Ma być tak, jak każą w Brukseli
Filozofia ministrów obecnego rządu jest prosta: obowiązkiem urzędnika państwowego jest wykonywanie... poleceń Brukseli. Dowiódł tego sekretarz stanu w resorcie ochrony środowiska Marcin Korolec, który szczerze przyznał, jakie są jego obowiązki w ministerstwie.
- Ja mam przywilej być urzędnikiem. Nie do końca mnie dzisiaj zajmuje, czy CO2 jest gazem cieplarnianym, czy nie jest gazem cieplarnianym. Ja mam za zadanie zaimplementować dyrektywę w tym Art. 1 dyrektywy ust. 2 a: gazy cieplarniane w prawie europejskim oznaczają gazy wymienione w załączniku 2 oraz inne gazy naturalne z atmosfery zarówno naturalne, jak i antropologiczne, które pochłaniają i reemitują promieniowanie podczerwone - oświadczył, odnosząc się do zarzutów postawionych przez środowiska naukowe twórcom projektu rządowej ustawy o handlu uprawnieniami, którzy tłumaczyli, że CO2 nie może zostać nazwany gazem cieplarnianym, jak uczyniono to w proponowanej wersji projektu ustawy, ponieważ nie powoduje naukowo opisanego efektu cieplarnianego.
Ministra Korolca na szczerość zebrało podczas czwartkowego posiedzenia podkomisji nadzwyczajna do rozpatrzenia rządowego projektu ustawy o systemie handlu uprawnieniami do emisji gazów cieplarnianych. Oświadczył przy tym, że żadnych subwencji dla sektorów przemysłu energochłonnego być nie może, ponieważ nie ma na to zgody koalicji rządzącej.
Przyjęcie ustawy w obecnym kształcie będzie oznaczało wzrost kosztów produkcji co najmniej o 20-30 proc., co postawi działające w Polsce, chociaż nie zawsze znajdujące się w polskich rękach przedsiębiorstwa w trudnej sytuacji nierównej konkurencji chociażby z niemieckimi, całkowicie zwolnionymi z "zielonych" danin.
Julia Nowicka
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl