Grób powstańca

0
0
0
/

Bardzo często w okolicach Święta Zmarłych staje mi przed oczami tamten obraz. Słoneczne lato. Wędrujemy z trójką przyjaciół po Suwalszczyźnie. Jak jest piękna, nie trzeba mówić nikomu, kto choć raz zaplątał się w te stare gęste lasy poprzetykane błękitem jezior. Jeszcze do dziś można tu znaleźć zakątki, do których turysta rzadko kiedy zajrzy. Od Starego Folwarku nad Wigrami skręcamy ku wsi Tartak, stąd rzadko uczęszczaną ścieżką na północ. Tu Wigry łączą się wąskim przesmykiem z małym, zagubionym w lasach jeziorkiem, któremu nadaliśmy nazwę Echo, bowiem każdy głos niesie się nad tą wodą w zadziwiającym zwielokrotnieniu. Mijamy tę niezwykłą osobliwość prawym brzegiem i oto ścieżka nagle się urywa, ginie w gąszczu. Jak teraz iść? Zostaje metoda „ na nosa”.  Lasy są na szczęście jasne, przejrzyste, więc nie musimy się przez nie przedzierać na oślep. Zmęczeni docieramy wreszcie do podłużnej, nasłonecznionej polany wśród wysokich dębów i brzóz. Polana wznosi się jednym krańcem ku pagórkowi, gęsto obrośniętemu trawą i mnóstwem rozmaitych kwiatów. Świetne miejsce na odpoczynek. Z ulgą zrzucamy plecaki. Wtedy jeden z kolegów zauważa to miejsce. Na łagodnym stoku wzgórka nieduży kopczyk ziemi. Stoi przy nim coś co przypomina krzyż. Tak, to na pewno krzyż. Stary już i zmurszały. Poprzeczne ramię trzyma się chyba jakimś cudem, bo dotknięte, odpada. Oglądamy je z zaciekawieniem. Były tu wyryte jakieś znaki. Czy dadzą się odczytać? To chyba 6, a za nim 3. Cyfra 63. Już się domyślamy! 1863. Powstanie Styczniowe. Grób powstańca. W puszczy między Augustowem a Suwałkami jest więcej takich miejsc, szczególnie to jedno, które nosi nazwę Uroczysko Powstańce. Byliśmy tam kilka dni wstecz. Dziwne uczucie. Smutek, żal za czymś co na zawsze odeszło. Nie możemy zostawić na pastwę zapomnienia tego grobu nieznanego powstańca, niegdyś człowieka z krwi i kości, który poległ tu, w tych lasach. Jedno co musimy zrobić, to choćby ten krzyż. Nowy, od nas, którzy mimo naporu współczesności, nie zapomnieli. Wśród sprzętu jaki nosi ze sobą każdy samowystarczalny wędrowiec są i noże. Wycinamy solidną gałąź na podstawę krzyża i drugą, mniejszą na jego ramię. Niestety, nie mamy gwoździ. Ale w plecaku kolegi znalazł się kłębek drutu; zawsze zabiera go ze sobą „tak na wszelki wypadek”.  Trochę pracy - i oto nasz krzyż gotowy. Teraz tylko wyciąć datę: 1863. Głęboko, żeby przetrwała długie lata. Ktoś wygrzebuje z plecaka słoik po dżemie. Z butelki nalewamy wody, wstawiamy bukiecik kwiatów. Jest ich tu dużo, do wyboru, do koloru. Uroczysty, drugi pogrzeb Powstańca można już rozpocząć. Modlitwa, chwila ciszy. Wtedy zdarza się coś, co wywołuje dreszcze. Na drugim krańcu polany, odległym o kilkadziesiąt metrów pojawia się ogromny jeleń z rozłożystym porożem. Stoi nieruchomo i patrzy na nas. Bez strachu typowego dla dzikich leśnych zwierząt. Trwa tam do końca tego dziwnego pogrzebu. Ktoś szepce: - To strażnik grobu. Potem, kiedy już wyjdziemy z tych lasów, będziemy sobie z tego lekko pokpiwać. Ale wówczas, przy tamtym grobie ów „strażnik”, który tuż po modlitwach jakby rozpłynął się w powietrzu, mocno przemówił nam do wyobraźni.Jeszcze przez wiele dni jesteśmy pod wrażeniem naszej przygody. Żal, że nikt z nas nie miał aparatu fotograficznego (bo komórek naonczas nie było). Mogiła powstańcza. Ile ich kryją polskie lasy, nikt nie zliczy. Groby powstańców listopadowych i styczniowych, partyzantów II wojny. Są i inne nasze groby. Spoczywają w nich dziesiątki tysięcy tych, co zakończyli życie na obcej nieludzkiej ziemi, wywiezieni tam wpierw przez carat, potem przez potworny komunizm Lenina i Stalina. Wśród nich są mogiły dwóch wujów mojego ojca. Wiemy jedynie, że jeden z nich: Eugeniusz, nigdy nie wrócił z łagru na Sachalinie. O drugim nie wiadomo nic. I dla nich w Dniu Zmarłych zapalamy znicz. Żeby pamiętać. Bo jeśli zapomnimy…Nie, nie zapomnimy!Przynajmniej tyle musimy im ofiarować.

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną