Tegoroczny Marsz Niepodległości jak wiemy wzbudzał skrajne emocje jeszcze przed jego rozpoczęciem. Tysiące polskich faszystów czy nazistów (obie formy można stosować wymiennie do obrzucania błotem każdemu kto nam wejdzie w drogę), miały w przypływie szału nienawiści dawać upust mieszance swoich rasistowsko-ksenofobicznych uczuć. Miał być wstyd na cały świat. Feministki i idący im w sukurs anarchoterroryści kwiczeli niczym zarzynane prosięta, apelując do społeczeństwa żeby broń Panie Boże nie brali udziału w tej neonazistowskiej imprezie. Hanka zakazała, PiS próbował przejąć i szantażować. Słowem zapowiadało się ciekawie.
Ostatecznie Marsz przeszedł, a właściwie dwa marsze. Najpierw ten neosanacyjny, zwolenników PiS, w sile około 8 tysięcy a następnie już Marsz Niepodległości z udziałem ćwierć miliona ludzi. Nie doszło do żadnych walk z policją ani nie było neonazistowskich czy faszystowskich ekscesów, co mocno z pewnością rozczarowało „atrakcyjne i miłe” feministki, redakcję gazety Adaśka i resztę wesołej gromadki kosmopolitów, dewiantów, wszelkiej maści zboków czy Kodomitów nie mogących pogodzić się z utratą ubeckich emerytur. Lewacka międzynarodówka zrobiła jednak swoje i poszedł w świat zmanipulowany przekaz wpisujący się w techniki typowe dla walki informacyjnej. Żeby wykazać, że w Polsce przeszła największą w świecie manifestacja faszystowska, wykorzystano zdjęcia z różnych imprez, które miały miejsce w całej Europie tylko tak się składa że nie w Polsce albo zdjęcia z ubiegłorocznego Marszu z udziałem grupy prowokatorów wspartych ekipą banderowców. Ponieważ nie było się do czego przyczepić więc chwycono się przysłowiowej brzytwy. I tak z przekazu medialnego Wirtualnej Polski, która stała się Wirtualną Bzdurą, dowiedzieliśmy się, że w trakcie Marszu doszło do groźnego incydentu – spalenia flagi UE. Polały się łzy wielkości grochu w domach, tych którym unijny eurokołchoz wydaje się być panaceum i jedynie słuszną drogą dla Polski. Sam osobiście jako narodowiec, który chce poszanowania dla polskich symboli narodowych jestem przeciwko paleniu flag innych państw, ale UE to po pierwsze nie państwo a jedynie sztuczny twór, a po drugie to jedynie emblemat UE a nie flaga. Tu z troską o ten unijny emblemat odezwał się Joachim Brudziński taki trochę PiSowskiopricznik, który troskę o unijne gwiazdki argumentuje ich pochodzeniem, które wywodzi od Matki Boskiej. Brudziński strofuje przy tym Wszechpolaków, przypominając im, że jako organizacja akcentująca swoją religijność powinni szanować unijne barwy (sic!). Panie ministrze niech Pan nie będzie cynikiem, nawet jeśli projektującemu unijny emblemat przyświecały motywy religijne, to sama Unia jako taka, nie ma aktualnie z chrześcijańską wizją świata za wiele wspólnego. Pana rzekoma religijna troska to jedynie próba pokazania Brukseli, że to nie „Wy” a „Oni”, ten ruch narodowy, który tak was przecież uwiera, jest problemem. Jest taką waszą solą, w tym waszym sanacyjnym oku.
Drugim zarzutem przeciwko Marszowi było używanie przez jego uczestników rac. Zatroskany dziennikarz Wirtualnej Bzdury napisał, że takie niekontrolowanie rac grozi nawet poparzeniem genitaliów, nie wnikam skąd o tym wie. Feministki widziały nawet nie tyle race, które palą genitalia ale po prostu pochodnie, które wiadomo kto, kiedy i w jakim celu zaprojektował. Wiadomo są pochodnie to jest i nazizm. Pochodni oczywiście nie było ale coś tam się przecież paliło, a z daleka nie widać co, więc powie się i napisze, że to pochodnie a świat podchwyci i z narodu, który na skutek nazistowskiego terroru stracił kilka milionów ludzi a którego żołnierze ginęli na wszystkich frontach II wojny światowej, zrobi się naród nazistów, antysemitów i naród obozów zagłady.
Wierchuszka PiSu, której część w ubiegłym roku zachwalała nawet Marsz i chwaliła się swoim udziałem w nim, w tym roku dostrzegła w nim nie miłe akcenty, w postaci osób załatwiających swoje potrzeby fizjologiczne w bramach oraz osoby pod wpływem alkoholu. Powiem tak, Panie Brudziński za sikanie po bramach wy ponosicie też odpowiedzialność. Mieliście zabezpieczyć imprezę i jak wyglądało to zabezpieczenie? Ano bardzo fatalnie. Przez waszą próbę przejęcia Marszu sam marsz ruszył ponad godzinę później, tysiące ludzi stało i czekało na rozpoczęcie Marszu, część z nich, która przyszła z małymi dziećmi nawet nie dotrwała do jego rozpoczęcia, kilka tysięcy ludzi zawróciło spod mostu Poniatowskiego już w trakcie Marszu. Ustawiliście barierki z powodu których omal nie doszło do tragedii i zatratowania ludzi na wysokości Pomnika de Gaulle. Przez te durne i zbędne barierki utrudniony wyjazd z trasy marszu miały też karetki. Wykazaliście się tam kompletnym brakiem profesjonalizmu. Ile przenośnych toalet rozstawiliście na potrzeby tego Marszu? Wiedzieliście przecież, że całe wydarzenie będzie trwało kilka godzin. Tak, na Marszu widoczne były osoby pod wpływem alkoholu, część z nich przyjechała w takim stanie na Marsz, ale część zaczęła picie w okolicznych restauracjach i pubach, czekając blisko półtorej godziny na rozpoczęcie Marszu. Gdybyście nie przeszkadzali, to byłoby takich osób znacznie mniej. Nie zmienia to oczywiście faktu, że takie osoby i tak by się znalazły, alkohol jest dla ludzi ale trzeba znać swoją miarę zwłaszcza jak jest się na oku Wielkiego Brata. Uczestnicy Marszu Niepodległości, to pełen przekrój społeczny. Idą bogaci, idzie klasa średnia i ludzie biedni, idą ludzie z wiosek, miast i miasteczek. Najmniej procentowo tych z Warszawy, bo oni są dobrze usytuowani i dla nich polskie być albo nie być nie ma większego znaczenia, kto wie może nawet pod zaborami zarabialiby lepiej. Oni utożsamiają się bardziej z logo swojej korporacji czy unijnymi gwizdkami, niż z polskim orłem. W marszu szli więc i nadużywający alkoholu jak i siostry zakonne, szli murzyni, Żydzi, Węgrzy, Ormianie i Azjaci. Szli ludzie, którzy się w ten czy inny sposób utożsamiają z Polską i nami Polakami. I to stanowi o sile tego przedsięwzięcia, nawet jeśli nie przedkłada się to na działania pronarodowe czy propaństwowe uczestników Marszu przez resztę w dni w roku. Dostrzegłem w trakcie tegorocznego Marszu jeszcze jedną pozytywną rzecz mianowicie niezwykle dużą wzajemną życzliwość Polaków względem siebie, którą ludzie sobie okazywali stłoczeni w metrze, miejskich autobusach ale podobnie było podobno w przepełnionych pociągach jadących do Warszawy. Ignorancja władz Warszawy, które nie uruchomiły dodatkowych pociągów metra, dodatkowych tramwajów czy autobusów jak i władz państwowych, które nie pomyślały o dodatkowych pociągach do Warszawy, stały się okazją do wzmocnienia poczucia wspólnoty, solidaryzmu i zwyczajnej ludzkiej życzliwości. Sam Marsz z imprezy młodzieżowej stał się w tym roku wydarzeniem łączącym już praktycznie wszystkie pokolenia co również jest niezwykle pozytywne.