Wojują z niemieckim kultem Stauffneberga, a o niemieckich zbrodniarzach zatrudnionych przez rząd USA - cisza
Polscy patrioci wojują z niemieckim kultem Stauffneberga (choć nie robili tego jak premier Oleksy - ten rzekomy polski patriota jak ogłosił kiedy niestety prezes PiS a ostatnio towarzystwo z "W sieci" - i inni oficjele III RP 20 lipca jeździli do Kętrzyna z kwiatami!) nie wiedząc, że gorsi od niego pracowali po II wojnie światowej dla Amerykanów w ramach tajnej operacji „Paperclip”.
I nie chodzi tu wcale o ludzi związanych niemiecką myślą wojskową i tajnymi służbami w rodzaju Wernhera von Brauna, Bernharda Tessmanna czy Reinharda Gehlena, którzy po 1945 r. okazali się prawdziwym skarbem dla Amerykanów, ale o ludzi biorących bezpośredni udział w niemieckiej machinie ludobójczej wymierzonej w Żydów czy Polaków.
Lista takich osób wydaje się nie mieć końca. Najważniejsze z okryć dotyczą ściganych często po wojnie zbrodniarzy.
Wśród nich znaleźli się m.in.: gen. Walter Schreiber – naczelny lekarz III Rzeszy, który opracował metodę uśmiercania fenolem (w Polsce najbardziej znanym tego przykładem była śmierć w bunkrze głodowym w Auschwitz św. Maksymiliana Kolbe w 1942 r.); dr Kurt Blome – zastępca lekarza naczelnego III Rzeczy pracującego nad rozwojem broni biologicznej; Erich Traub – wirusolog i mikrobiolog, który opracował metody pomoru bydła; Otto Ambros – czołowy chemik III Rzeszy, odkrywca sarinu („a” w tej nazwie pochodzi o jego nazwiska), szef Komitetu „C” zajmującego się bronią chemiczną; Friedrich Hoffman – chemik, który w Ameryce rozwinął swoje badania nad środkiem paralityczno-drgawkowym tabun i pracował nad truciznami dla CIA; dr Konrad Schäfer – fizjolog i chemik, specjalista od odsalaniem wody, który nadzorował eksperymenty medyczne na więźniach w Dachau; dr Herman Becker-Freyseng – fizjolog lotniczy, który nadzorował eksperymenty medyczne w Dachau i mimo że został osądzony w Norymberdze i skazany na karę więzienia, to został zakontraktowany przez Amerykanów i w ramach „Paperclip” pracował dla nich w celi.
Zostali przechowani przez Amerykanów, ukryci przed wymiarem sprawiedliwości i dożyli swojego końca w cieplarnianych warunkach. Dopiero 1998 r. skala tej ohydy została ujawniona decyzją Kongresu USA, który doprowadził do ujawnienia ponad 8 milionów stron dokumentów poświęconych "Paperclip" i jej efektom.
Zresztą czytajcie genialną książkę Annie Jacobsen „Operacja Paperclip. Jak Amerykanie korzystali z usług nazistowskich uczonych, żeby utrzymać dominację w powojennym świecie” (Wydawnictwo Akurat, Warszawa 2015), której w nowym "Historia Do Rzeczy" poświęciłem felieton.
No to jak? Napiszemy protest do władz amerykańskich w tej sprawie? A może choćby do ambasadora USA? Reduta, do dzieła! Pamiętajcie tylko, że „ten, kto ma władzę, nie musi nikogo za nic przepraszać” – jak powiedział kiedyś Niccolò Machiavelli.
Dr hab. Sławomir Cenckiewicz
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl