W rozmowie z "Newsweekiem" poseł Stefan Niesiołowski, który obecnie znajduje się w Unii Europejskich Demokratów przekonywał, że trzeba będzie przenieść parę prezydencką z Wawelu. Kiedy to nastąpi? Jak tylko opozycja wygra wybory parlamentarne.
Co więcej, parlamentarzysta zapowiada zburzenie pomnika byłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który stanął na Pl. Piłsudskiego. Najwyraźniej kondycja byłego posła Platformy Obywatelskiej jest w gorszej formie bo chwilę później twierdził już, że monument zostanie jednak wywieziony do Kozłówki. Podkreślał, że Lech Kaczyński nie zasługuje na pomniki, ale też "nie zasługuje, żeby nim pomiatać"
– Kreuje na bohatera najsłabszego prezydenta III RP, który pokazał, na co go stać nieudaną wyprawą do Gruzji, która o mało nie zakończyła się katastrofą. O czym doprowadził swoją poddańczością, niektórzy powiadają - wręcz tchórzostwem wobec brata, do tragedii w Smoleńsku. Przecież mógł powiedzieć: "Nie lądujemy" i skierować samolot do Witebska czy na inne bezpieczne lotnisko. Pomnik jest kompromitacją i jak wszystkie pomniki sławiące fałszywy kult będzie zniszczony
– powiedział.
– Oddali 100-lecie polskiej niepodległości skrajnym radykałom, neonazistom, rasistom... To hańba. Hańba, która zyskała twarz premiera i prezydenta. I pozostał jeszcze smoleński cyrk z odsłanianiem kolejnego pomnika Lecha Kaczyńskiego. Mam nadzieję, że doczekam chwili, gdy ten pomnik będzie wywożony do Kozłówki
– powiedział Niesiołowski
– Zresztą większy problem niż z pomnikiem będziemy mieć z Wawelem. W jakiejś cywilizowanej formie trzeba będzie przenieść parę prezydencką z Wawelu. Tchórzostwo abp. Dziwisza doprowadziło do tego, że w podziemiach królów leży ktoś, kogo nie powinno tam być. Ale to są kłopoty na potem. Najpierw trzeba wygrać wybory parlamentarne
– stwierdził.
Źródło: Newsweek
Fot. wSensie/YouTube