O tym, że ten popularny środek chwastobójczy może wywoływać raka ogłosili w 2015 roku uczeni, którzy na zlecenie Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) zbadali zależność zapadalności na chorobę nowotworową z kontaktem z glifosatem.
Wiadomość, choć podana w trybie przypuszczającym, rozeszła się migiem na cały świat, wywołując niepokój konsumentów. Kurtyna opadła. Glifosat - perła w koronie koncernu Monsanto raptem straciła swój blask. Oczywiście, koncern powołał własny zespół uczonych i opłacił nowe badania, których wyniki zaprzeczyły doniesieniom WHO.
Nic nowego pod słońcem, stare metody na to, by osłabić siłę rażenia informacji z powodu której Monsanto mogło stracić miliardy dolarów. Przy okazji dziennikarskiego śledztwa francuski dziennik „Liberation” ujawnił, że jeden z uczonych, który wcześniej pracował w grupie badawczej WHO, stwierdzającej możliwość związku glikofasu z rakiem, po wejściu w skład zespołu Monsanto, podpisał się pod werdyktem zupełnie odwrotnym. Dziennikarze zrobili z tego dużą sensację, ogłosili, że Monsanto kupuje u uczonych wyniki badań, a na podstawie przeprowadzonego śledztwa nakręcili film, by w telewizji pokazywać sprzedajność ekspertów i manipulacje.
Tym samym do opinii publicznej przebiło się przekonanie o prawdopodobnym czynniku rakotwórczym glifosatu , który jest podstawową substancją herbicydu Roundup, najpowszechniej stosowanego produktu chwastobójczego na świecie. Mimo krytyki Monsanto, czasem wręcz potępienia tego gigantycznego koncernu za trucie ludzkości, produkowany przez tę firmę glifosat, używany pod różnymi nazwami produktów, nie został dotąd zabroniony w skali globalnej. Nastąpił dramat, bo Monstanto tak silnie zmonopolizowało rynek, że glifosatu nie ma dotąd czym zastąpić.
Przez dwa lata w Parlamencie Europejskim trwał ostry spór na temat przedłużenia licencji glifosatu na obszarze Wspólnoty, aż w listopadzie 2017 roku Bruksela uległa naciskom rolników i niewielką przewagą głosów wyraziła zgodę na używanie tej substancji - uważanej za niebezpieczną przez obrońców środowiska - na terenie UE przez kolejne pięć lat. Jedynie Francja zadeklarowała skrócenie czasu częściowego stosowania glifosatu do lat trzech, a jego eliminację w ciągu pięciu lat. Jednak francuscy dziennikarze znów alarmują, że mimo deklaracji prezydenta Macrona w Brukseli, zakaz stosowania glifosatu nie został wpisany do ustawy o rolnictwie, niedawno przyjętej przez francuskich deputowanych, w zdominowanym przez „macronistów” parlamencie.
I w końcu mamy pierwszy wyrok odnoszący się do opinii Światowej Organizacji Zdrowia na temat prawdopodobieństwa związku glifosatu z rakiem. Parę dni temu sąd w San Francisco uznał, że środek chwastobójczy Roundup produkcji Monsanto wywołał raka u ogrodnika Dewayne Johnsona, który zachorował na chłoniaka nieziarniczego. Koncern został ukarany grzywną 289 mln dolarów za brak ostrzeżeń na etykietach Roundupa o szkodliwości dla zdrowia.
Johnson powiedział na rozprawie, przyspieszonej ze względu na jego stan, że w ciągu 4 lat pracy szkolnego ogrodnika zużył w 20-30 opryskach rocznie 150 galonów (570 litrów) Roundupa, czasem przy gwałtownych podmuchach wiatru. - Zdawałem sobie sprawę, że skoro zabija chwasty, to może też zabić mnie. Podszedłem do tego poważnie, zawsze nosiłem ubranie ochronne.
Ławie przysięgłych sądu okręgowego w San Francisco wystarczyły 3 dni na ogłoszenie werdyktu, w którym zarzucono producentowi, że nie uprzedzał użytkowników tego preparatu o zagrożeniach dla zdrowia. Zdaniem lekarzy, chorujący od 2014 roku, 46. letni dziś Dewayn Johnson, którego uznano za ofiarę Roundupu, ma przed sobą najwyżej dwa lata życia..
Jest to pierwszy wyrok sądu, kiedy strona poszkodowana powołuje się na związek glifosatu z rakiem. Jakkolwiek koncern kwestionuje werdykt, gotów przedstawić 800 ekspertyz o nieszkodliwości glifosatu dla zdrowia, i zapowiada odwołanie do sądu wyższej instancji, to jednak mleko się rozlało. W samych Stanach Zjednoczonych po ogłoszeniu opinii Światowej Organizacji Zdrowia, do sądów wpłynęło już 5000 skarg w przypadkach podobnych do ogrodnika.
Wyrok zasądzający odszkodowanie dla Dewayne Johnsona może zatem stanowić ważny precedens dla setek, a może tysięcy, nowych skarg przeciwko Monsanto, z siedzibą w St. Louis, które w czerwcu zostało kupione przez niemiecki koncern Bayer.