia (zamulenia) Odry. Chyba, aby temu zaradzić, pewnie z inicjatywy przyrządowej miała miejsce medialna pokazówka, że możliwe jest przepłyniecie barką ze Szczecina do Wrocławia – udowadniano, że mamy dobre przepusty, szerokości, głębokości i krzywizny toru wodnego. To wg fachowców była zwykła dezinformacja i manipulacja (podobnie jak np. Tusk i Piechociński zapewniali, że mamy pełne magazyny gazu, tyle że one są kilkanaście razy mniejsze niż ukraińskie czy niemieckie to już zapomnieli powiedzieć
http://www.youtube.com/watch?v=f_0z57XFndo
więcej:
http://youtu.be/xAOhw0nSLMk?list=UU33T92cCh_GkbGRFumH24EA.
Podobnie, przy farsie spływnej Odry, zastosowano wg mojej wiedzy płaskodenne jednostki bez obciążenia (np. puste kontenery po 2 a nie minimum 3 warstwy). Tymczasem żegluga śródlądowa jest opłacalna, gdy jednostki wiozą powyżej 9 tys. ton, a niemieckie przykłady pokazują, że tam gdzie jest transport wodny cena paliw jest wyraźnie niższa. Muszą to być więc wielkie barki i dlatego musi być minimum 4 klasa żeglowności. My zaś nie mamy nawet kl. III (jest miejscami np. poniżej Malczyc czy k/Szczecina) - mamy za to klasę "kajakowo-rowerową”. Stąd może wałkowaliśmy rok w Sejmie projekt ustawy Prezydenta Komorowskiego aby dopuścić rowery do jazdy po wałach, a dodatkowe debaty poświęcone były temu czy trójkołowe rowery, riksze czy ciągnięcie dziecięcej przyczepki rowerowej jest dopuszczalne. Ten dylemat rozstrzygnięto na pocieszenie wszystkich. To że są niemal corocznie poważne powodzie i podtopienia, a lodołamacze i barki nie przepłyną– co to przynosi znaczne straty ekonomiczne - już PO-PSL i ich prezydenta nie obchodzi.
W szczególności zaniedbania groźne są w okresie zimowym, kiedy to spływające pokrywy lodu blokują spływ wody roztopowej. Warunki żeglowności na Odrze są już tak złe, że uniemożliwiają wykorzystanie lodołamaczy do udrażniania ujścia wody. Taka sytuacja prędzej czy później grozi wielką powodzią bo nagłe roztopy wiosenne czy odwilżowe na południu, gdzie jest zwykle kilka stopni cieplej, dostarczą ogromne masy wody na północ – tu zaś jest zwykle zimniej i zamarznięta rzeka nie przepuści mas wód roztopowych.
Nieco ratuje sytuację to, że Sudety w wyższych partiach utrzymają śnieg dłużej. Jednakże, koincydencja tzw. inwersji termicznej (co często ma miejsce) i odwilży, może dać katastrofalne skutki – gorsze niż powódź letnia bo wody roztopowe mają zero st. C. Powinny być pogłębienia i nowe lub modernizowane wały na Odrze i jej dopływach. Tego nie ma, a są lata, że budowanych jest, np. w dorzeczu Warty (prawy dopływ Odry) niewiele ponad 10 km wałów (12,5 km uregulowania rzek w Kotlinie Kłodzkiej czy na Warcie). Zostało do zrobienia jeszcze z tysiąc czy dwa tysiące kilometrów walów i będzie bezpiecznie, stąd moja sarkastyczna fraszka wygłoszona z mównicy sejmowej
Wały tu nie powstały, chociaż wały były
- wam się panie ministrze wały pomyliły.
Podobnie, rządowe przechwałki o 120 ha gruntów zalesionych (czyli 1,2 km2), gdy mówimy o ponad 1/3 powierzchni Polski (czyli 100 tys. razy większej powierzchni) brzmi jak farsa. Przykłady można mnożyć.
Prof. Mariusz Orion-Jędrysek
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl