Krecik ratuje muzułmańskie dziecko od płaczu w warszawskim tramwaju

0
0
0
/

Portal „warszawawpigułce.pl” postanowił swoich czytelników uraczyć wzruszającą historią o ludzkiej dobroci i porozumieniu ponad międzykulturowymi podziałami w artykule pt. „Muzułmanka z dziećmi w tramwaju. Takiej reakcji nikt się nie spodziewał”. Może jednak oddajmy głos nieznanej autorce tego „life story”. Otóż - „Poniedziałek. Warszawa. Tramwaj. Do zatłoczonego wagonu wchodzi z wózkiem i dwójką dzieci młoda kobieta o rysach egzotycznych – muzułmanka, pozawijana w chusty, widać ją z daleka.” – zaczyna opowieść Pani Weronika. W wszystkie wyżej wymienione fakty jestem w stanie uwierzyć. Liczba ukraińskich, hinduskich, murzyńskich i arabskich matek na które ze swoich ciężko wydartych podatków są marnowane środki z programu „Rodzina 500 plus” rośnie lawinowo w postępie geometrycznym. Łapią się na świadczenia, ponieważ są o wiele częściej wielodzietne, niż polskie rodziny. A dzięki światłemu ustawodawstwu nie połączono 500 plus, ani z narodowością, ani ze stażem pracy, czy składkami do ZUS-u. Zresztą może to była Polka, która przeszła na religię pustynnego Proroka pod wpływem swojego supermęskiego samca Alfa z jakiegoś odległego kraju. „Młodszy chłopiec, na oko dwulatek, płacze, krzyczy, mama nie może go ogarnąć. Myślę sobie – ależ ja jej współczuję, współczuję podwójnie. Nie dość, że zbiera spojrzenia za strój, to jeszcze zbiera spojrzenia za „złą matkę”. Wiecie, te wymowne chrząknięcia – „no niech pani coś z nim zrobi”, „co to za matka, własnego dziecka nie może uspokoić” i tym podobne, kiedy to matkę zalewa zimny pot i wie, że sobie nie radzi z sytuacją, a cały świat gotów ją ukamienować. Znam to uczucie! A więc stoję i współczuję, nie mając pomysłu jak jej pomóc, ludzie się rozglądają, starsze panie, Matki Polki Doświadczone, zaczynają chrząkać – w powietrzu wisi dramat. - Aj waj. Dramat, jakich codziennie setki rozgrywa się w rozmaitych środkach komunikacji. Jedyną zmienną jest narodowość, a w zasadzie religia głównych aktorów dramatu. Widzimy tu narastające napięcie i już zaczynamy się bać, że za chwilę coś eksploduje nam w twarz, niczym papiery TW „Justyny” matki Rafała Trzaskowskiego. Jednak nie! Jest ratunek! Przychodzi on w najmniej oczekiwanym momencie z najmniej oczekiwanej strony. Faceta w gajerku. - I nagle pan w gajerku, lat 30-40, wyciąga komóreczkę, odpala youtuba, włącza znaną od pokoleń bajkę o kreciku i wręcza zrozpaczonemu dwulatkowi. Dzieciak się uspokaja, matka odzyskuje przytomność umysłu. I dzieje się cud – wszyscy wokół zaczynają się uśmiechać i pytać, jak mogą kobiecie pomóc, czy ma dosyć miejsca, czy można coś dla niej zrobić. Matki Polki emerytowane chwalą zaradnego pana, mówią że jest bohaterem, a później zaczynają zagadywać młodą mamę i komplementować urodę dzieci. Cóż proste rozwiązania są zawsze najlepsze. A tutaj mamy takiego prawdziwego – zwyczajnego niezwyczajnego. MacGyvera pomysłowości i Trzaskowskiego kreatywności. Człowieka – mózg. A pewnie i inteligentna jak wskazuje garnitur. Na dodatek musi mieć własne dzieci, a więc człowieka prorodzinnego. Tymczasem efekt jego działania przynosi, a w zasadzie budzi głębię życzliwości i dobroci ukrytej pod grubą islamofobią naszego zaściankowego społeczeństwa. - Tylko tyle było trzeba! Jeden przebłysk geniuszu, jeden impuls odwagi i świat został uratowany. Życzliwość zmienia wszystko. Jest dla Ciebie nadzieja, Warszawo!” – kończy opowieść kobieta. Nie wiem jak wy, ale ja się wzruszyłem. Zacząłem płakać. Łzy popłynęły mi ciurkiem, jakbym oglądał biednego uchodźcę dla którego nie było miejsca na tratwie, a potem go źli Polacy wypędzili z ośrodka dla uchodźców, a on w deszczu, śniegu i mgle brnął do niemieckiej ziemi obiecanej, tysiaceurowym zasiłkiem płynącej. Tu jednak są to łzy radości. Wynikającej z bycia częścią tej prawdziwie tolerancyjnej elity społeczeństwa otwartego. Widzącej jak wszelkie kultury się nawzajem przenikają. Żeby stworzyć nowy, radosny, wspólny świat. Kurtyna opada. A ja dalej płaczę. Gdyby nie ten światły artykuł to nie wiedziałbym, jakim niezbywalnym dobrem jest społeczeństwo multikulturowe. Ten najwartościowszy konglomerat różnych kultur, żyjących ze sobą porównywalnie zgodnie, jak pies z kotem, szczurem, złotą rybą i gołębiem. Nie to co obrzydliwa jednolitość narodowa i etniczna. Obmierzła i nudna. A więc wiwat krecik!

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną