Wyprawy krzyżowe - fakty i mity

0
0
0
/

Często powtarzanym mitem jest twierdzenie, że wyprawy krzyżowe świadczą o agresywnej postawie Kościoła.

Powtarza się nawet, że nie wolno mówić o tym, że islam jest religią niebezpieczną i pełną nienawiści, bo przecież chrześcijaństwo także wykazało się wrogością wobec innych. Są to przekłamania, które nie wytrzymują w zderzeniu z faktami.

Przez wyprawy krzyżowe rozumie się siedem wypraw przeciwko muzułmanom w celu odzyskania Ziemi Świętej, a zwłaszcza Jerozolimy, które miały miejsce od XI do XIII w. Pierwszą rzeczą, którą musi przyjąć obiektywny obserwator jest to, że były one jedynie reakcją na agresję muzułmanów. Zdobyli oni przemocą tereny, które od wieków należały do chrześcijan, a które były dla nich Ziemią Świętą, gdzie żył i umarł wyznawany przez nich Zbawiciel. Co więcej muzułmanie zaczęli blokować pielgrzymki i zabijać pielgrzymów. Reakcja Kościoła i państw chrześcijańskich nie mogła być inna niż wysłanie wypraw, które właśnie miały "odzyskać" to, co święte. Była to obrona, a nie atak. Cóż innego można było zrobić? Mówienie w tym kontekście o postawie tolerancji, dialogu, cywilizowanym sporze od razu stawia przed oczami państwo islamskie ISIS i jego wojowników, którzy obcinają głowy tym wszystkim, którzy nie przyjmują, że Allah jest jedynym Bogiem, a Mahomet jego prorokiem.

Bł. Papież Urban II podkreślał w przemowie wzywającej do uczestnictwa w krucjacie, że ma ona na celu przywrócenie pokoju, który zniszczyli muzułmanie: "Ponieważ, o synowie Boży, obiecaliście energiczniej niż zwykle podtrzymywać w waszym środowisku należny pokój, a jeszcze sumienniej przestrzegać praw Kościoła, powinniście dążyć do tego, aby siłę waszej gorliwości obrócić na jaką bądź inną bożą i waszą sprawę. Wszak jest koniecznością, abyście niezwłocznie podążyli z pomocą waszym braciom zamieszkującym na Wschodzie i potrzebującym waszej, niejednokrotnie obiecywanej im pomocy. Na nich zwalili się bowiem, jak o tym większości z was już doniesiono, Turcy i Arabowie, którzy dotarli aż do Morza Śródziemnego, do tego miejsca, które zwie się "ręką św. Jerzego", u granic Romanii. Zajmując coraz dalsze ziemie tychże chrześcijan, oni uzyskali nad nimi przewagę niejednokrotnie rozbijając ich w walce, wielu zabili lub wzięli do niewoli, kościoły porozbijali, a imperium spustoszyli".

Wiele osób się oburza, że papież udzielił odpuszczenia grzechów rycerzom, którzy wzięli udział w zbrojnej krucjacie. Wydaje się to jednak czymś uzasadnionym jeśli się rozważy, że przecież ci ludzie narażali własne życie. Nie jest winą papieża, że do krucjat przyłączali się także ludzie nieprawi, żądni zysku i krwi, którzy wykorzystywali papieskie wezwanie do swoich celów. Na tej zasadzie można by zdyskredytować każde dobre działanie, bo wszędzie można znaleźć koniunkturalistów, cwaniaków i zwykłych przestępców.

Przeciwnicy wypraw krzyżowych mówiąc o fanatyzmie papieży z drugiej strony doszukują się często jedynie przyczyn ekonomicznych i społecznych w reakcji ludzi na odezwę Watykanu. Twierdzą, że katolicy brali w nich udział jedynie ze względu na ubóstwo, brak posiadania ziemi i zajęcia, klęski żywiołowe, klęski głodu i epidemie. Byli więc niejako zmuszeni do tego, by zaangażować się w to przedsięwzięcie. Nie rozumieją oni zupełnie, że naprawdę można coś zrobić z innych motywów niż materialne, że można działać bezinteresownie, dla Boga i Kościoła. Prof. Grzegorz Kucharczyk miał rację nazywając wyprawy krzyżowe "zbrojnymi pielgrzymkami". Miały one bowiem wybitnie religijny charakter. Przyświecała im jednak nie nienawiść, fundamentalizm religijny, ale chęć ocalenia Kościoła i cywilizacji, które muzułmanie chcieli zniszczyć. Wśredniowieczu popularne były także zakony rycerskie, które powstały z tych samych powodów.

Można zastanawiać się oczywiście, czy te krucjaty były dobrze przygotowane i czy przybrały odpowiedni kształt. Można poddawać w wątpliwość przyjętą strategię oraz podjęte decyzje. Można krytycznie wyrażać się o skutkach krucjat. Trzeba jednak odróżniać przy tym odezwy papieży, które były słuszne od odpowiedzi wiernych, które nie zawsze były właściwe.

Jeśli się bowiem tego nie zrobi pozostają jedynie przekłamania i uproszczenia. Zaczyna się mówić wówczas, że nie ma różnicy między chrześcijanami i muzułmanami. Wyprawy krzyżowe były jednak pewnym ewenementem w historii Kościoła i były reakcją obronną Europejczyków przed próbą podboju podjętą przez Arabów. "Dżihad" natomiast oznacza dla muzułmanów świętą wojnę, która wpisana jest w istotę ich religii. Niektórzy mówią oczywiście, że wyznawcy Allaha odróżniają mniejszy i większy dżihad. Pierwszy oznacza walkę zbrojną, ale drugi, ponoć ważniejszy, ma polegać na walce z własnymi słabościami i pokusami. Znawcy islamu podkreślają jednak, że to rozróżnienie jest wątpliwe, bo opiera się na dwóch hadisach z przełomu X i XI w., który jest podawany w wątpliwość.

Faktem jest natomiast, że Koran wzywa do przemocy i do zadania śmierci niewiernym. Nie oznacza to oczywiście, że każdy muzułmanin musi być terrorystą, ani nawet tego, że każdy ma takie skłonności. Islam bowiem nie ma swojego papieża i swojego Watykanu. Jest więc bardzo zróżnicowany i podzielony na wiele odłamów, nurtów i sekt. Niektóre z nich mogą mieć pokojowy charakter i praktykować jedynie tzw. większy dżihad. Nikt jednak nie może zagwarantować tego, że w danym kraju, czy w Europie zatriumfuje pokojowe oblicze islamu. Wiele przykładów świadczy, że tendencja jest wręcz odwrotna. Problem nie tkwi bowiem jedynie w wyznawcach islamu, ale w samym islamie, jego historii i źródłach, jak Koran. Już prorok Mahomet szerzył swoją religię w drodze podboju. Jego następcy postępowali podobnie przez wieki.

Chrześcijanie nigdy tak nie czynili. Chrystus jasno mówił do Apostołów, że jeśli nie przyjmą ich w jakimś mieście mają strząsnąć pył z nóg i ruszyć do następnego. Nie mówił im, że mają mordować. Mówił im zresztą o służbie, a nie o panowaniu. Jeśli nawet krzyżacy dokonywali ekspansji Prus pod pozorem ewangelizacji to był to jedynie pretekst, z którego zdawano sobie sprawę. Zakon ten był zresztą przykładem, jak niebezpieczne mogą być zakony rycerskie. Uległ jednak rozwiązaniu, co świadczy o tym, że nie było na dłuższą metę przyzwolenia na takie praktyki w Kościele.

Dzisiaj, kiedy decyduje się to, czy przetrwa europejskie dziedzictwo kulturalne i religijne, przykład wypraw krzyżowych powinien być wzorem postępowania. Jest to bowiem jedyna racjonalna odpowiedź na agresję tych, którzy znają i cenią jedynie prawo silniejszego.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną