Miejcie się na baczności przed ludźmi... ale ich miłujcie

0
0
0
/

Medytacje ewangeliczne z dnia 26 grudnia 2017 roku, Mt 10, 17-22. Jezus powiedział do swoich Apostołów: «Miejcie się na baczności przed ludźmi. Będą was wydawać sądom i w swych synagogach będą was biczować. Nawet przed namiestników i królów będą was wodzić z mego powodu, na świadectwo im i poganom. Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani co macie mówić. W owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić. Gdyż nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was. Brat wyda brata na śmierć i ojciec syna; dzieci powstaną przeciw rodzicom i o śmierć ich przyprawią. Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony». Kiedyś pewien prawnik zauważył, że skoro samego Pana Jezusa ludzie potraktowali w ten sposób, że ubiczowali, ukrzyżowali, a na dodatek zrobili z Niego przestępcę, to czego oczekiwać w odniesieniu do Chrystusowych uczniów... Przyjęcie Pana Jezusa do swojego serca oznacza przyjęcie krzyża, w którym miejsce jest na odrzucenie, cierpienie, samotność a nawet rozpacz. Ów krzyż realizuje się nie tylko na poziomie relacji ogólnospołecznych, lecz także na poziomie rodziny. Jakże wiele jest przypadków, kiedy niewierząca rodzina piętnuje tego jej członka, który jest wierzący. Ile razy padają wówczas wyzwiska: jesteś głupi/a, wierzysz w zabobony, to kompletny ciemnogród. Dożyliśmy czasów, w których chrześcijanie są piętnowani i prześladowani w katolickich teoretycznie krajach, będąc w nienawiści z powodu imienia Jezusa i wierności Jego przykazaniom. Ilu ludzi było sądzonych i poddanych karze tylko dlatego, że nie chcieli drukować ulotek promujących homoseksualizm, czy piec tortów na gejowskie tzw. śluby? Przez ile lat prześladowane są Linda Gibbons, czy Mary Wagner, tylko dlatego, że niosą Chrystusową miłość do klinik aborcyjnych? Ile to razy jesteśmy sądzeni na zupełnie inne sposoby – jesteś katolikiem, to nadstaw drugi policzek, kiedy cię obrażają. Daj się biczować kłamstwami, jakie o tobie rozgłaszają, obelgami, bo przecież jesteś katolikiem. „Nie zrozumiałaś/eś chyba, co ksiądz mówił na kazaniu...” mówi się im przy próbie stawienia oporu niesprawiedliwości. Jakże trudne jest powołanie przez Chrystusa. Z jednej strony nakazuje nam „mieć się na baczności przed ludźmi”, ale z drugiej – mimo wszystko ich kochać i... wytrwać w tej miłości do końca. To trudne w warunkach pokoju, a co dopiero w warunkach wojny, jak np. na Bliskim Wschodzie, gdzie przychodzi przyjmować na siebie brzemię męczeństwa. Życie każdego człowieka zawsze jest świadectwem: każde zwycięstwo zostanie zauważone, ale i każdy upadek... Czasami od tego, czy się z tego upadku będziemy potrafili podnieść zależy, czy nasz przykład pociągnie innych ku Chrystusowi. Warto o tym pamiętać.

Źródło: prawy.pl

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną