Erystyka zamiast plaży

0
0
0
/

Czytanie Schopenhauera w upał ma swoje dobre strony. Zachowujesz jasność umysłu, gdy inni tkwią nieruchomo na piasku. Widzisz jeszcze dobitniej komizm wypowiedzi polityków, uważających się za nieomylnych oraz wiecznych na swych stołkach (Pytia to przy nich byt zakompleksiony!).

 

Schopenhauer to zaspokajanie pewnego głodu, wynikającego ze swoistej „bulimii intelektualnej” ( przed laty zajmowałam się „bulimią emocjonalną”, a trzyma się teraz od niej z daleka). Słynna „kartka w kratkę”, której przykładem posłużył się pewien mułowaty polityk, zaproszony do programu telewizyjnego w jednej ze scen filmu „Ryś” już nie śmieszy, lecz przeraża, bo nie różni się od dziesiątek jemu podobnych.

 

Wielu specjalistów od wizerunku zajmuje się gorliwie fryzurą oraz strojem polityków, inni spece próbują nauczyć ich schematów mowy ciała, inni jeszcze z bezradnym uporem wykrzesują z nich dobrą dykcję, ale nikt, chyba nikt nie jest w stanie nauczyć ich erystyki, czyli mądrej sztuki prowadzenia sporów. Już nawet nie chodzi o to, by polityce czytali ze zrozumieniem i uporczywie ów savoir-vivre inteligentnego skakania sobie do oczu, ale by decydując się na wejście do polityki nie ośmieszali się na każdym kroku, manifestując bezdenną głupotę.

 

Owszem, zazwyczaj dosyć szybko zdradzają już z góry raz powzięty tok udziału w dyskusji, wybierając „kryzys finansowy” zamiast „bankructwa” albo „szeroko pojęte wpływy” zamiast „nepotyzmu i łapownictwa”. Cóż z tego, skoro zasób ich słów jest najczęściej tak przewidywalny, jak w książce „Szatan z siódmej klasy” metoda, którą posługiwał się profesor Gąsowski, odpytując swoich uczniów z historii.

 

Wygłaszają bardzo często twierdzenia paradoksalne nie po to, by wzbudzić podejrzliwość przeciwnika, ale dlatego, że ich wiedza – włącznie z wiedzą o kulturze, estetyce, retoryce, historii Polski jest po prostu płytka i panicznie boją się wchodzić w jakiekolwiek polemiki pogłębione.

 

Jest taki „miły robaczek” w erystyce Schopenhauera, co się „mutatio controversiae” zowie.

 

Jaki „miły”? Nieuczciwy po prostu!

 

W gruncie rzeczy to „robaczek” lewicy: przerywanie merytorycznych dyskusji, dalekie od meritum dygresje na żywo i na ekranie. Hola, hola, to nie znaczy, że lewica rozumie Schopenhauera!

 

Można sto razy coś przeczytać i kompletnie nic z tego nie zrozumieć. Można wykupić drogi pobyt w egzotycznym kraju i kompletnie nic nie zwiedzić pozostając dzień oraz noc przy hotelowym basenie.

 

Presupozycje i performatywy kreują sztuczną rzeczywistość. Niektórzy dali się nabrać. W Pendolino i w tramwaju. Niektórzy dalej ją kreują idąc w zaparte. Obejrzyjmy uważnie jeszcze raz w Internecie spoty z tonącego okrętu…

 

Marta Cywińska

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

 

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną