
Plan "ulica" wchodzi w nową fazę. Po zamieszkach pod sejmem, atakowane są biura PiS-u w całym kraju.
"Zagranica" nie przynosi takich efektów, jak chciałaby opozycja. Zaczęto więc inspirować, a często wręcz organizować, zamieszki uliczne, prowokacje policjantów, ataki na biura poselskie.
Opozycja oczywiście widzi w tym jedynie oburzenie społeczeństwa. Po sondażach i przede wszystkim po niskiej frekwencji na protestach widać jednak, że nie ma w społeczeństwie żadnych bojowych nastrojów. Niewiele kogo obchodzi spór o sądy i konstytucję, zdanie urzędników unijnych i lamenty "elyt".
Trzeba więc stworzyć wrażenie takiego wrzenia, które będą nagłaśniać media liberalne i które dostrzeże w końcu zagranica, która może zdecyduje się ostatecznie, jak w czasach zaborów, wprowadzić wojska do Polski. To bajka, ale opozycja zdaje się w nią wierzyć.
Za atakami i zamieszkami wydają się stać ludzie opozycji, albo ci, którzy całymi dniami oglądając TVN są przekonani, że w Polsce już teraz zamyka się tysiące ludzi do więzień, młodzi ludzie są bici na ulicach, a wolności już dawno nie ma.
Ta obłędna i szaleńcza polityka może mieć tylko jeden skutek: albo niedługo ujrzymy kolejne polityczne zabójstwo jak mord na Marku Rosiaku z PiS-u, albo znowu jakiś szaleniec się podpali. Odpowiedzialność znowu liberalne media będą próbowało zrzucać na rządzących. Ta krew jednak obciąża tych dziennikarzy, którzy tworzą spiralę nienawiści i opozycję.