W najnowszym "Sieci" Jacek Kurski mówi, że "projekt budowy medium narodowej tożsamości" się powiódł. Czy na pewno?
TVP za czasów SLD a potem PO było telewizją zideologizowaną, która w sposób zawoalowany głosiła pochwałę rządzącej partii, milczała o ważnych wydarzeniach, nadawała rozrywkę najgorszej klasy, promowała wciąż te same nazwiska uprzywilejowanych, wartościowe dokumenty nadawała o północy itd. itp.
Nie było to z pewnością medium polskie i narodowe. Co zrobił jednak Jacek Kurski? Odrzucił wszelkie pozory obiektywności, które zachowywała dotąd telewizja i zaczął jednostronną propagandę o samych sukcesach rządu, dokonał czystek w telewizji, ale tylko częściowych (np. Sznuk, były agent wciąż prowadzi "Jeden z dziesięciu", bo jest popularny).
Rozrywka wciąż jest na niskim poziomie, dobre dokumenty wciąż lecą późno, a programy, które się pojawiają, jak kabaretowy "La la Poland", wciąż są antypolskie.
Nie ma się jednak co dziwić, bo Jacek Kurski jest człowiekiem prymitywnym, znającym jedynie walkę polityczną, który z kulturą nigdy się nie zaprzyjaźnił. Dla niego medium narodowe to znaczy medium pisowskie i w tym sensie faktycznie odzyskał telewizję.
Nie udało mu się jednak zbudować nic konstruktywnego. Nie odniósł też sukcesu komercyjnego. Telewizja się jeszcze bardziej zadłużyła, a jedynym sposobem ratunku według Kurskiego jest narzucić Polakom kolejny podatek i uzyskać w ten sposób daninę na telewizję. Na taką telewizję nie warto jednak płacić.