Jan od X, cz. 2

0
0
0
/

Na wstępie przypomnijmy, że pierwsza część refleksji, w której pochyliliśmy się nad treściami mistycznych strof św. Jana od Krzyża znajduje się pod linkiem: http://prawy.pl/44732-jan-od-x-cz-1/ Dodajmy od razu, że refleksje są jedynie natchnieniem, które może podprowadzać w kierunku wolności, jednak świadomość niewyczerpania tematu ma nas skłaniać do samodzielnego medytowania tego typu tekstów, jak teksty świętego Jana od Krzyża, one są ponadczasowe i niejednokrotnie mogą dla każdego z nas oznaczać coś innego! Mimo to spróbujmy wejść w dalszą treść, która brzmi: Aby dojść do tego, w czym nie smakujesz, powinieneś iść przez to, czego nie smakujesz. Aby dojść do tego, czego nie poznajesz, masz iść przez to, czego nie poznajesz. Czym mogłoby być owo smakowanie? Smakować to znaczy czegoś poznawać i doświadczać, ale w taki szczególny sposób. To znaczy że to coś, czego doświadczamy nas dotyka. Bezpośrednio mamy z tym czymś kontakt i to w nas wnika. A jeśli wnika to i przemienia nas! Bóg jest nieskończenie nas przekraczający! Nie mamy narzędzi wyobrażeniowych, aby Go jakkolwiek ogarnąć, nasza władza rozumu jest bowiem w granicach, nie może więc pojąć Boga, który nie ma granic! A jednak mamy iść! To oznacza pewien konkretny ruch w nas, zmianę która się w nas realnie dokonuje. Mamy różne władze poznawcze, mamy uczucia i pragnienia, zmysły itd... Wszystko to w nas ma granice i jest dobre! Bóg nie ma granic, ale Jezus Chrystus przyjął granice, ograniczenia, aby nas poprowadzić do Ojca. Realnie dzieje się tak, że nasza relacja z Jezusem Chrystusem, a jest to relacja Miłości, powoduje w nas takie owoce, że nawet nie bylibyśmy w stanie ich wspaniałości jakkolwiek przewidzieć. Nasze uczucia, rozum, pragnienia, cała nasza duchowość – wszystko to w nas zaczyna wędrówkę ku poszerzania swojej ziemskiej natury! Bo w relacji Miłości z Jezusem Chrystusem jest czyste działanie Ducha Świętego. A zatem to, co smakujemy w tej relacji, czego doświadczamy nas po prostu przekracza! To jest ciekawe także na sposób wyprzedzający nasze wszystkie możliwe pragnienia! Nie mamy władzy ogarnięcia Boga, a jeśli chcemy mieć taką władzę, to popadamy w najgorszą pychę, która nas samych niszczy. Mamy wędrówkę, to znaczy, oddawszy się Chrystusowi, wręcz namacalnie doświadczamy tego, co w Piśmie Świętym jest określone mianem poszerzenia serca! Fizycznie serca nie można poszerzać, ale Bóg może to zrobić, czemu dał wyraz nawet fizycznie w życiu św. Filipa Neri, na świadectwo dla nas, że w Bogu nie ma rzeczy niemożliwych! Ułomny jest język, który chciałby to opisać, ale prawdziwie tejże wędrówki doświadczamy wszyscy, którzy wybierają Drogę – czyli Jezusa Chrystusa. W wielu momentach są to kroki stawiane w wielkiej niewiadomej dla nas, ale to wcale nie oznacza ciemności! Chodzi o takie zawierzenie Chrystusowi, że można iść w to, co niewiadome, z całkowitą pewnością, że nie my, ale On wie dokładnie, co się dzieje. Zwolnić siebie samego z rozumienia wszystkiego na rzecz zawierzenia Bogu, to nie jest brak odpowiedzialności, ale właśnie odpowiedzialność największa! Bóg w takich naszych doświadczeniach nas przebóstwia, i rozszerza nasze wszystkie władze w nadprzyrodzony sposób, że przekraczamy samych siebie, bo On w nas działa i zawsze jest to najciekawsze! Tu nie liczą się talenty, wykształcenie, to dzieje się w każdych okolicznościach, bo właśnie to są owoce Miłości Boga w nas! Zaskoczy nas Bóg nieskończonym dobrem, dlatego Jan mówi, że idziemy przez to, czego nie smakujemy. A dalej pisze tak: „Aby dojść do posiadania tego, czego nie posiadasz, masz iść przez to, czego nie posiadasz. Aby dojść do tego, czym nie jesteś, masz iść przez to, czym nie jesteś. Gdy zatrzymujesz się nad czymś, przestajesz dążyć do wszystkiego.” Nie jesteśmy Bogiem, jesteśmy na Jego wzór piękni, dobrzy i prawdziwi. Dokładnie tacy, jacy jesteśmy, z naszymi słabościami i ograniczeniami, talentami i możliwościami. Jeśliby nasze działania wypływały z fałszu, zła i brzydoty byłyby naszym zaprzeczeniem. Odwrotnością naszej własnej natury. Nasze piękno, dobro i prawda przejawia się również w tym, że nie posiadamy niczego. Gdy zdamy sobie z tego sprawę, poznajemy smak nadprzyrodzonej wolności. Wszystko co nas otacza, możemy oddać drugiemu człowiekowi. Jeśli tak jest, to właśnie znaczy, że nie jesteśmy niewolnikami czegoś. To nie tylko musi być dom, samochód, ale także talenty, zdrowie, możliwości itd... Jeśli na przykład nie wyobrażamy sobie naszego życia, bez jakiegoś talentu, który obecnie mamy, to wcale nie oznacza że my mamy talent, ale że ów talent posiada nas! To pułapka. Jeśli nie wyobrażamy sobie życia bez jakiejś wspólnoty, bez jakiejś naszej obecnej działalności, to nie znaczy że mamy wspólnotę i piękne pragnienie działania, ale że wspólnota i owa działalność posiada nas. Tu nie chodzi o negowanie czegokolwiek, bo to wszystko są piękna, chodzi tylko o naszą czujność wobec pokus, czynienia sobie bożków. Można rozeznawać to wszędzie i zawsze. Najpiękniejszym przykładem są kobiety, które mają w sobie taka Miłość, że oddają swoje życie za życie własnego dziecka, gdy na przykład muszą wybierać między leczeniem siebie, a życiem swojego maleństwa, rozwijającego się w ich łonach. One prawdziwie posiadają życie! W każdej chwili naszego życia objawia się natura człowieka zawierzająca Bogu we wszystkim. A we wszystkim, to znaczy… we wszystkim! To nie jest łatwe, dlatego Jan od Krzyża nie mówi o swobodnym pląsaniu pośród traw, ale o wędrówce pod górę! O wędrówce na górę Karmel! Co tam zastaniemy? cdn…

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną