Dziennikarz TVP: Według mnie wolność stale się kurczy

0
0
0
/

Z Przemysławem Babiarzem rozmawiała Joanna Świerkula.

 

Czym jest wolność dla Pana jako dziennikarza?

 

Wolność to dla mnie wolność wyboru, słowa, to wolność osobista... Wiele rzeczy składa się na nią. Istnieje też pojęcie wolności metafizycznej. Pan Bóg uczynił człowieka wolnym, dlatego człowiek może wybierać, dzięki temu może też kochać. A czym jest wolność dla dziennikarza? To przede wszystkim wolność słowa, która musi sąsiadować z innymi wartościami, takimi jak: odpowiedzialność i prawda, porządek, ład..., w innym przypadku mamy do czynienia z chaosem. A on jest zaprzeczeniem wolności. Dramat współczesnego człowieka polega właśnie na tym, że ludzie chaos interpretują jako wolność, jako możliwość robienia wszystkiego. Zawsze zastanawiało mnie hasło rewolucji francuskiej: Wolność, Równość i Braterstwo. Moje pytanie brzmiało: która z tych trzech wartości jest najważniejsza? Czy wolno w imię braterstwa wyrzec się wolności lub odwrotnie. A może dla równości można kogoś pozbawić wolności? Na takie pytania odpowiada Pismo Święte, w którym czytamy, że nie można dwóm panom służyć. A także znajdujemy najważniejsze przykazanie - przykazanie miłości do Boga, a potem do człowieka.

 

Czy zagrożenie wolności dziennikarskiej zmniejszyło się w przeciągu dwudziestu dwóch lat Pana pracy w tym zawodzie?

 

Niestety według mnie wolność stale się kurczy. Nakładają się na to dwa procesy: czynniki zewnętrzne i wzrost mojej świadomości znaczenia tego pojęcia. Po zmianie systemu można było pomyśleć, że wszystko nam teraz wolno w ramach prawa, ale poza wolnością instytucjonalną jest jeszcze wolność wewnętrzna, która może być zachwiana przez pewne lęki. Współczesny dziennikarzy boi się utraty pracy lub za wszelką cenę zabiega o awans, pragnie przypodobać się swojemu przełożonemu i ciągle się zastanawia: czy taki materiał lub taki reportaż spodoba się szefowi? I to wystarczy, by włączyć wewnętrznego cenzora i już nie ma potrzeby ustanawiania cenzury instytucjonalnej.

 

Noc Wolności, to sposób na pokazanie także swojego patriotyzmu. Czy patriotyzm jest jeszcze modny?

 

Jeśli zgodzimy się, że mody narzuca mainstream to patriotyzm jest nie tylko niemodny, ale i podejrzany. Stawiany jest obok szowinizmu i nacjonalizmu. Wprawdzie patriotyzm na tej osi wydaje się tym najmniej drażniącym pojęciem, ale jednak jest dla wielu słowem „niesympatycznym”. Żeby to słowo oczyścić, nadaje się mu przymiotniki. Dlatego najlepiej mówić o „patriotyzmie nowoczesnym”, bo nowoczesność w obecnych czasach jest czymś niezwykle pożądanym. Czym jest patriotyzm dla tzw. współczesnego człowieka? Chyba polega głównie na płaceniu podatków, a nie przywiązaniu do tradycji i historii.

 

Co Pan myśli o balach patriotycznych?

 

Bardzo dobrze myślę o takich inicjatywach, jest to spotkanie towarzyskie a zarazem uczczenie kolejnej rocznicy 11 listopada. Obecnie mamy mało takich okazji, bo do czego się sprowadza życie towarzyskie współczesnego człowieka? Albo do przysłowiowej „weekendowej balangi”, gdzie człowiek „wyżywa się” za cały tydzień, a potem z bólem głowy wraca do domu, albo różnego rodzaju „quasi wspólnoty” utworzonej przez internet na jakiś portalach. Za mało jest prawdziwych relacji: człowiek – człowiek. A przecież wspólna zabawa czy śpiew jednoczy i wzmacnia. Ludzie z Powstania Warszawskiego mówili, że dla nich momentem wytchnienia były chwile śpiewania pieśni patriotycznych, które wzmacniały ducha bojowego. Ale i w czasach bez porównania spokojniejszych warto wspólnie pośpiewać. Ja często spotykam się z przyjaciółmi w rocznice świąt patriotycznych i śpiewamy.

 

Co pan pomyślał, kiedy został pan zaproszony jako gość honorowy na bal Noc Wolności?

 

Nigdy nie byłem gościem honorowym na balu - nie miałem takiego doświadczenia. Zawsze kiedy wybieram się na jakieś wydarzenie, zastanawiam się, jacy ludzie przyjdą. O wiele łatwej jest rozmawiać z osobami wyznającymi podobny świat wartości, osobami, dla których wolność i ojczyzna znaczą bardzo wiele. Wtedy nie musimy „dodefiniowywać” podstawowych pojęć. Właśnie takich ludzi spotkałem na balu. Ludzi myślących podobnie jak ja. Odbyłem mnóstwo wspaniałych rozmów. Poczułem się odprężony i zbudowany jednocześnie. A do tego był na początku polonez, inne tańce, w których przyznam bez bicia nie uczestniczyłem, a potem wspólne śpiewanie, aukcja charytatywna.

 

Jaki przedmiot przeznaczył Pan na aukcję charytatywną?

 

Kiedyś od mojego przyjaciela – księdza Mariusza, otrzymałem bardzo elegancko zapakowane wino, wyprodukowane specjalnie na kanonizację Jana Pawła II. Butelka czekała na okazję już długo, zawsze z żoną odkładaliśmy jej otwarcie. Co prawda, tak wielkie wydarzenie - jak kanonizacja Jana Pawła II - już zapewne się nie powtórzy, więc może butelka zostanie odkorkowana na 1050 rocznicę Chrztu Polski, przypadającą za dwa lata. Ostatecznie to wino nie było licytowane tylko zostało nagrodą w loterii. Co ciekawe, okazało się, że państwo, którzy je wylosowali znali księdza Mariusza. Jak widać ludzie podobnie myślący jakoś się przyciągają i prędzej czy później na siebie trafią.

 

Bardzo dziękuję za rozmowę.

 

fot. Towarzystwo Biznesowe Krzysztof Bajkowski

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną