Na pierwszy rzut oka śmieszyć może kampania Platformy wymierzona w PiS, obrzucająca partię obelgami, przyrównującymi ją do PZPR. Wiadomo przecież czym była w okresie komunizmu Zjednoczona Partia Robotnicza.
Znany jest jej zbrodniczy charakter, liczne patologie, reżim i stawianie siebie w roli hegemona narodu. Te czasy mamy już szczęśliwie za sobą. Teraz w więzieniach nikt nie siedzi za przekonania polityczne, demonstrować każdy może, choćby w najbardziej absurdalny sposób, drogi do awansu zawodowego nie są zamknięte z powodu takich a nie innych przekonań politycznych. Dlatego rzucanie haseł zrównujących obecną rządząca partię z PZPR jest absurdalne i nie warto by się tym przejmować, gdyby nie pewne ale. Ludzie którzy przeżyli ten ponury czas, dokładnie go pamiętają.
Wiedzą czym było ZOMO i jakie metody stosowało. Bezwzględnie rozpędzało demonstracje, pałując uczestników, używając gazów łzawiących i armatek wodnych, urządzając na nich łapanki ulicami Warszawy, a potem pałując , ładowali do suk milicyjnych i wieźli na przesłuchanie, które mogło się skończyć tak jak u Grzegorza Przemyka – katowaniem tak, aby nie pozostawiać śladów, a wewnątrz zostawić krwawą miazgę.
Dlatego, gdy teraz widzi się młodych rozwydrzonych demonstrantów ,występujących w obronie minionego czasu, popychających i lżących bezkarnie policjantów, skandujących w ich kierunku ZOMO, ZOMO, budzi to w nas niesmak i oburzenie. Gdyby rzeczywiście ci młodzi ludzie zmierzyli się z zomowcami, do końca życia zapamiętaliby to spotkanie. Teraz, aby nie dać opozycji nowego paliwa, skutkującego donosami do Brukseli, policjanci stoją spokojnie, a w razie blokady przenoszą awanturników w inne miejsce. W żadnym innym kraju policja nie stosuje tak łagodnych metod, jak u nas.
Dlatego awanturnicy polityczni są bezkarni. Obsmarowują biura poselskie PiS, pisząc na murach: PZPR. Absurdalnie szafują tym określeniem, zrównując najbardziej antykomunistyczne ugrupowanie z komunistycznym reżimem czasu minionego. PiS jako pierwsza partia próbuje rozliczyć się z peerelowskim i pospeerelowskim układem w sądach, służbach specjalnych, energetyce, emeryturach, napotykając ciągłe przeszkody w szeregach opozycji. Wytyka się PiS-owi, że w swoich szeregach ma dawnych członków PZPR: Stanisława Piotrowicza, Andrzeja Kryżego, Wojciecha Jasińskiego czy Krzysztofa Czabańskiego.
Może warto przedstawić kogo w swoich szeregach ma Platforma Obywatelska. Jej posłem jest Marcin Święcicki już od 1967 roku członek Związku Młodzieży Socjalistycznej, w latach 1971-1979 w Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej, od roku 1974 aż do końca w PZPR. W stanie wojennym był głównym specjalistą w Komisji Planowania przy Radzie Ministrów. W 1982 r. został dyrektorem ds. studiów i analiz w Konsultacyjnej Radzie Gospodarczej, w latach 1987-1989 był jej sekretarzem generalnym. Po wyborach 4 czerwca 1989r. wszedł w skład Komitetu Centralnego PZPR.
Poseł PO, były szef PO w województwie opolskim Leszek Korzeniowski, od samego początku w Platformie, w PZPR do samego końca.
Posłanka Iwona Śledzińska-Katarasińska członek PZPR w latach1972-1981. Czołowa publicystka łódzkiego „Głosu Robotniczego”
Magdalena Kochan w PZPR w latach1970-1981, potem w satelickim Stronnictwie Demokratycznym.
W Senacie też nie lepiej. Pełno czerwonych z ramienia PO. Mieczysław Augustyn w organizacji Jaruzelskiego PRON i jako dziennikarz piewca stanu wojennego. Marek Borowski, który jest niezależnym senatorem, ale do Izby dostał się z listy PO. Zasłużony działacz PZPR (lata 1967 1968 i 1975-1990), w stanie wojennym rozpoczynający dyrektorską karierę w Ministerstwie Rynku Wewnętrznego. Podobnie jest z Włodzimierzem Cimoszewiczem. Jego syna Tomasza PO przytuliła na swojej liście. Grzegorz Napieralski też senator niezależny, ale z listy PO.
Podobnie wśród europosłów. Tadeusz Zwiefka, Danuta Hubner, Dariusz Rossati, Barbara Kudrycka.
Ważną osobą dla Platformy i jej współzałożycielem jest Andrzej Olechowski, który współpracował z peerelowskim wywiadem. Zbigniew Ćwiąkalski w PZPR w latach1972-1981.
Lista byłych członków PZPR obecnie w PO jest o wiele dłuższa, nie mówiąc już o listach samorządowców. Trudno nie wspomnieć jeszcze o gorących sympatykach PO a związanych swojego czasu z PZPR na czele z Andrzejem Rzeplińskim, Leszkiem Balcerowiczem i Tomaszem Nałęczem
Wielu z nich nie widzi żadnego problemu w gorszących zachowaniach demonstrantów, w demolowaniu biur poselskich PiS-u i dekorowaniu ich napisami „PZPR” Taką walk z PiS-em podjął Jerzy Owsiak. Na jego festiwalu w Kostrzyniu nad Odrą widać napisy farbą w spreju: „Pis=PZPR”.
Żenada i wyjątkowa hipokryzja PO, która w wyborach z 2005 roku wycofała się zdradziecko z układu z PiS-em i zawarła sojusz z postkomunistami, aby umocnić stare układy.