Tytuł tego artykułu oczywiście nawiązuje do tytułu wspomnieniowej książki Izabeli z Lutosławskich Wolikowskiej wydanej w 1961 roku nakładem Komitetu Wydawniczego w Chicago, USA.
Jednym z Ojców Niepodległości jest Wielki Nieobecny, skazany na zapomnienie przez „dworskich” historyków III RP Maurycy Zamoyski, tylko dlatego, że był kontrkandydatem masona Gabriela Narutowicza na najwyższy urząd w państwie i wielkim współpracownikiem Pana Romana.
Piszę WIELKIM, gdyż hrabia, XV ordynat na Zamościu, jeden największych posiadaczy ziemskich na na ziemiach polskich (w 1922 roku posiadał majątki ziemskie o powierzchni 190 900 ha, później zadeklarował się czynnie uczestniczyć w reformie rolnej) ofiarnie uczestniczył w finansowaniu Komitetu Narodowego Polskiego (został wiceprezesem, na zdjęciu siedzi pierwszy z lewej).
Doszło nawet do tego, że wziął pożyczkę na hipotekę swoich posiadłości by sfinansować przedstawicielstwa KNP w Belgii, Italii, Szwecji, Brazylii, Wlk. Brytanii, USA. Umowa kredytowa została skonstruowana w ten sposób, że gdyby państwo polskie nie powstało, spłacałby pożyczkę dalej jako osoba prywatna.
Ten nie rzucający się w oczy Ojciec Niepodległości zostawił swój wieczny ślad pod Traktatem Wersalskim,
użyczając swojej osobistej pieczęci rodowej Ignacemu Paderewskiemu, też pieczętującym się
herbem Jelita.
Wcześniej od 1905 był członkiem Ligi Narodowej i Towarzystwa Tajnego Nauczania w Warszawie (na bazie tego stworzono jawne polskie prywatne szkolnictwo pn. Macierz Szkolną, później znowu konspiracyjne). W 1906 r. został wybrany posłem do I Dumy rosyjskiej.
Jak wielkim autorytetem musiał być uznany syn brukarza z Pragi aby skupić pod sobą takie osobistości jak opisywany pan Maurycy (drugim takim arystokratą był Seweryn Czetwertyński, zamęczony później na śmierć pobytem w KL Auschwitz i KL Buchenwald).
Izabela Wolikowska Lutosławska zapamiętała taką oto krotochwilę z ponurych czasów rewolucji 1905-1907:
„
W najcięższym natężeniu rewolucji, odbywały się tajne zebrania w błękitnym pałacu Zamoyskich. Gromadziły one bardzo liczny zespół działaczy narodowych. Czterema wejściami stójki puszczały gości, legitymujących ich, do wielkiej sali, w której posiedzenia trwały od 6 po południu do 1 w nocy. Gospodarz Maurycy Zamoyski, często sam pilnował wejścia, był zawsze opanowany, spokojny, ale pełen przezorności. Przychodzi nagle jakiś pan i przedstawia się: - Jestem Rząd. I do tego mówi: jestem Złodziej. Ordynat zdrętwiał. A zacny działacz narodowy, p. Rząd, wybuchnął śmiechem, mieszkał bowiem w Łodzi i chciał krotochwilnie nastraszyć gospodarza.” . Reasumując: Wielki Pan Ordynat osobiście na czatach narodowych.
Symbolicznie Pan Roman, Pierwszy Delegat Polski na konferencji pokojowej wrócił do Warszawy po 5 latach nieobecności, 15 maja 1920 r., razem z ordynatem Zamoyskim. I to on płacił za zajmowany wspólnie z Dmowskim paryski apartament przy Avenue Marceau.
Zamoyski po Wersalu został ambasadorem RP w Paryżu w latach 1919–1924, nie z potrzeby kariery, ale dla obowiązku, do którego dopłacał (Niemcy prawidłowo zdiagnozowali, że Polska nie uzyskałaby Niepodległości bez inteligencji stąd słynne akcje ludobójcze „Intelligenzaktion”, „Außerordentliche Befriedungsaktion”, „Sonderaktion Krakau”, „Zweite Sonderaktion Krakau”, „Sonderaktion Bürgerbräukeller” na przełomie 1939/40 – ta ostania dotyczyła wg. terminologii niemieckiej tzw. „elementów reakcyjnych i szlachty”).
Ponadto przez 7 miesięcy od 19 stycznia 1924 roku Zamoyski sprawował urząd ministra spraw zagranicznych. Ilość jego działalności społecznej jest chyba niepoliczalna, wspomnę tylko, że zawdzięczamy mu Pomnik Chopina w Warszawie.
Był kandydatem prawicy i kontrkandydatem Gabriela Narutowicza na urząd Prezydenta RP w 1922 roku. Zgodnie z konstytucją marcową wyboru Prezydenta dokonywało Zgromadzenie Narodowe. Mimo że Maurycy Zamoyski prowadził w pierwszej i następnych turach głosowań, w ostatecznym głosowaniu otrzymał 227, a Gabriel Narutowicz 289 głosów. Dzięki polskim masonom z PSL „Piast” i PSL „Wyzwolenie” (urażeni na Dmowskiego secesjoniści z 1906 r., faktyczni piłsudczycy), głosującym na masona. Nadmieniam, że klasowo uprzedzonym ludowcom do posiadacza ziemskiego.
Maurycemu Zamoyskiemu Bóg udzielił swego miłosierdzia, że nie zobaczył nowej straszniejszej wojny. Zmarł 5 maja 1939.
Wieczne odpocznienie daj Panie naszym Ojcom Niepodległości...
Wybór zdjęć: Autor