Wolne w dni świąt kościelnych odebrać antyklerykałom
W ostatnim czasie powraca temat mieszania się sfer sacrum i profanum w przestrzeni publicznej. Antyklerykałowie, ateiści, lewacy oraz tzw. „niepraktykujący”, tak na co dzień krzyczący o szacunku, coraz rzadziej okazują go katolikom. Może by odebrać im szansę na tego typu zachowania?
Przez internet przebiegła fala żywej dyskusji. Powodem było zdjęcie, które Jakub Szymczuk, fotograf i bloger, opublikował na swojej stronie, a na którym wyluzowana młodzież korzysta z dobrodziejstw dnia wolnego od pracy. Zimne napoje, nóżki na krzesełkach, gwarne rozmowy, pisanie SMSków. Wszystko to uchwycone na pierwszym planie zdjęcia – w tle zaś idzie rozmodlona procesja na Boże Ciało. Całość podsumowuje godna pożałowania instalacja na Placu Zbawiciela, sodomicki pomnik tryumfu hedonizmu nad duchowością.
Trudno o bardziej wyrazisty obraz społeczeństwa nowoczesnego. Oto bowiem rozbawiony tłumek, popijający zimne napoje i z wielkim uśmiechem na twarzach obserwuje idącą procesję. Zero konsternacji, zero zatrzymania się nad swoim smętnym losem, zero zwykłej, ludzkiej przyzwoitości i szacunku. Sączą powolnie alkohol, nie wyczuwając, niczym Rosjanin po komunie, żadnego kontekstu wypływającego z zaistniałej sytuacji. Można teraz zapytać samego siebie: czy ci ludzie naprawdę powinni tam siedzieć? Z tak postawionego pytania wyrasta ciekawy problem natury prawnej i ideowej.
Wejdźmy na chwilę w skórę ludzi, którzy z taką namiętnością popijają schłodzone piwko, gdy dziesięć metrów dalej przechodzi rozśpiewany i wychwalający Boga tłum. Są to prawie na pewno albo niewierzący, albo antyklerykalni „nowocześni”, albo „niepraktykujący katolicy” (tak, to jest oksymoron), albo tłumek wyznający tolerancjonizm.
Ci ludzie korzystają z dnia ustawowo wolnego od pracy, który został ustanowiony na mocy Konkordatu, pomiędzy Stolicą Apostolską a Państwem Polskim. W ramach tejże umowy katolicy mają dzień wolny, aby mogli uczestniczyć w obchodach swoich świąt. Dzięki tej samej umowie mamy wiele innych dni wolnych: 1 stycznia – Nowy Rok, 6 stycznia – Święto Trzech Króli, Pierwszy dzień Wielkiej Nocy (ruchome), Drugi dzień Wielkiej Nocy (ruchome), Pierwszy dzień Zielonych Świątek (Zesłanie Ducha Świętego, święto ruchome), Dzień Bożego Ciała (święto ruchome), 15 sierpnia – Wniebowzięcie Najświętszej Marii Panny (zbieżna ze Świętem Wojska Polskiego), 1 listopada – Uroczystość Wszystkich Świętych, 25 grudnia – pierwszy dzień Bożego Narodzenia, 26 grudnia – drugi dzień Bożego Narodzenia.
Oprócz tych dat, mamy wolne też wszystkie niedziele – w niektórych zawodach praca jest wymagana w ten dzień, niestety. Dodajmy do tego święta stricte narodowe, powiązane jednak z katolicką tożsamością naszych przodków, jak i samym duchem patriotyzmu rozumianego konserwatywnie: 1 maja – Święto Państwowe, 3 maja – Święto Narodowe Trzeciego Maja (Konstytucja z 1791 r.), 11 listopada – Narodowe Święto Niepodległości. Daje to łączną liczbę 113 dni wolnych, co stanowi prawie 1/3 2015 roku.
Gdybyśmy chcieli przez moment być konsekwentni, zapytalibyśmy: czy przypadkiem ludzie, którzy nie są katolikami; którzy plują na katolicką tożsamość narodu polskiego; którzy wyzywają narodowców od „faszystów” a katolików od „moherów” powinni mieć w ogóle wolne w te dni? Pytanie wydaje się dziwne, jakieś takie prozaiczne, niskolotne, jednak po głębszej analizie okazuje się, że w istocie – skoro ktoś nie jest katolem (ba! Jest antykatolikiem!) to czy powinien mieć przywilej wolnego dnia w święta katolickie? Jeśli ktoś nie wywiesza flagi, nie obchodzi świąt narodowych, jest kosmopolitą – czy powinien mieć wolny dzień w święta narodowe?
Dochodzimy tym sposobem do smutnego wniosku: Polacy uwielbiają przywileje, łaszą się do kolejnych praw i dni wolnych, korzystają z dobrodziejstw, jakie wypływają z Konkordatu, choć wielu z nich na co dzień opluwa tak Kościół, jak i Polskę, chcąc rozwiązać nawet umowę między Stolicą Apostolską a Państwem Polskim! Bądźmy zatem konsekwentni, Panowie lewacy i Panie feministki. Nie chcecie Kościoła? Przeszkadza wam krzyż w przestrzeni publicznej? Walczcie o to, by (M)ateuszki i inne grupy społeczne, będące przez większą część roku zdecydowanie antykatolickimi, musieli pracować w święta katolickie.
Zapici studenci w Boże Narodzenie nie wywoływaliby wypadków, bo po prostu by byli na zajęciach. Na Wielkanoc silne, niezależne kobiety „sukcesu” pracowałyby tak samo, jak w każdy inny dzień. Lewacy (nie mylić z lewicą) w żadną niedzielę nie mieliby odpoczynku, a w Boże Ciało nie chlaliby przy Najświętszym Sakramencie, bo by zasuwali do późnej starości, odkładając na swój ZUS. Po wrzuceniu tego zagadnienia na mój Blog Narodowego Katola, zauważyłem pojawiające się argumenty, że to „karanie” ateistów za ich brak wiary.
To bardzo symptomatyczne argumenty – odebranie prawa do czegoś (wspomnieć należy, że prawa, które się w tym przypadku nie należy, bo – jak wiadomo – ateiści i antyklerykalni nie potrzebują wolnego na obchodzenie świąt) jest karaniem za poglądy. Takie to nasze europejskie, modernistyczne i kompletnie niedojrzałe do wolności społeczeństwo: prawa każdy chce, ale obowiązki są niezbyt kuszące. Widać to było nawet na stronie autora zdjęcia, gdzie w komentarzach gromki tłumek krzyczał: „To jest demokracja! Wolność! Szacunek! Jakby chcieli, to by dołączyli! Szanujcie ich!”.
Nikt z tych ludzi nie doszedł do wniosku, że zachowanie młodzików na zdjęciu nie zawiera w sobie ani krztyny szacunku do cudzej wiary. Nie wymagam, aby ludzie niewierzący dołączali do obchodów, ale naprawdę nie można było odstawić browara na te dwie minuty? Może wstać? A może – olaboga, dewocja!! - uklęknąć? Można było, ale po co, skoro to tylko jakieś moherowe berety, fanatycy i wrogowie Tęczokracji, prawda? Bo przecież hipokryzja nie boli...
Z tego powodu proponuję, aby odebrać dzień wolny – wypadający z okazji świąt katolickich – ateistom i antyklerykałom. Wydaje się to nierealne w obecnych czasach, ale kluczem całej sprawy jest prosty fakt, że niewdzięcznicy mnożą się na potęgę a cierpi na tym cześć należna Synowi Bożemu. Bo choćbyśmy my ich szanowali, dopuszczali ich niewiarę – oni będą dalej nami gardzili i będą pokazywali swą pogardę pijąc zimnego browarka naprzeciwko Najświętszego Sakramentu i stawiając symbol sodomskiego grzechu na Placu Zbawiciela. Jest nowy prezydent, niedługo wybory parlamentarne... Może czas i to zmienić?
Maciej Kałek
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl