Genderewangelia
W walce o Kościół Otwarty i równouprawnienie związków jednopłciowych wcale nie chodzi o to, by usuwać nierówności, albo zniszczyć nietolerancję. Chodzi tylko o dwie rzeczy: wpływy z lobbingu, oraz o poszerzanie spektrum praw, których nikt nie będzie wykorzystywał.
Postawmy sprawę jasno: jaki cel ma reformowanie struktur i doktryny katolickiej nauki społecznej? Jakie są tego przyczyny? Jeśli ktoś jest katolikiem - tak się deklaruje - to znaczy, że żyje według zasad katolickich. A przynajmniej stara się tak żyć, jak Chrystus nas nauczył, co też Kościół zebrał i przekazał.
W dzisiejszych debatach nad otwartością Kościoła ginie ta oczywistość - ginie pod naporem nacisku złotoustych aktywistów i dziennikarzyn od siedmiu boleści (nie Matki Boskiej). Katolik ma być „otwarty“, bo przecież „Chrystus był otwarty“. Problem polega na tym, że Chrystus nie szedł do celników, ani nie bronił prostytutki dlatego, że oni robili dobrze - robił to po to, aby ich uleczyć z grzechu. I sam mówił: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają.“ (Mt 9,12)
A czy wiedzą drodzy left-siderzy, co robi na samym początku lekarz? Musi sprawdzić stan zdrowia osoby, która do niego przychodzi. To znaczy, że musi jej wyartykułować, co w jej ciele działa nieprawidłowo i jak temu zaradzić. Czasem jest potrzebna zmiana diety, a nawet i całego rytmu życia, priorytetów. W tym kontekście nie ma nic złego w fakcie, że Kościół - choć otwarty dla wszystkich, którzy chcą się nawrócić - do pewnego stopnia wymaga zmiany w życiu; nawraca i poucza, zaznacza błędy, wykłada i analizuje problemy społeczne. Jak więc można w tak perfidny sposób odwracać całą treść nauczania Chrystusa Pana?
Jezus nie uczył swoich uczniów ziemskiej prawdy, wedle której dobry jest każdy grzech: zboczenie, trwanie w niesakramentalnych związkach, zdrady, stosowanie antykoncepcji, mordowanie dzieci, darcie Pisma świętego. Czy Jezus przyszedł po to, aby zachwalać grzech? Czy może po to, by ludzi z grzechu wyciągać z miłosiernym: „Ja ciebie nie potępiam. - Idź, a od tej chwili już nie grzesz!“? Trudno sobie wyobrazić, aby wielkie i otwarte na wszystko, co jest antychrześcijańskie, koncerny nie zdawały sobie sprawy z tego faktu. Dla nich liczą się tylko wpływy i tworzenie iluzji świata, wedle której każdy ma prawa, a nikt nie ma obowiązków. Żeby zaś zachować w ludziach pozory moralności, dodają do swojej wizji świata pakiecik stabilizacyjny.
Spot promujący zboczeńców seksualnych w TVP? Nie ma problemu, ale koniecznie dodajmy tam moment, gdy się lesbijki modlą! Najlepiej obie, aby nie było, że dana lesbijka żałuje swoich grzechów. A typowy Kowalski, który jest zachwycony Kościołem „otwartym“? Po co chce należeć do wspólnoty, która wymaga od niego czystości, skoro żyje od dwudziestu lat w konkubinacie? Po co się ograniczać, prawda? Zamiast przeskakiwać poprzeczkę, lepiej ją sobie zawiesić niżej.
Tylko po co te złudzenia? Cóż, sprawa jest prosta, a potwierdzają ją obserwacje naszych zachodnich sąsiadów: nie chodzi o to, by ludzi do Kościoła przyciągać, ale o to, aby w pakiecie do zestawu „Raj na Ziemi“ dostać kolejne prawo. Prawo, z którego i tak nikt nie będzie korzystał - Kościół w Niemczech jest „otwarty“ (głównie przez wpływ herezji protestanckich), a i tak kościoły świecą pustkami. Jest tak bardzo otwarty, że wszyscy wyszli. Bo skoro wypracowali sobie już konkretne prawa, to po co przejmować się obowiązkami?
Komunia na rękę? Proszę bardzo.. ach, nie ma już rąk, które by chciały ją przyjmować? Świątynie świecą pustkami? Uznajmy związki jednopłciowe - to na pewno pomoże! Znowu nie ma zainteresowanych? Może więc pora wybrać diabła na papieża?
Maciej Kałek
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl