Wyłom w „układzie zamkniętym”

0
0
0
/

Wynik wyborów prezydenckich stał się dla wielu Polaków powodem do nadziei, że nadchodzą wreszcie oczekiwane zmiany w polskiej polityce, które mogą przyczynić się do zniszczenia „układu zamkniętego”. W drugiej turze Andrzej Duda znokautował rywala, który niczym „stary niedźwiedź mocno spał” przez pięć lat swojej prezydentury i przebudził się z letargu dopiero w obliczu klęski.

 

Rozmiary porażki doznanej przez Komorowskiego i Platformę Obywatelską są porażające. Świadczą o tym najlepiej reakcje powyborcze jego politycznego zaplecza, które zapewne nie może mu wybaczyć ostentacyjnego odrzucenia flagi tej partii podczas debaty w TVN. Ten symboliczny gest, był z jednej strony rozpaczliwą próbą odcięcia się od skutków dotychczasowych rządów koalicji PO-PSL, z drugiej zaś stworzył tchórzliwszym platformersom możliwość do odżegnania się od porażki wyborczej. W dobitny sposób dali temu wyraz prominentni politycy partii (jeszcze) rządzącej, gdy minister sportu i turystyki Andrzej Biernat stwierdził, że „Platforma nie startowała w tych wyborach. Sztab był pana Bronisława Komorowskiego, a nie Platformy. Był nasz kandydat, ale sztab nie był nasz”. Wiceminister zdrowia Sławomir Neumann dodał od siebie, że wybory „przegrał Bronisław Komorowski, który od samego początku starał się kreować na kandydata spoza Platformy”.

 

Pierwszemu Gajowemu Rzeczypospolitej nie pomogły oszczerstwa rzucane pod adresem kontrkandydata, ani straszenie Polaków IV RP i powrotem do władzy polityków z PiS-u. Nie zrobiły też wielkiego wrażenia na wyborcach puste obietnice składane po pierwszej turze, ani tym bardziej groteskowy i zapewne sfingowany „zamach” w Toruniu, którego inspirację próbowano przypisać prawicy. Obłudę i kompletny brak szacunku dla Polaków można było zauważyć już w dzień po wyborach, gdy ze strony internetowej „prezydent.pl” zniknęła jedna z przedwyborczych obietnic Komorowskiego dotycząca obniżenia wieku emerytalnego. Z pozostałymi deklaracjami też nie jest lepiej, bowiem okazało się, że były one tylko taktyczną zagrywką na potrzeby kampanii wyborczej. W tym kontekście należałoby więc zapytać: kto faktycznie jest specjalistą od obłudy i populizmu?

 

Już z pobieżnych obserwacji wynika, że nie opozycja, lecz rządząca koalicja celuje w składaniu fałszywych obietnic. Bardzo nerwową atmosferę da się także zauważyć wśród warszawskiej elitki, co jest wynikiem bladego strachu, jaki padł na to szemrane towarzystwo. Pycha i pogarda wobec Polaków doprowadziły do upadku (p)rezydenta Komorowskiego, który na długo przed wyborami okrzyknięty został przez polityczne salony murowanym zwycięzcą. Komorowski miał być gwarantem bezpieczeństwa „układu zamkniętego”, bezkarności dla aferzystów i funkcjonariuszy sprzedajnych służb oraz kontynuacji grabieży majątku narodowego i wyzyskiwania Polaków przez utuczonych na naszej krzywdzie bankierów. Jednak wszelkie rachuby na łatwe zwycięstwo zawiodły, a misterny plan zawalił się jak „domek z kart” na puste głowy rządzących politykierów.

 

Dlatego nie może dziwić histeria i panika, która opanowała to plugawe towarzystwo, jeszcze niedawno tak butne i poniżające „prawicowych oszołomów”, a teraz lękające się o swoją przyszłość. Polskie społeczeństwo nie dało się zwieść kłamliwej propagandzie i okazało się nieczułe na straszenie go nieuniknionym, jak się okazało, dojściem do władzy polityków antysystemowych.

 

Dlaczego? Polacy po prostu zrozumieli, że nie ma się czego obawiać, bo gdy dojdą do władzy patrioci, to wreszcie zadbają o ich sprawy. W przeciwieństwie do osobników utożsamiających się ze starym systemem, którzy mają się czego bać, ponieważ nadchodzi czas zapłaty za lata szczucia i opluwania, grabieży i wyzyskiwania, wysługiwania się obcym ośrodkom decyzyjnym i lekceważenia polskich interesów. Naród wystawi im rachunek, a windykacją zajmą się ludzie z opcji antysystemowej, którzy już niedługo dojdą do władzy. Rozumieją to doskonale pismacy pokroju Tomasza Lisa, który wyje z bezsilności i przy byle okazji pluje jadem, tak jak wtedy, gdy z Karolakiem podle szkalowali córkę prezydenta Andrzeja Dudy i ostatnio, gdy w TOK FM zarzucił Pawłowi Kukizowi rzekomy antysemityzm i szaleństwo. Wyczuwa to także szef NBP Marek Belka, który stwierdził, że młodzi wyborcy „postanowili pokazać władzy czerwoną kartkę, ale zamiast oddać głos na kandydatów osadzonych na scenie politycznej partii opozycyjnych, głosowali na komedianta”. 

 

Ten obraźliwy przytyk wyraźnie dotyczył znakomitego wyniku Kukiza i pokazuje, z jakim rozgoryczeniem zareagowali na nową rzeczywistość ludzie anachronicznego systemu. Nadchodzi czas zmiany, z czym nie może się również pogodzić „złośliwy staruszek” Stefan Niesiołowski, który przed wyborami nazywał Andrzeja Dudę miernotą, a po klęsce wyborczej nadużywając wojennej retoryki stwierdził, że: „Bronisław Komorowski przegrał wybory prezydenckie przez falę nienawiści i kłamstw, jaka na niego spadła w czasie wyborów”. Jego zdaniem stoi za tym „pisowska szczujnia”, która według niego jest „wrogiem Polski”. Natomiast zwycięstwo Andrzeja Dudy uznał za „groźny sygnał przed jesiennymi wyborami”.

 

Dlatego nawołuje do prowadzenia walki w całym kraju, aby nie „dopuścić do recydywy PiS”. Z wypowiedzi Niesiołowskiego wyraźnie wynika, że nie rozumie on ducha nowych czasów, które nadchodzą i wymiotą z politycznych salonów kreatury jego pokroju. Jeszcze ma czelność głosić fałszywą tezę, jakoby dla PO nie było obecnie alternatywy, ale zdają się temu przeczyć nawet poczynania jego partyjnych kamratów. Kopaczowa rozważa bowiem ucieczkę do przodu po porażce w wyborach prezydenckich i utworzenie „centrolewu”, poprzez przytulenie sierot po SLD i Palikocie oraz współpracę ze środowiskiem Balcerowicza, który podobno ma ochotę na wykreowanie „nowej” partii. W związku z tym możemy się zapewne spodziewać „zaskakujących” transferów politycznych i fali dziwacznych projektów światopoglądowych, którymi PO będzie chciała podebrać resztkę elektoratu zmarginalizowanego SLD i Twojego Ruchu. Nie zabraknie także „kiełbasy wyborczej” serwowanej na koszt podatników i odgrzebanych z partyjnego śmietnika obietnic, którymi niegdyś Platforma mamiła wyborców.

 

Nie widać w ogóle cienia refleksji u butnych i przemądrzałych polityków koalicji rządzącej, która zamiast zajmować się istotnymi problemami Polaków, zamierza uraczyć nas festiwalem tematów zastępczych. Nie dziwi mnie to i nie martwi, bo przyspieszy tylko upadek „układu zamkniętego”. Przyczyni się też do wyeliminowania z polskiej sceny politycznej postkomunistów z SLD, skandalistów od Palikota i zachłannych obszarników z PSL-u, a wtedy z osamotnioną i aferalną Platformą można będzie sobie łatwiej poradzić. Zwłaszcza, że „szczury uciekają już z tonącego okrętu”, co zauważyli dziennikarze, którzy byli świadkami jak jeszcze przed oficjalnym ogłoszeniem wyników przez PKW z Pałacu Prezydenckiego wynoszono obrazy. Polacy żądają zmian i mają dość władzy szkodników! Dlatego nadchodzi czas patriotów! Nie zmarnujmy więc szansy, jaką daje nam czas przełomu. Przywróćmy godność naszemu narodowi i państwu oraz zadbajmy o lepsze warunki życia dla naszych rodaków!

 

Wojciech Podjacki

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną