Ziemkiewicz nie płacze po Adamowiczu. Zdaniem publicysty przez draństwa PO „noże otwierają się w kieszeni” Polaków

0
0
0
fot. materiały prasowe
fot. materiały prasowe /

Jak wynika z opublikowanego na portalu Interia artykułu „Adamowicz jako Blida-bis” również i Rafał Ziemkiewicz nie płakał po Adamowiczu, pamiętając jakie Polacy krzywdy doznali ze strony środowiska tego zabitego polityka.

Zdaniem Rafała Ziemkiewicza „Paweł Adamowicz rok temu był przedmiotem wściekłych ataków PO za to, że wbrew poleceniom partyjnego kierownictwa nie zrezygnował z kandydowania na kolejną kadencję, i został z tej PO, nie pamiętam już, zupełnie wylany, czy tylko zawieszony. Media PO "jechały" po niejasnościach w oświadczeniach majątkowych prezydenta Gdańska ani odrobinę nie mniej, niż media PiS, a bodaj nawet ostrzej, bo we frakcyjnych, wewnętrznych wojnach temperatura jest nieco wyższa, niż w mocno już zrytualizowanej plemiennej wojnie PiS - PO. To nie Płażyński wypominał konkurentowi "walizkę z pieniędzmi", tylko Jarosław Wałęsa, to nie "Gazeta Wyborcza" wróżyła mu, że jeśli nie podporządkuje się PO, to "nie doczeka końca kadencji", tylko najbardziej lizusowski z lizusów PO, "Newsweek"”.

 

Według Rafała Ziemkiewicza dopiero „pośmiertnie, znowu stał się Adamowicz członkiem PO, jej założycielem, i, jako męczennik, świętym patronem. Za życia ją kompromitował, groził propagandowym "umoczeniem", więc się odcinano - martwy stał się bardzo pożyteczny. Więc znowu do mdłości możemy się nasłuchać patetycznych frazesów, jak to był "zabijany słowami" przez PiS, a szczególnie przez państwową telewizję”.

 

W opinii Ziemkiewicza „nie ma w tym nic prócz cynizmu i walki o władzę - zwłaszcza nie ma w tym sensu. Nagła śmierć człowieka z rąk psychopatycznego bandyty wstrząsnąć musi każdym, i trudno dziwić się PO, że chce ten wstrząs i te emocje wykorzystać do swoich celów. Ludzie, którzy rozpętywali histerię pod pretekstem "masowej wycinki drzew", której w ogóle nie było, nazywali wielką aferą upadek kilku nieudolnie zarządzanych SKOK-ów, a ostatnio próbowali zrobić "faszyzm" z sanitarnego odstrzału dzików, nie mogli pominąć takiej okazji. Walczą o przeżycie - i to nie tyle z PiS, co z "symetrystami" i z Biedroniem. To ich ma moralnie sterroryzować narracja o "krwi na rękach", "zaszczuciu", "zbrodni politycznej" no i w ogóle, krwawym reżimie, w obliczu którego nikt nie ma prawa mieć żadnych wątpliwości, pytań ani programów, tylko wszyscy mają podporządkować się Schetynie i jego aparatczykom”.

 

Rafał Ziemkiewicz uważa, że „mówiąc teraz o wszystkich tych ostrych, czasami istnie nienawistnych słowach, jakie spadały na Adamowicza, musimy pamiętać, że nienawiść rodzi się z poczucia bezsilności. A Adamowicz stał się - i myślę, że mimo tragicznej śmierci pozostanie - symbolem bezkarności, jaką cieszą się w Polsce wszelkiego rodzaju złodzieje i gangsterzy z rozmaitych "układów". Przez ponad 20 lat rządził miastem, które stało się w tym czasie "polskim Palermo", "małą Sycylią", w którym nikt - poza drobnym złodziejaszkiem - nie może być skazany za nic, w którym prokuratury, sądy, urzędy skarbowe paraliżuje powszechna amnezja, jak to widzieliśmy na przesłuchaniach komisji "Amber Gold". Jakby dla ponurej ironii, niemal w dniu jego pogrzebu trójmiejski sąd "skazał" winnego sprowadzenia i składowania toksycznych odpadów byłego sekretarza Lecha Wałęsy na... grzywnę 25 tysięcy złotych. Prokuratura żądała 4 lat, ale sąd uwierzył w dobrą wolę oskarżonego”.

 

Rafał Ziemkiewicz deklaruje, że nie dziwi się, „że obywatelom, którzy słyszą o takich wyrokach jak ten, czy o kilka dni wcześniejszy wyrok na Jana Śpiewaka, przysłowiowe noże otwierają się w kieszeni. Jeśli chce ktoś nazwać to mową nienawiści - niech nazywa. Ale niech się nie dziwi, że ta nienawiść spadała na prominenta, u którego odkryto jakieś niewiadomego pochodzenia "walizki z pieniędzmi" i mieszkania. I niech nie liczy, że żonglując emocjami po jego nagłej śmierci, wiele dla siebie ugra”.

 

Komentując opinie Rafała Ziemkiewicza o Adamowiczu, warto przypomnieć informacje podaną przez portal Wprost (w artykule „Flagi w Palermo opuszczone do połowy masztu. To znak żałoby po śmierci Pawła Adamowicza”). Według Wprost po tragicznej „śmierci Pawła Adamowicza (...). Burmistrz Palermo podjął decyzję o tym, ze flagi na budynkach publicznych w mieście będą opuszczone do połowy masztu” jako symbol żałoby tego znanego z mafii miasta po śmierci Adamowicza.

 

Według burmistrza Palermo „Paweł padł ofiarą klimatu przemocy i nienawiści, przeciw któremu był zaangażowany, czyniąc ze swego miasta wzór gościnności i współuczestnictwa wbrew populistycznemu kursowi swego kraju”.

 

Jan Bodakowski

Źródło: JB

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną