Trwa właśnie kolejna antyklerykalna kampania lewicy. Zniszczyć katolicyzm wmawiając Polakom, że księża to pedofile. Są jednak w Polsce środowiska, które pomimo swojej nienawiści do katolicyzmu, wywołują w lewakach mieszane odczucia z racji na swój nacjonalizm. Choć lewicy, radykalna nienawiść do katolicyzmu neopogan może się podobać, to nacjonalizm środowisk odwołujących się do pogańskiej słowiańszczyzny jest dla neomarksistów niestrawny.
Na stronie lewicowego portalu „Krytyka Polityczna” ukazał się ciekawy artykuł „Wielka Aryjska Lechia, czyli nacjonaliści-neopoganie” Przemysława Witkowskiego, w którym autor lewicowego portalu opisał historię neopogan w Polsce. Artykuł ilustrowany między innymi kadrem z wideo wywiadu, jakiego udzielił mi jeden z polskich neopogan (autorem kadru według lewicowego portalu jest You Tube, więc pewnie sam artykuł z „Krytyki Politycznej” jest autorstwa Internetu i ukazał się w Internecie). Czuje się też zobowiązany przyznać, że tekst opisuje kilku moich znajomych z internetu czy też wspólnych patriotycznych manifestacji.
Zdaniem lewicowego portalu prekursorem polskiego neopogaństwa był Zorian Dołęga-Chodakowski, który dokumentował „piosenki i podania ludowe” bo „elementy pogańskie przetrwały jedynie w folklorze” z racji na to, że „chrześcijaństwo zatarło unikalne cechy Słowian i zniszczyło ich kulturę”. W XIX wieku pojawiają się sfałszowane rzekome słowiańskie pisma - „Kronika Prokosza czy Kronika Welesa”.
Według lewicowego portalu „mit Wielkiej Lechii” tworzyły też Kroniki Kadłubka, koncepcie „Macieja Miechowity czy wreszcie Nowe Ateny ks. Benedykta Chmielowskiego z ich listą 33 królów Polski”. Według lewicowego publicysty, atmosferę przed I wojną światową w Europie można nazwać „pra- new age’em” - „masowo pojawiają się ezoterycy, pseudonaukowcy, historiozofowie, bajkopisarze i fantaści od Feliksa Konecznego po Guido von Lista, od Heleny Bławackiej po Alfreda Rosenberga”. Moim zdaniem umieszczanie Konecznego razem z gejem, ideologiem nazizmu oraz babcią "new age" to zwykłe chamstwo.
Jak informuje lewicowy portal, najbardziej znanym polskim neopoganinem został wybitny artysta „Stach z Warty” – Stanisław Szukalski, twórca Szczepu Rogate Serce, i 42 tomów słownika pra mowy (ilustrowanego 14 tysiącami ilustracji). Według koncepcji Szukalskiego „przodkowie Polaków mieli mieszkać na Wyspie Wielkanocnej, skąd przez szwajcarski Zermatt dotarli do Polski. Swoją teorię nazywa „zermatyzmem”. Oznajmia rodakom, że musi nastąpić całkowita zmianę modelu polskości: nowy jej wzorzec ma powstać na bazie pierwotnej słowiańskiej wspólnoty rodowej, stąd nazwa ideologii – „rodosławizm”. Skompromitowaną nazwę „Polska” ma zaś zastąpić „Sławia”, która będzie częścią „Neuropy”, europejskiej słowiańskiej wspólnoty bez Anglii, Francji, Niemiec i Włoch”.
Szukalski stworzył "Toporła" - symbol polskiego neopogaństwa. W ramach walki z dominacją Żydów w polskim handlu i wsparcia dla polskich przedsiębiorców stworzył symbol Topkrzyża. Według lewicowego publicysty posłużył on „do znakowania nieżydowskich sklepów przez hitlerowskich kolaborantów z Narodowej Organizacji Radykalnej”. Lewicowy publicysta oczywiście nie wspomniał, że działacze tej organizacji zostali przez Niemców wymordowani podczas okupacji.
Lewicowy publicysta w swoim artykule opisał też rasistowsko-ariozoficzne „środowisko wydające pismo „Demiurg”” i łącząc „biały suprematyzm (…) z panslawizmem i kultem jednego tylko boga dla wszystkich Słowian – Swarożyca”. Kolejna postacią opisaną przez lewicowego publicystę jest Jan Stachniuk „endek wolnomyśliciel, (...) nacjonalistyczny antykapitalista”. Muszę jednak przypomnieć, że endecy byli wolnorynkowi więc określanie Stachniuka "endekiem" jest wyrazem braku wiedzy publicysty lewicowego portalu.
W artykule na „Krytyce Politycznej” Stachniuk opisany jest jako autor książek i wydawca „Zadrugi”. Jak informuje lewicowy publicysta „siatka stachniukowej filozofii – „kulturalizmu” – jest dość skomplikowana i wprowadza kilka nowych terminów, wyłącznie dla niej charakterystycznych. Po pierwsze – Wola Tworzycielska. To trochę Bóg panteistów, a trochę nietzscheańska „wola mocy”. Jeśli dodać do niej samoświadomość to powstaje człowiek, jej piastun i narzędzie ewolucji świata. Tym zaś, co pomaga twórczo przekształcać świat, jest kultura. Jeśli wzmacnia stagnację, apatię, wegetację – to jest to już „wspakultura”. Z kolei charakter narodu to źródło jego zwycięstwa lub klęski, kształtuje go „ideomatryca” – wychowanie narodowe, za którą odpowiada dominująca w społeczeństwie religia”.
Jak wskazuje autor tekstu z „Krytyki Politycznej” taką szkodliwą dla polski wspakulturą, według Stachniuka, jest katolicyzm, który zdaniem ideologa polskich neopogan „gloryfikuje, propaguje i utrwala eskapizm, spirytualizm i gnuśność, a tażkże faworyzuje kontemplację kosztem życia aktywnego”. Zdaniem Stachniuka efektem katolickiej wspakultury w Polsce ma być „materialne ubóstwo, cywilizacyjne zacofanie i liczne dziejowe klęski. Z rozbiorami włącznie. Sobór trydencki i kontrreformacja skazują w tej opowieści Polskę na zapóźnienie. Słowiańska jedność i rodzima wiara mają przywrócić Polakom wielkość i moc, jakie utracili wraz z chrztem. Zadaniem Zadrugi więc jest Polskę „odkatoliczyć”.
Wizja życia społecznego według neopogan Stachnkuka była zdaniem lewicowego publicysty - skrajnie kolektywistyczna. Polakami miał sterować „Centralny Organ Dyspozycyjny, mający rozporządzać siłami wytwórczymi „bezklasowego, scalonego narodu robotników”, zorganizowanego na wzór „społeczności mrówek lub termitów””. Polska miała być częścią imperium słowiańskiego. Jak przypomina lewicowy publicysta, środowisko Stachniuka po II wojnie światowej wspierało komunistyczną okupację Polski, tworząc Stronnictwo Pracy. Sam jednak Stachniuk był prześladowany przez komunistów.
W artykule z „Krytyki Politycznej” znajdują się ciekawe informacje na temat nurtów neopoganizmu w PRL. Jak informuje lewicowy publicysta „w Łodzi w 1954 roku powstaje Klan Ausran. Wraz ze swoim kapłanem - indyjskim wykładowcą UW Hiranmoyem Ghoshalem - wyznawcy chcą rekonstruować duchowe dziedzictwo Indoeuropejczyków, a także ich język, który nazywają ausrańskim. Drukują w nim kalendarze, piszą wiersze i pieśni religijne. Jest też używany jako język liturgiczny podczas obrzędów”.
Kolejnym nurtem neopogan opisanym w „Krytyce Politycznej” są Światowidowcy, ich założyciel były ksiądz katolicki, a następnie pastor metodystów Władysław Kołodziej wybrał okultyzm oraz pogaństwo. Światowidowcy uznają „wszystkich bogów słowiańskich za emanacje Światowida” i planowali stworzyć swoje sanktuarium na wyspie Rugia. W latach 50. byli prześladowani przez komunistów.
Zdaniem lewicowego publicysty niezwykle ważną postacią neopogan w PRL był Lech Emfazy Stefański, „legenda polskiego środowiska ezoterycznego: w latach 70. jeden z inicjatorów powstania Stowarzyszenia Radiestetów, a następnie Towarzystwa Psychotronicznego”. Stefański stworzy „Wyrocznię Słowiańską, system kart do wróżenia, podobnych do Tarota, w których warstwę symboliczną wpisano wizerunki zaczerpnięte ze znalezisk archeologicznych w Polsce”.
Jak podkreślił autor artykułu na łamach "Krytyki Politycznej", dziś głównym zrzeszeniem polskich rodzimowierców jest Rodzimy Kościół Polski. Po śmierci Stefańskiego liderują mu - pisarz Konrad T. Lewandowski oraz Ratomir Wilkowski. "Lubią giezła, ulewają miód przodkom, Kościół Katolicki nachodzi ich nawet na ich świętej górze Ślęży”.
We współczesnej Polsce, w opinii Krytyki Politycznej „szczególnie aktywnie nacjonaliści-neopoganie działają na tzw. Ziemiach Odzyskanych”, co jest pokłosiem polityki PRL. We Wrocławiu, w latach 50. „Antonii Wacyk, Maciej Czarnowski oraz Józef Brueckman i zakładają nieformalne Towarzystwo Miłośników Kultury Słowiańskiej. Tu nawiązuje z nimi kontakt w latach 70. nowe pokolenie neopogan – Zdzisław Słowiński i Stanisław Potrzebowski. (...) Kiedy likwidacji ulega cenzura, Wacyk i Słowiński tworzą wydawnictwo Toporzeł, które wydaje książki Szukalskiego, Stachniuka i samego Wacyka, ździebko Nietzschego, krztynkę francuskiej Nouvelle Droite”.
Od czasu transformacji ustrojowej, według „Krytyki Politycznej” wydawane jest wiele neopogańskich nacjonalistycznych zniów. „W Olsztynie wychodzi „Poganin”, w Inwrocławiu „Odmrocze”; w Bydgoszczy „Błyskawica” i „Lechita”. Wrocławskiego satanistyczno-neopogańskiego „Menhira” wydaje przyszły lider gwiazdy NSBM – zespołu Graveland, Robert Fudali (ps. Rob Darken), a „Barbaricum” - archeolog i nacjonalista Tymon Wojnicki (ps. Wojgniew). „Lechię Stragona” drukuje Związek Jarotan z Jarocina. Pism wychodzi prawdziwe zatrzęsienie. Na skrajnie prawicowych koncertach i zlotach można nabyć „Watrę”, „Wieszcza”, „Dla synów tej ziemi”, „Zryw”, „Gniew Ludu” „Hedeby”, „Garazela”, „Przesilenie”,„Fimbrethil”, „Świt”, „Grom”, „Flame in wolf eyes”, „Feniksa” „Cyklon” (później: „Vril”), „Biały Głos”, „Wilczy Hak”, „Wehrwolf” i wiele, wiele innych”.
Według „Krytyki Politycznej” zadrużne rodzimowierstwo promują także „trzecio drogowcy – zwolennicy „sojuszu ekstremów” lewicy i prawicy Remigiusz Okraska, Jarosław Tomasiewicz i Janusz Waluszko. Ukazują się nowoprawicowy „Żaden” i „etnopluralistyczne” „Zakorzenienie”. Neopogańskie tematy poruszają także związane z anarchistycznym Ruchem Społeczeństwa Alternatywnego „Nierząd”, „Bestia” czy ekologiczne „Zielone Brygady””.
Zdaniem „Krytyki Politycznej” takie środowiska łączą satanizm, neonazim i antysemityzm. Jedną z takich grup ma być koszalińska Świaszczyca, z której powstała grupa Thule (potem Othala), wydająca ziny „Antychryst”, „Securius”, „Jesteśmy” (później „Żelazny Krzyż”) i „Żerca” - z której powstać miał Zakon Zadrugi Północy Wilk i Stowarzyszenie Młodzieży Patriotycznej Świaszczyca. Organizacje te miały głosić pogaństwo, rasizm, antysemityzm i narodowy socjalizm, oraz odpowiadać za rasistowskie ataki. Według „Krytyki Politycznej” z Zakonem Zadrugi Północy Wilk miało współpracować nazistowskie pismo z Szczecina „Odala” łączące poganizm, rasizm i panslawizm. Twórcami tego pisma był lider prorosyjskiej „Zmiany” Mateusz Piskorski, oraz Igor D. Górewicz i Marcin Martynowski. W opinii „Krytyki Politycznej” liderem neopogan w III RP został lider zrzeszenia Rodzimej Wiary Stanisława Potrzebowskiego, ps. Staszko, „były agent wywiadu PRL, pilot wojskowy, współpracownik białych suprematystów z RPA, jawny antysemita i rasista".
Według lewicowego publicysty w 1996 roku Stanisław Potrzebowski „powołuje Zrzeszenie Rodzimej Wiary, które staje się platformą współpracy dla rozproszonych skinów nacjopogan. ZZPW i Świaszczyca, Odalowcy, Związek Jarotan, Drużyna Grodu Trzygłowa, wrocławska Zadruga, wszyscy znajdą się w Rodzimej Wierze. Ściśle współpracują z Wydawnictwem Toporzeł. Oficjalnym pismem RW staje się „Lechia Stragona” Jarotan, której kontynuatorką jest internetowa Sedruga – Zadruga Rodzimej Wiary, tworzona przez głównego autora „Lechii”, Michała Jakubiaka, ps. Gorazd Bróg-Bogdanowic. Do 1999 roku symbolem RW jest swastyka”.
Zdaniem lewicowego publicysty „w 1992 roku pojawia się pierwsza okołozadrużna partia – Unia Socjalno-Narodowa. Zakładają ją Andrzej Wylotek i Antoni Feldon tworzący bardzo oryginalny duet. Pierwszy bowiem to jeszcze niedawno antysemicki tejkowszczyk i współzałożyciel Polskiego Frontu Narodowego. Wydaje biuletyn „Żywioł” i prowadzi Narodowy Zespół Koncepcyjno-Studyjny, który promuje panslawizm i nowoprawicowy terceryzm w duchu GRECE. Drugi zaś to emigrant marcowy, spowinowacony z Lilpopami i Haberbuschami, który zajął się oprócz polskiego nacjonalizmu „odzyskiwaniem” nieruchomości. (...) Według akt Instytutu Pamięci Narodowej Feldon to także tajny współpracownik Służby Bezpieczeństwa w PRL, pseudonim Filel”. USN wydje pismo „Miltaria. Racja Stanu”. „Ideologia partii to prorosyjski panslawizm, antygermanizm oraz zadrugizm, a jej symbolem staje się znany nam już Toporzeł. Religijnym credo USN-u jest napisane przez Wacyka Wyznanie Wiary Polskiej”. Działaczami tej partii byli „Piskorski, Górewicz i Martynowski”. „Swoje łamy dla USN otwiera między innymi krakowski miesięcznik ekologiczny „Zielone Brygady”, gdzie teksty o neopoganach publikują wspominani już Okraska i Tomasiewicz. Po rozpadzie partii „niedobitki lądują na listach Ogólnopolskiego Komitetu Obywatelskiego „OKO”, pospolitego ruszenia organizacji postkapeenowskich i posttymińskich”.
Z artykułu na stronach „Krytyki Politycznej” można się dowiedzieć, że „w 1998 roku powstaje Stowarzyszenie na rzecz Kultury i Tradycji Niklot. (…) Do organizacji wstępują: Wylotek, Górewicz i Piskorski. W 2002 roku na łamach nazi-zina „Aryan Pride. Pismo Narodowych Socjalistów”, ubogaconego Totenkopfami i dużym fotosem Rudolfa Hessa, Górewicz opowiada, jak to ceni sobie Honor oraz Konkwistę88, wyrażając przy tym chęć działania w Niklocie by "tworzyć elity i próbować kształtować opinie dzięki "opanowaniu obszaru wewnętrznego, czyli kultury duchowej, w celu późniejszego przeniesienia akcji na obszar zewnętrzny, czyli życie społeczne, politykę".
Według „Krytyki Politycznej” inni neopoganie działali w szeregach wielu partii politycznych: Stronnictwa Narodowego, PSL, Samoobrony i LPR-u. Zdaniem „Krytyki Politycznej”, zarówno Niklot jak i Stowarzyszenie Marsz Niepodległości, otwarcie współpracują z neofaszystami z ruchu autonomicznych nacjonalistów i ich pismem „Szturm”, w którym znajdować się mają: odalizm, identytaryzm, Nouvelle Droite, naziolskie rapsy, narodowy bolszewizm, biały suprematyzm, strasseryzm, generalnie crem de la creme nowego eurofaszyzmu. To Niklot organizuje festiwal „Ku niepodległej”. Marszowi Niepodległości również towarzyszą rokrocznie koncerty nazistowskich i rasistowskich zespołów, takich jak Mistreat (...), a także Obłęd, Omerta, Nordica, Stalag, czy Legion Twierdzy Wrocław.
Wśród mniejszych organizacji polskich neopogan „Krytyka Polityczna” wymienia „Wrocławiu Ruch Słowiańskich Nacjonalistów Zadrugą. Również powiązany z Rodzimą Wiarą (…) Tej niewielkiej grupie liderował znany z bezkompromisowej stylówy i działalności w Zakonie Krwi Aryjskiej, Zakonie Swargi oraz ZZPW, Dariusz Petryk (...). Pansłowiańskie, antysemickie, nacjonalistyczne, antychrześcijańskie w swej estetyce i retoryce zmilitaryzowane i agresywne stowarzyszenie na kilka lat pokaźnie się rozrosło. Powstały „gniazda” wrocławskie, podlaskie, gorzowskie, zielonogórskie, częstochowskie, rybnickie, podkarpackie, małopolskie i pomorskie. Celem miała być „rewolucja panslawistyczna”, której rezultatem będzie powstanie „Zjednoczonej Sławii” (…) w 2011 roku organizacja padła”.
Jak wynika z artykułu „Krytyki Politycznej” „jednym z żelaznych punktów spotkań polskich neofaszystów jest coroczny Festiwal Wikingów na wyspie Wolin. Dla wielu – niegroźni hobbyści – okazują się przy bliższym oglądzie niekiedy zwolennikami politycznej ideologii, silnie okraszonej białym suprematyzmem i totalitarnymi ciągotami w duchu narodowo-komunistycznym”.