Zbliża się rocznica wybuchu II wojny światowej. Znów powracają pytania o wrześniową klęskę Polski. Pewna grupa historyków i publicystów snuje teorie alternatywnej historii. Co by było, gdyby w 1939 roku minister Józef Beck postąpił inaczej i zawarł pakt z Ribbentropem.
Jak by się wówczas potoczyły losy Polski, gdybyśmy zgodzili się na ustępstwa wobec Niemiec i jako jego koalicjant poszli rozprawić się z Rosją. Teoria ta od pewnego czasu stała się modna. Zarzuca się ówczesnemu ministrowi romantyczny wybór. W polityce nie ma miejsca na romantyzm. Liczy się pragmatyzm.
W pamiętnym przemówieniu w maju 1939 roku, po zerwaniu przez Niemcy paktu o nieagresji z Polską, Józef Beck powiedział: „Przygotowując to przemówienie, myślałem o Komendancie, który nieraz powtarzał: gdy człowiek ma przed sobą kilka dróg, gdy męczy się i waha, i nie wie, którą wybrać – niech wybiera drogę honoru, ta zawsze będzie właściwa”.
Warto się zastanowić nad konsekwencjami sojuszu z Hitlerem. Czy Polska coś by na tym zyskała, czy wszystko straciła, na czele z honorem. Już w „Mein Kampf” Hitler określił swoją politykę zagraniczną, w której nie było miejsca na kraje Europy Środkowej i Wschodniej. Uważał, że Niemcom grozi przeludnienie i aby móc się rozwijać, potrzebują „przestrzeni życiowej”(Lebensraum) . Tą przestrzenią miały być tereny Europy Wschodniej. Mocarstwo niemieckie miało sięgać Uralu. Zajęte ziemie miały się stać terenami kolonizacyjnymi.
Już w 1932 roku Hitler opracował polityczny projekt budowy „nowych Wielkich Niemiec”. Niemcy miały włączyć do swego terenu Austrię, Czechy, Morawy i zachodnią Polskę. Pozostałe ziemie środkowoeuropejskie miały być jedynie satelitami Niemiec, pozbawionymi własnej polityki zagranicznej i gospodarczej. Gdy w 1938 roku przyłączono do Niemiec Austrię,, zaczęto używać nazwy Rzesza Wielkoniemiecka lub Wielkie Niemcy. Słowianie mieli stać się poddanymi „rasy panów”. Słusznie minister Beck uważał, że Polska stanie się wasalem Niemiec i będziemy „pasali krowy Hitlera na uralskich pastwiskach”.
Twierdzenie, że nasz wrześniowy opór dopiero rozjuszył Hitlera i że trzeba było spełnić ustępstwa wobec Niemiec: oddać im Gdańsk i zgodzić się na budowę autostrady do Prus wschodnich przez polskie Pomorze jest fałszywe. Nic by to nie dało, bo polityka Hitlera opierała się na oszustwach, dawaniu obietnic bez pokrycia i nigdy nie spełnianych.
Największym problemem dla III Rzeszy była Francja mająca potężną armię lądową. Anglii Hitler się nie obawiał, uważając, że Albion jest zbyt zajęty swoimi aspiracjami kolonialnymi i polityką morską, aby być zainteresowany poczynaniami Niemiec. Natomiast Francja jako mocarstwo stanowiła dla Hitlera problem, z którym musiał się uporać i do którego przygotowywał się starannie. Początkowo chciał opanować kraje sojusznicze z Francją: Czechosłowację, Rumunie i Polskę. Był zainteresowany czeskim przemysłem zbrojeniowym, rumuńską ropą i silną armią polską, która mogła utrudnić działania przeciw Francji.
Nie mamy również żadnej pewności, że chcąc zapewnić sobie neutralność Stalina w stosunkach z sojuszniczą dla niego Francją, podarowałby radzieckiemu dyktatorowi pewną część Polski. Tak się stało z Rumunią, która na rzecz ZSRR utraciła Besarabię. Możliwy byłby także wariant jugosłowiański. W konsekwencji układów z Hitlerem, Belgrad został zajęty.
Na terenach państw zachodniej Europy, pomimo stawianego oporu, Hitler zachował struktury tych państw, a życie na tych obszarach było względnie łatwe i nieporównywalne do represji niemieckich na terenach polskich. Pomimo ścisłych związków III Rzeszy z krajami nadbałtyckimi, z Białorusią, Ukrainą (dywizje Waffen-SS), Hitler nie zgodził się na tworzenie jakichkolwiek struktur państwowych, nawet zależnych od Niemiec.
Trzeba także zwrócić uwagę, jaki żałosny koniec spotkał polityków kolaborujących państw. Ale na omówienie tego nie ma miejsca w tym krótkim materiale.
Trzeba jeszcze przypomnieć Generalny Plan Wschodni, opracowany w 1941 roku. Mówił on wyraźnie o czyszczeniu terenów Lebensraumu z ludności miejscowej. Zakładano wymordowanie 50 proc. Czechow, Łotyszy, Estończyków, 60 proc. Rosjan, 75 proc. Białorusinów, 85 proc. Polaków i Litwinow. Resztę Polaków przeznaczono jako siłę roboczą. Gdyby Niemcom udało się zrealizować swój plan, 17-28 mln obywateli polskich przeznaczonych było by do likwidacji.
Na szczęście nikt w ówczesnej Polsce żadnych paktów z Hitlerem nie chciał. Polska jako jedyny kraj w Europie nie skalała się żadnymi oznakami kolaboracji. Może więc warto, gdy wszystko zawodzi, bronić swojego honoru.