Nieznani sprawcy w służbie demokracji

0
0
0
/

Co tu ukrywać; za komuny było lepiej. Jak ktoś nie wierzy, to niech sam powie – czy za komuny mogłoby zdarzyć się coś takiego jak w Szczecinku, gdzie zatrzymane zostały „bliżej nieokreślone osoby” kserujące karty do głosowania?

 

Za komuny władza mogła ludzi mordować, rabować z dorobku całego życia, a nawet z dorobku pokoleń, deprawować, okłamywać i tak dalej. Za komuny mogło wszystkiego brakować – od sznurka do snopowiązałek, aż do octu w sklepach– ale koordynacja była na poziomie. Jeśli, dajmy na to, partia czy SB nakazałyby „bliżej nieokreślonym osobom” skserowanie iluś tam kart do głosowania, to milicja  zapewniłaby całemu przedsięwzięciu „ochronę kontrwywiadowczą”, to znaczy - trzymałaby się z daleka od miejsca w którym kserowanie by się odbywało, a nawet gdyby któraś ze skserowanych kart sama wpadła jakiemuś milicjantowi w ręce, to natychmiast by ją zniszczył, by nie pozostawiać śladów. Tymczasem teraz „bliżej nieokreślone osoby”, to znaczy – słynni „nieznani sprawcy” kserują karty, a policja ich zatrzymuje. Po prostu sodomia i gomoria! Przecież wiadomo, że kucharz sobie nie gotuje, a żołnierz sobie nie wojuje, więc jeśli „nieznani sprawcy” karty kserują, to znaczy, że działają na rozkaz i zlecenie Mocy. Tymczasem policja nie tylko się tam szwenda, ale w dodatku – jeszcze zatrzymuje. I jak w tych warunkach ma prawidłowo funkcjonować nasza młoda demokracja?

 

Ale nie wystarczy narzekać, bo to nie żadna sztuka. Warto pokusić się o wskazanie przyczyn takiego karygodnego braku koordynacji. Tym bardziej warto, że właśnie nastręcza się znakomita sposobność. Oto pod zarzutem wzięcia łapówek za zatrudnienie firmy ochroniarskiej przy niedawnych Mistrzostwach Świata w siatkówce aresztowany został prezes i wiceprezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Jest tajemnicą poliszynela, że związki sportowe w naszym nieszczęśliwym kraju obsadzane były przez funkcjonariuszy SB jeszcze za komuny – i tak już zostało, mimo przeprowadzonej przed 24 laty sławnej transformacji ustrojowej. Jest również tajemnicą poliszynela, że lwia część firm ochroniarskich została założona albo przez SB, albo przez razwiedkę wojskową – które w ten sposób  weszły w posiadanie prywatnych armii, których koszty utrzymania przerzucane są na sektor państwowy, np. poprzez angażowanie prywatnych firm ochroniarskich do pilnowania koszar wojskowych. Wydawać by się mogło, że w tej sytuacji ani prezes ani wiceprezes PZPS nie tylko nie powinien być aresztowany, ale nawet podejrzewany o jakąkolwiek korupcję – bo przecież w niezależnej prokuraturze też nie brakuje konfidentów, podobnie, jak w niezawisłych sądach. A jednak obydwaj działacze zostali aresztowani. Dlaczego? Czyżby bezpieczniackie watahy nagle nawróciły się na praworządność? To jest absolutnie wykluczone; nie ma takiej możliwości. Kto raz był królem ten zawsze zachowa majestat – powiadają wymowni Francuzi.  No to co się stało? Ano, najprawdopodobniej to, że obydwaj sportowi dygnitarze wzięli łapówki od niewłaściwej firmy – firmy, która nie została przez bezpieczniacki sanhedryn wyznaczona do ochraniania Mistrzostw Świata – i za to teraz zostaną przykładnie ukarani. Podobne mogą być przyczyny braku koordynacji w Szczecinku – wprawdzie „nieznani sprawcy” kserowali na zlecenie, ale zlecił nie ten, co powinien.
                                                                    

Stanisław Michalkiewicz

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

 

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną