Szczera spowiedź przestępcy z czasów II Rzeczpospolitej

0
0
0
fot. materiały prasowe
fot. materiały prasowe /

„Życiorys własny przestępcy” został po raz pierwszy wydany w styczniu 1933 roku, a jego autor Urke Nachalnik miał wówczas już 35 lat, z czego prawie 15 spędził za więziennymi kratami.

Co akurat nie było dla złodzieja powodem do dumy, tylko raczej dowodem na zawodową nieudolność. Życie przestępcy nigdy nie było łatwe, ani proste. Wbrew temu, co się powszechnie uważa, także przestępca musi się napracować, nakombinować, a przede wszystkim pomyśleć, żeby osiągnąć sukces w tej jakże trudnej i pełnej nieuczciwej konkurencji „dziedzinie zawodowej”. Czasami się jednak okazuje, że do danego zawodu nie ma się zdolności, powołania i umiejętności, a więc trzeba się przekwalifikować. Tak się stało w przypadku Urke Nachalnika, a właściwie Icka Borucha Farbarowicza, bo tak brzmiało jego prawdziwe nazwisko. Pochodził z malutkiej Wizny pod Łomżą, która we wrześniu 1939 roku miała stać się sławna z bohaterstwa polskich żołnierzy pod wodzą kapitana Raginisa przez trzy dni powstrzymujących natarcie niemieckiego korpusu pancernego. Sam Icek przeżył zaledwie dwa miesiące dłużej, niż bohaterski kapitan broniący jego rodzinnej miejscowości. Zamordowany przez Niemców 11 listopada 1939 roku w Otwocku, gdzie osiadł w 1932 roku żeniąc się z pielęgniarką żydowskiego szpitala w Wilnie Sarą. Z którą miał syna Szmula. Co się stało z jego żoną i synem do dziś nie wiadomo. Jego zwłoki pochowano na kirkucie w Anielinie. Rabinem mu się zostać nie udało (cóż Stalinowi nie udało się zostać popem, Hitlerowi malarzem, a Fidelowi Castro zawodowym baseballistą) więc się przekwalifikował. A że był przykładnym obywatelem być nie zamierzał to poszedł w działalność kompletnie z prawem niezgodną. W końcu nic tak nie przyciąga i nie jak zakazany owoc, szczególnie pochodzący z przestępstw.  Sumienie naszego bohatera obciążało wiele przestępstw, włamań, kradzieży,  napadów, prucia sejfów, a i krwawe porachunki na zasadach złodziejskiej dintojry też nie były mu obce. To wszystko łącznie zaprowadziło go na w sumie ze swoich 35 lat życia na 15 lat do aresztów i więzień II Rzeczpospolitej. Podczas ostatniego pobytu za kratami rawickiego więzienia pod wpływem absolwenta Wydziału Pedagogicznego Uniwersytetu Poznańskiego Stanisława Kowalskiego, który podjął tam pracę  Icek Boruch Farbarowicz napisał pamiętnik o swym pogmatwanym, ale ciekawym życiu, który zatytułował „Życiorys własny przestępcy”. Książka jest nie jest tylko świadectwem jego występków, co całego procesu demoralizacji, który doprowadził go na złą drogę. A był on długi i wyboisty, jak to życie w biedzie żydowskiego getta. Czytając te wspomnienia trzeba także zwrócić uwagę również na to, że swoista autobiografia Urke Nachalnika nie są zwykłą biografią osoby żyjącej na przekór kodeksowi karnemu na bakier. To także odzwierciedlenie obyczajów i specyficznych zasad panujących w ówczesnym świecie przestępczym. Całość tła, na którym autor naszkicował swój życiorys, uzupełniają podrzędne knajpy, mordownie, speluny, złodziejskie meliny, droższe domy publiczne i podrzędne burdele. To właśnie w nich Nachalnik lubił miło spędzać czas po udanej „pracy”. Relaksując się graniem w karty, uczestniczeniem w alkoholowych orgiach, w zawsze miłym i chętnym towarzystwie dziewcząt upadłych, z których wdzięków skwapliwie korzystał. Zresztą kobiety w jego życiu odgrywały rolę wyjątkową i często poruszał ich temat, przez co niektórzy ówcześni krytycy (pierwsze wydanie jest z 1933 roku) uznawali jego wspomnienia wręcz za literaturę pornograficzną. Zamieniając wytrych na pióro, Nachalnik dokonał najlepszego, możliwego wyboru w swoim pogmatwanym życiu. Odkąd zaczął pisać, okazało się, że był lepszym literatem niż złodziejem. W efekcie nigdy więcej już nie wrócił do więzienia. Książka ma ogromne walory poznawcze. Dzięki niej możemy się zagłębić w nieznany nam świat złodziei, morderców, paserów, dziwek i stręczycieli, a także stróżów prawa sprzed stu lat. Świata, który przeminął, a czasami tylko go słyszymy w balladach Grzesiuka o synach ulicy i czarnych Mańkach. Dlatego warto po tą pozycję sięgnąć. Gdyż wielonarodowy i wielokulturowy świat przestępczy II Rzeczpospolitej był niezwykle kolorowy, barwny i ciekawy, choć czasem wyjątkowo niebezpieczny. Musimy bowiem pamiętać, że Polska była wówczas bardzo biednym krajem, który dopiero odzyskał niepodległość.

 

Michał Miłosz

 

Urke Nachalnik, Życiorys własny przestępcy, Wydawnictwo Replika, Poznań 2018, ss.  400

 

Źródło: Urke Nachalnik, Życiorys własny przestępcy, Wydawnictwo Replika

Najnowsze

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną