Roszczenia wobec Polski
Środowiska żydowskie wystawiły Polsce kuriozalny rachunek na 65 mld dolarów. Nadal nie wiadomo czy omawiano tę kwestię za plecami Polaków podczas wyjazdowego posiedzenia rządu Donalda Tuska w Izraelu, ale można przypuszczać, że tak.
Żądanie to nie ma podstaw legalnych jako roszczenie zbiorowe tylko na podstawie wspólnoty etnicznej z ofiarami II wojny światowej. Bardziej bulwersujący jest jednak aspekt moralny tej sprawy, na co zwrócił uwagę prof. Bogusław Wolniewicz. Głównymi inspiratorami roszczeń są dobrze ustosunkowane amerykańskie środowiska żydowskie. Te same, które zostały podczas wojny w pełni poinformowane przez Polaków o zbrodniach hitlerowskich na europejskich Żydach i nie zrobiły nic aby im pomóc.
Oto te wpływowe środowiska, które nie skłoniły zachodnich aliantów do nagłośnienia ludobójstwa w obozach koncentracyjnych ani ostrzegania swoich rodaków by nie wsiadali do niemieckich transportów, pozostawiając ich nieświadomych wobec przemysłu zagłady, domagają się obecnie odszkodowań za utracone przez ofiary mienie. Ta próba wyłudzenia jest moralnie wyjątkowo odrażająca. Poza brakiem podstaw legalnych i moralnych zbiorowych roszczeń żydowskich można jednak również wyobrazić sobie przyłożenie ze strony polskiej tej samej miary.
Czy Polska nie mogłaby wystawić Żydom podobnego rachunku za kilkusetletnią gościnę, jakiej im udzieliła? Warto przypomnieć przynajmniej jeden fakt. Niejaki Ludwik Bernstein Niemirowski jako pracownik brytyjskiego MSZ w 1920 r. sfałszował dokumentację linii Curzona pozostawiając Lwów poza granicami Polski. Tą fałszywką posłużono się podczas konferencji w Teheranie w 1943, czego nasi zachodni alianci nie dostrzegli lub też nie chcieli dostrzec. W wyniku jednego fałszerstwa Żyda-polonofoba Polska utraciła spory obszar terytorium wraz z dużym historycznym miastem. Nie wiadomo ile byłby ten obszar wart po przeliczeniu na pieniądze ale z pewnością poszłoby o grube miliardy dolarów.
Z kolei ze strony niemieckiej niepokoi poparcie przez państwo Związku Wypędzonych, do niedawna reprezentowanych przez Erikę Steinbach. Znana jest jej historia jako osoby zajmującej w 1939 mieszkanie po wypędzonych przez Niemców Polakach. Jednak bardziej niepokoi instrumentalne posługiwanie się tym środowiskiem przez Niemcy. Angela Merkel podczas otwarcia berlińskiego muzeum wypędzonych tłumaczyła je jako kwestię miłosierdzia wobec ofiar przemocy.
Nasuwa się jednak pytanie, czemu ma służyć to selektywne miłosierdzie i dlaczego oficjalnie eksponuje się przesiedlenie ludności niemieckiej w wyniku konferencji w Poczdamie, a panie Steinbach i Merkel taktownie przemilczają oczywiste zbrodnie, jak masowe gwałty żołnierzy Armii Czerwonej na Niemkach czy uśmiercenie większości niemieckich jeńców wojennych. Dostrzegł to od razu prof. Leszek Kołakowski, zwracając uwagę, że niczego by Niemcy nie uzyskały ze strony Rosji. Co więc chcą uzyskać? Wygląda to na torowanie drogi do przyszłych roszczeń terytorialnych wobec Czech i Polski.
Natomiast Czechy dotąd nie przekazały należnych Polsce terenów przygranicznych w ramach sporu wywołanego haniebną aneksją Śląska Cieszyńskiego podczas zmagań z nawałą bolszewicką w 1920 r.
Jawne pretensje do polskich terytoriów wysuwane były również przez ukraińskich neobanderowców podczas kijowskiego przewrotu. Nie spotkało się to z żadną odpowiedzią, a Polska bezwarunkowo popiera nowe władze Ukrainy pomimo oficjalnego czczenia zbrodniarzy w rodzaju Stepana Bandery czy dorabiania bohaterskiej legendy bestialskim mordercom z UPA.
Dodając do tego wszystkiego mataczenie przy wyjaśnianiu katastrofy samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem oraz ostatnie cuda nad urnami wyborczymi pozostaje pytanie, czy wydmuszki sprawujące obecnie władzę w Polsce wraz z dziennikarzami mediów głównego ścieku świadomie grają w przeciwnej drużynie.
Jacek Pietrachowicz
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl