Powstanie Warszawskie. Geneza i konsekwencje
Oryginalny plan powstania powstał jeszcze za życia gen. S. Roweckiego-„Grota” i zakładał szybkie wypchniecie Niemców z Warszawy, ale nie bitwę. Celem i ideą przewodnią planu była (zaprzeczenie tego, co nastąpiło) „ochrona ludności przed wymordowaniem i miasta przed zniszczeniem”.
Czekamy Ciebie
Czekamy Ciebie czerwona zarazo
Byś wybawiła nas od czarnej śmierci
(...)Warszawa, 26 sierpnia’44, autor „Ziutek”
UWARUNKOWANIA W PRZEDEDNIU
Optymistyczny realizm Premiera i Naczelnego Wodza gen. Wł. Sikorskiego odnośnie możliwości utrzymywania stosunków z Rosja Sowiecką, załamał się po odkryciu zbrodni katyńskiej. Stalin oburzony za przypomnienie mu o zbrodni, zerwał stosunki dyplomatyczne z Rządem gen. Sikorskiego w Londynie.
Bijąc Niemców, pod Warszawę w wyniku operacji białoruskiej, największej ofensywy II wojny światowej, pokonując 650 kilometrów w 5 tygodni (a do Berlina pozostało tylko 550 kilometrów!) nadciągała Armia Czerwona. Wcześniej, jedyną nadzieją był plan gen. Sikorskiego (przedstawiony Rooseveltowi w 1942r.) uderzenia przez Bałkany, Polska mogłaby mieć ciagle jeszcze szanse na niepodległość. Jak szybko zmieniała się sytuacja militarna zamykając wczorajsze i otwierając nowe polityczne opcje? Jeszcze do kwietnia 1944, N.W. gen. K. Sosnkowski twierdził, że pierwsi do Polski dotrą alianci zachodni. W kraju pracowano nad planem powstania powszechnego połączonego z lądowaniem Brygady Spadochronowej gen. S. Sosabowskiego i poważnych zrzutów uzbrojenia, szkolono i przygotowywano jednostki (szacowanej na ok. 350 000 żołnierzy) podziemnej Armii Krajowej.
Przygotowywano również akcję „Burza”, która zakładała akcje dywersyjne i sabotażowe i atakowanie tylnich, wycofujących się jednostek niemieckich, aby współdziałając z Armią Czerwoną występować, jako gospodarz, jednocześnie reprezentując uznawany przez zachodnich aliantów rząd londyński.
Kiedy w Teheranie, Roosevelt z Churchillem i Stalinem podzielili się strefami wpływów jesienią 1943r., Polska w sensie politycznym wojnę już przegrała. Z powodów geograficznych Polska znalazła się w strefie sowieckiej. Przywódcy Narodu, tak spiskujacy w podziemiu, jak i ci w Londynie i w szeregach wojska na obczyźnie wiedzieli, czego można się było spodziewać od Sowietów. Katyń, Syberia, zdradzieckie aresztowania współdziałających z Armią Czerwną jednostek AK i ujawniajacych się podziemnych władz nie pozostawiały niedomówień. W tradycji naszych zachodnich sojuszników (wcześniej Francja, później Anglia i Ameryka) było przedmiotowe traktowanie Polski, jako pozostawionego w sowieckiej sferze wpływów sprzymierzonego elementu, do rozgrywania na europejskiej szachownicy.
Nowym rozgrywajacym był Roosevelt, który pomagając Anglii, przejmował jej międzynarodową rolę i znaczenie, a pomagając Rosji cenił w niej partnera w wojnie z Niemcami i (w przyszłości) z Japonią. Zwycięski pochód Armii Czerwonej, mający wspaniałą prasę na zachodzie, utwierdzał go w przekonaniu żeby Stalina nie drażnić, aby odpędzić czarny scenariusz oddzielnego pokoju między Stalinem a Hitlerem (powtórka z 23 sierpnia 1939). W tej sprawie, otoczony lewakami i rosyjskimi szpiegami, Roosevelt był bardzo naiwny. Los Polski był dla niego o tyle kłopotliwy, o ile myślał o 7mln wyborców z polskimi korzeniami i nostalgią, dlatego demonstracyjnie przyjmował gen. Sikorskiego (koniec 1942 z Mikołajczykiem) ofiarując na działalnosć podziemną w Polsce 10 milionów dolarów i póżniej premiera Mikołajczyka ( z gen. Tatarem, latem 1944 - Mikołajczyk mówił o 90 milionach dolarów w ratach dla Sikorskiego i 10 milionach dolarów uzyskanych przez siebie; Tatar to ostatnie potwierdza), kłamliwie zapewniajac o pełnym poparciu dla przyszłej silnej i niepodległej Polski.
Delegat N.W. do Połączonego Komitetu Szefów Sztabów w Waszyngtonie, płk.dypl. Leon Mitkiewicz w styczniu 1944 dowiedział się o rezultatach konferencji w Teheranie (listopad, grudzień 1943) i jej konsekwencjach dla Polski, informując niezwłocznie gen.Kopańskiego i rząd w Londynie. Przywódcy emigracyjni z Londynu nie poinformowali jednak o tym kolegów z podziemia w Kraju.
PLANY I MOTYWACJE POWSTANIA
Oryginalny plan powstania powstał jeszcze za życia gen. S. Roweckiego-„Grota” i zakładał szybkie wypchniecie Niemców z Warszawy, ale nie bitwę. Celem i ideą przewodnią planu była (zaprzeczenie tego, co nastąpiło) „ochrona ludności przed wymordowaniem i miasta przed zniszczeniem”. Wojskom niemieckim miano jednocześnie otworzyć drogi odwrotu przez mosty w kierunku Skierniewic i ewentualne ich rozbrajanie: „Monter”-„Opanujemy mosty, skanalizujemy ruchy wojsk niemieckich, rozsuniemy się i przepuścimy ich. Bolszewicy pójdą za nimi a my będziemy w Warszawie”. Powstanie w Warszawie było tylko przewidziane w ramach powstania powszechnego, ale nie w ramach akcji „Burza”. Powstańcy w ostatnich miesiącach przed powstaniem, mieli wyjść z miasta, aby prowadzić „Burzę”.
W marcu 1944 gen. Bór-Komorowski postanowił wyłączyć Warszawę z planu „Burza” w myśl celów ”Grota”- Roweckiego. Od tego czasu broń ze zrzutów (brytyjskich) czy też tajnie wyprodukowana, była wysyłana do oddziałów A.K. na wschodzie. Na początku lipca 1944 gen. Bór wysłał na wschód (z Warszawy!) 900 pistoletów maszynowych z amunicją. Na dwa tygodnie przed powstaniem ze stolicy wysłano jeszcze 60 pistoletów maszynowych i 4,400 sztuk amunicji. Na przełomie czerwca i lipca 1944 rząd w Londynie wraz z Delegatem Rządu Jankowskim (z Kraju) rozważali koncepcję nakłonienia Niemiec, przy pomocy Watykanu i Szwajcarii, do uznania Warszawy za miasto otwarte, wyłączone z działań wojennych.
W październiku 1943 roku w Londynie, Min. Obrony Narodowej gen. M.Kukiel zaproponował by wobec odwrotu Niemców, opanować stolicę i utworzyć władze legalne, zanim Sowieci zainstalowaliby jakiś rząd komunistyczny, ale już w lipcu 1944 Kukiel mówił o opanowaniu tylko pewnego obszaru, nie całego miasta. Jeszcze w listopadzie 1943 roku Delegat Rządu Jankowski i dowódca A.K. gen. Bór rozpoczynają „Burzę” na terenach wschodnich. Poza pozytywnym początkowym współdziałaniem bojowym z Armią Czerwoną przeciwko Niemcom, „Burza” kończyła się w najlepszym przypadku aresztowaniami dowódców i rozbrojeniem żołnierzy A.K. (Wilno, Wołyń, Lwów). Niestety klęska planu „Burza”, przy jednoczesnym złośliwym pomawianiu A.K. przez Stalina, o neutralność a nawet ciche sprzyjanie Niemcom, gwałtowne zbliżanie się Sowietów do Warszawy, masowa ucieczka przez stolicę pobitych oddziałów niemieckich, zmuszało kierowników podziemia do szukania wyjścia z tej sytuacji.
Wieść o zamachu na Hitlera z 20 lipca wstrząsneła Warszawą, odżyły nadzieje, czy to już koniec? Czy dojdzie do powtórzenia schematu z upadkiem rządu niemieckiego z 1918 roku?
Przez lata Warszawa była ośrodkiem oporu, siedzibą Komendy Głównej A.K., Rady Jedności Narodowej, Delegata Rządu, stolicą Polski Podziemnej. Tu było ok. 45 000 zorganizowanych żołnierzy, najwieksza siła w kraju i wydawało się logicznym stoczenie tymi siłami bitwy z bitym, wycofującym się w nieładzie i panice wojskiem niemieckim, a takim go widziano w dniach 23, 24 i 25 lipca. Napięcie rosło. Niemcy uciekali w pośpiechu z Warszawy. Jednak 26 i 27 lipca sytuacja radykalnie się zmieniła, koniec paniki, zdyscyplinowane już jednostki niemieckie przemieszczały się przez Warszawę w kierunku wschodnim…
WSTĘPNA DECYZJA
Około południa 21 lipca’44 trzej generałowie: Komorowski –„Bór”, „Lawina”, „Znicz” (d-ca KG A.K.), Pełczyński-„Grzegorz” (szef sztabu KG, z-ca d-cy KG A.K.) i przybyły z Londynu w maju 1944, Okulicki-„Kobra”, „Niedżwiadek” (z-ca szefa sztabu d/s operacyjnych) podjęli wstępną decyzję o rzuceniu Warszawy do walki, aby wystąpić, jako gospodarze wobec zbliżających się w zawrotnym tempie zwycięskich Rosjan, którzy będąc sojusznikami naszych sojuszników, mieli otrzymać szansę operacyjną w Warszawie. Nie wiedzieli jeszcze o planowanym wyjeździe premiera Mikołajczyka z Londynu do Moskwy, nie wiedzieli o utworzeniu przez Sowietów PKWN (Moskwa, Chelmno/Lublin). Główny wpływ na ich decyzję miały: błyskawiczne zmiany na froncie i wieść o zamachu na Hitlera. 22 lipca gen. Bór spotkał się z Delegatem Jankowskim w tej sprawie, decyzje następnie zatwierdziła Komisja Główna RJN (podziemny parlament).
25 lipca d-ca A.K. powiadomił depeszą Londyn: „Jesteśmy gotowi w każdej chwili do walki o Warszawę” i prosił o ewentualne zrzucenie brygady spadochronowej ( gen.S. Sosabowskiego) i bombardowanie lotnisk niemieckich pod Warszawą. Kraj zdecydował się na powstanie i powiadomił rząd w Londynie, który 26 lipca podjął uchwałę (nieco przeredagowaną przed wysłaniem przez ludzi Mikołajczyka) dającą zielone światło.
NACZELNY WÓDZ
Naczelny Wódz gen. K. Sosnkowski (przyjaciel J. Piłsudskiego, intelektualista i strateg, ale bez większego doświadczenia w dowodzeniu w. j.), który najpierw chciał skakać do Polski, aby walczyć, w tej trudnej sytuacji odleciał (15 lipca do 10 sierpnia’44) do Włoch, aby być z 2 Korpusem gen. Andersa i ewentualnie buntować wojsko, w razie gdyby premier Mikołajczyk poszedł na zbyt daleko idące ustępstwa wobec Stalina w Moskwie. N.W. uważał, że Stalin chce przekształcić Polskę w 17-tą republikę i wszelkie rozmowy z nim nie mają sensu, był przeciwny wybuchowi powstania i dalszego przelewania polskiej krwi, sugerował wycofanie „wartościowych elementów patriotycznych” przed Rosjanami na zachód, spodziewając się w ciagu 5 lat wojny miedzy Rosją a zachodem. Sosnkowski przestrzegał przed myśleniem o załamaniu się ducha armii niemieckiej na podobieństwo 1918 r „stosunki wewnętrzne i ich psychika są inne niż wówczas”. Jednak w depeszy do gen. Bora z 7 lipca pierwszy raz zasugerował nową formę powstania w obliczu „szczęśliwego zbiegu okoliczności” opanować większe ośrodki (przedtem nakazywał tylko akcje dywersyjne) i można powiedzieć, że tę instrukcję wykonał d-ca A.K. 1 sierpna 1944!
We Włoszech gen. Anders uważał, że wojskowo powstanie nie miało znaczenia, ponieważ Niemcy już przegrały wojnę i naciskał N.W. aby ten zabronił powstania wyrażnym rozkazem, którego usłucha jego podwładny gen. Bór. Sosnkowski sądził, że to rząd powinien wydać odpowiednią decyzję.
PREMIER RZĄDU NA UCHODZCTWIE
Premier Mikołajczyk natomiast uważał, że jest konieczne i możliwe dogadanie się ze Stalinem, przyjęcie kompromisowego rozwiązania w kwestii granic i formowania nowego rządu z instalowanymi przez Stalina komunistami. Sądził, że rezygnując z niezależności w polityce zagranicznej, można będzie przy pomocy poparcia ruchu patriotycznego w kraju i dyplomatycznego poparcia aliantow zachodnich uratować „biologiczne siły narodu i nie dać się skomunizować”, a wojny między Rosją a zachodem nie będzie przez najbliższe 20-30 lat. Mikołajczyk zaprojektował natomiast plan desantowania siebie i „dwóch ministrów oraz Szefa Sztabu i min. Spraw Wojskowych gen. Kukiela na Podhale. Rosjanie nie poszliby szczytem Karpat i my utrzymalibyśmy się w górach.”, ale Churchill i Szef Sztabu gen. Kopański byli temu przeciwni.
WYPADKI W WARSZAWIE
„Dopiero natarcie sowieckie na Warszawę było momentem do wydania rozkazu na akcję wewnątrz miasta. Tylko koordynacja z zewnątrz z natarciem wewnątrz mogła przynieść zwycięstwo”, pisze gen. Bór. Obawiano się szybkiego wejścia Rosjan, lub zmasowania w Warszawie cofajacych się Niemców. Dowódca AK widział katastrofalne klęski Niemców i nie wierzył, że mogą oni zdobyć się na znaczący zwrot zaczepny. 27 lipca gen. Bór depeszował do N.W. o aresztowaniu dowódców i rozbrajaniu przez Rosjan 27 dyw. Wołyńskiej, która walczyła u boku Rosjan przeciwko Niemcom, nie zapowiadało to dobrej współpracy…
27 lipca płk Muzyczka przedstawił (uzgodniony z płk Fieldorfem i płk Skorobohatym-Jakubowskim) memorał uzasadniający odwołanie decyzji walki o Warszawę. Takie stanowisko popierali Bokszczanin, Pluta-Czachowski, Sanojca i Skroczyński. Obecny był też Okulicki, który był przeciwko i wkrótce opuścił spotkanie.
Tegoż dnia niemiecki gubernator dystryktu warszawskiego Fisher wydał zarządzenie stawienia się 100 000 ludzi do robót fortyfikacyjnych. W dwie godziny później Komendant Okregu Warszawa-miasto płk. Chruściel-„Monter”(w latach 1936-38 wykładowca taktyki w Centrum Wyszkolenia Piechoty w Rembertowie- w cywilu doktor praw) tego dnia wydał rozkaz „Alarmu” do powstania (odwołany nastepnego dnia przez gen. Bora). Raptowne ogłoszenie „Alarmu” nakazującego koncentrację sił AK dekonspirowało warszawski Okręg AK wobec Niemców. Zaczęli zbierać informacje o punktach koncentracji i sprawdzać listy obecności w zakładach pracy.
29 lipca ukazała się odezwa płk. Juliana Skokowskiego (dowódca lewicowego PAL-u), mówiąca o (!) ucieczce gen. Bora wraz ze sztabem z Warszawy, informująca, że wobec tego on obejmuje dowództwo nad wszystkimi podziemnymi oddziałami w stolicy.
Wieczorem nastepnego dnia radio Moskwa, a dzień póżniej radiostacja polskich komunistów -Zwiazku Patriotów Polskich „Kościuszko” wzywają ludność Warszawy do walki: „Ludu Warszawy. Do broni.” Manifest PKWN określał komunistyczną KRN, jako jedyne legalne źródło władzy w Polsce, nazywając Rząd Emigracyjny w Londynie i jego Delegat w kraju władzą samozwańczą i nielegalną. Niemcy spodziewali się powstania z 29 na 30 lipca i podjęli działania wzmacniające.
30 lipca przybył do gen. Bora emisariusz Jan Nowak-Jeziorański z pesymistycznymi wieściami o niemożliwości zrzucenia brygady spadochronowej, większych zrzutów broni, porozumienia z Sowietami, dodając, że Polska jest w rosyjskiej strefie wpływów i będzie okupowana przez Armię Czerwoną. Szybko jednak zrozumiał, że przybył za późno. Zastanawiano się już tylko, kiedy zaczynać...
DECYZJA – MORDERCZY POSPIECH
31 lipca rano na naradzie sztabu d-ctwa A.K. „okrągły stół” i po referacie płk. Iranka-Osmeckiego („Heller”-szef oddz. II wywiadowczego KG A.K.), wystapił gen. Okulicki i w bardzo ostrej formie zarzucił tchórzostwo ostrożnemu gen. Borowi, żądajac natychmiastowego rozkazu do powstania, „Niemcy już są pobici”. Po nim wystapił płk.dypl. J. Szostak („Filip”-szef III oddz. operacyjnego) kończąc: ”lepiej zacząć o tydzień za wcześnie, niż o godzinę za późno”. Następnie płk. A. Chrusciel-„Monter” przedstawił braki w uzbrojeniu, sugerujac, że siły są zbyt słabe, aby uderzyć, kiedy Niemcy nie są w odwrocie, więc trzeba czekać. Tego dnia zarządzono drugą odprawę na 18.00. Uczestnicy dowiedzieli się o oddziałach sowieckich w Radości, Wołominie i Radzyminie. Rosjanie wzieli do niewoli d-cę 73 dyw. niemieckiej na Pradze, głośno było o panice wśród Niemców w Legionowie.
Jednocześnie ogłoszono o wyjeżdzie Mikołajczyka do Moskwy. Powstanie mogło tylko pomóc premierowi we wznowieniu stosunków dyplomatycznych. Gen. Bór poprosił delegata Jankowskiego o zatwierdzenie decyzji. Ten zapytał jeszcze, co będzie, jeśli Rosjanie zatrzymają się, Pełczyński: ”wtedy Niemcy nas wyrżną”. D-ca A.K., Delegat Rządu, po naradzie z gen. Pełczyńskim i gen. Okulickim w obecności mjr. Janiny Karasiównej, ”Haka”, ”Bronka” (szef łączności wewnętrznej) na wniosek „Montera” podjeli decyzję o godzinie ”W” na 1 sierpnia godz. 17.00.
Płk. Iranek-Osmecki (szef wywiadu) przybył już po wydaniu decyzji (łapanki, godzina policyjna) i zaczął podważać meldunek „Montera” o załamaniu się oporu niemieckiego, wskazując na napływające nowe jednostki pancerne. Podobny meldunek przekazał płk.dypl. K.Pluta-Czachowski „Kuczaba” szef V oddz. łączności operacyjnej, Bór odparł: ”Stało sie. Jest już za póżno, aby decyzję odwołać”.
KONSEKWENCJE I OCENY
Jaki jest naprawdę bilans Powstania wywołanego przecież w istotnie tragicznej sytuacji geopolitycznej dla Narodu Polskiego? Na pewno z jednej strony to obłęd podejmujących decyzję o jego wybuchu, połączony z niezwykłym heroizmem żołnierzy AK i w konsekwencji okrutną masakrą ludności cywilnej i zburzeniem zabytków kultury miasta, nazywanego Paryżem wschodu. Przecież podejmujący decyzję powinni być świadomi swojej odpowiedzialności za gospodarowanie posiadanymi zasobami materiałowymi i ludzkimi i porównania ich z możliwościami przeciwnika. Tego właśnie zabrakło. Decyzje polityczne przejęli wojskowi.
Ja nie mam problemu z decyzją pojedynczego człowieka o bohaterskim poświęceniu, a nawet szaleńczym, ale mam problem z podjęciem decyzji skazującej zależnych od decydentów współobywateli, szczególnie cywili na takiż los i konsekwentnie rzucenie bezbronnej patriotycznej młodzieży w niemiecką maszynkę do mięsa. Rozpoczęcie powstania mogło rozpocząć się dopiero po zajęciu Pragi przez wojska sowieckie. Dlaczego? Dlatego, że uzbrojeni jedynie w 10% powstańcy (ok. 35,000) posiadali zapas amunicji jedynie na 2-3 dni walki…
Zastanówmy się, kto najbardziej skorzystał na Powstaniu? Oczywiście Niemcy! Operacja „Bagration” swoją zawrotną szybkością zdewastowała niemiecki front i wróżyła zakończenie wojny jeszcze w 1944 roku. Pod koniec lipca Sowieci stali nad Wisłą, 550 km od Berlina, 2 sierpnia Rokossowski na rozkaz Stalina miał zająć Warszawę, jednak nowy rozkaz nakazywał zatrzymanie działań. Czy potrafimy sobie wyobrazić jak szybko Stalin, śladem cara Aleksandra I, pojawiłby się we Francji zagarniając całe Niemcy? Uzgodnienia z Jałty i Teheranu były kreślone na cierpliwym papierze, nie było tajemnicą, że dla Stalina imperium sowieckie było tam, gdzie stał but żołnierza Armii Czerwonej, a zachodnim aliantom szło bardzo słabo (np. operacja „Market Garden”, która miała być początkiem wojny błyskawicznej).
Historycznie biorąc miasto Warszawa nad rzeką Wisłą to największy pechowy hamulec wymarzonego i rozciągającego się na Europę Zachodnią Sowieckiego Imperium, tak było w 1920 r. (Lenin) i tak stało się w 1944 r. (Stalin).
Powstanie miało trwać 2-3 dni trwało 63 dni, dając Hitlerowi szansę na pozbieranie sił (5 miesięcy!) i nawet na ostatnią niespodziankę zgotowaną ślimaczącym się aliantom w Ardenach. Niemcy powinni też być wdzięczni walczącym Warszawiakom za uratowanie milionów uciekających na zachód ich rodaków, wybuch powstania dał im tak potrzebny czas. Po tym wymuszonym postoju, Armia Czerwona podjęła o wiele bardziej kosztowną pod względem ludzkim i materiałowym dalszą ofensywę. W tym sensie można powiedzieć, że Powstanie Warszawskie uratowało Europę Zachodnią od komunistycznej dominacji.
Powstanie było ostatnim wielkim bojem o Niepodległość szaleńczym aktem rozpaczy i zarazem krwawą i rozpaczliwą lekcją przestrogi dla przyszłych pokoleń z apelem o większy rozsądek w podejmowaniu ważnych decyzji dla Narodu Polskiego, czy też pokładaniu zbytnich nadziei w sojusze. Było szalenie kosztownym teatrem ukazującym jak to Polak dzielnie walczy i umiera.
Z drugiej strony gdyby nie było Powstania i zgodnie z oficjalnym życzeniem N.W. gen. Sosnkowskiego wycofano by element patriotyczny na zachód, znając praktykę Stalina wola i duch Niepodległej ległaby w gruzach podobnych do gruzów stolicy i Stalin miałby mniej pracy przy fałszowaniu polskich wyborów. W Warszawie mógłby zorganizować prowokację, aby powystrzelać, co bardziej patriotycznie nastawionych Polaków (model katyński).
Przypomnijmy wiec, że Powstanie miało na celu opanowanie stolicy przez A.K., wzmocnienie w oczach opinii światowej prawa i roszczeń legalnego Rządu w Londynie do reprezentowania i objęcia władzy w Polsce w obliczu polityki faktów dokonanych Stalina na zajmowanych polskich ziemiach. Powstanie, szczególnie w pierwszym okresie, było swoistym festiwalem polskości, patriotyzmu i „swojskości”.
Przed wybuchem powstania Rokossowski otrzymał rozkaz zajęcia Warszawy do 2 sierpnia, moment rozpoczęcia powstania wybrano, więc dobrze, oczywiście w tym czasie nastąpiło niemieckie kontruderzenie, ale tego nie można było przewidzieć. Doświadczenia z Wilna, czy Lwowa wskazywało na możliwość sojuszu taktycznego nadchodzącej Armii Czerwonej i sił AK, chociaż końcowy etap tego współdziałania był dla Polaków przykry, a szczególnie dla ich oficerów.
Są głosy, że powstanie było przyczyną, dla której Stalin nie wchłonął Polski, jako 17 republiki, tego chciał Związek Patriotów Polskich z Wandą Wasilewską na czele, ideę tę forsowała wpływowa Zofia Dzierżyńska. Jednak Stalin już wiosną 1943, postanowił utworzyć wianuszek państw „narodowych „ w środkowo-wschodniej Europie i zupełnie je sobie podporządkować. Intencją przywódców polskich było przeszkodzenie w ustanowieniu się moskiewskiego PKWN w stolicy. Czy powstanie wybuchło, bo gen. Bór uległ nastrojom własnego narodu? Czy jak powiedział płk.dypl. J. Bokszczanin („Sęk”, „Wir”, KG A.K.), że „była to albo lekkomyślność albo nerwy nie wytrzymały”? Nad decyzją ciąży postać gen. Okulickiego, czy był on człowiekiem gen. Sosnkowskiego i utrzymywał z nim łączność?
Nie bez znaczenia dla wyboru godziny „W” było też żądanie Delegata Jankowskiego 24 godzin przed wejściem Rosjan na zainstalowanie władzy cywilnej. Błędną w konsekwencji była zmiana godziny ataku z nocnej na rozpoczęcie ataku w ciągu dnia…
Czy powstanie powinno być przerwane wobec niemieckiego bestialstwa i rozstrzeliwań, nawet bez praw kombatanckich? (Deklaracja rządów Wielkiej Brytanii i USA z 29 sierpnia 1944 o uznaniu A.K. za wojska sojusznicze). RJN wystąpiła z sugestią kapitulacji ok. 10 września, ale wtedy Sowieci podeszli do Pragi i ciągle liczono na pomoc, ale nie po to Stalin stworzył LWP, Polskę Lubelską, aby oddawać władzę zwolennikom Niepodległej w Warszawie.
Okazuje się, że już wcześniej istniały warunki do zakończenia powstania. 12 sierpnia gen. „Bór” otrzymał z Londynu od N.W. gen. Sosnkowskiego i wicepremiera Kwapińskiego upoważnienie do ewentualnej kapitulacji powstania (przeciwny temu był premier Mikołajczyk).
Gen. von dem Bach, który objął niemieckie dowodzenie po rzęzi Woli i Ochoty, już 18 sierpnia przedstawił na piśmie propozycję “komendantowi powstańców” złożenia broni i zaprzestania walk. 20 sierpnia przez powstańcze barykady przeszło 12 wysłanników, polskich cywili przynosząc od Niemców 7-io punktową propozycję warunków kapitulacji, gwarantujące powstańcom w przypadku ogólnej kapitulacji prawa kombatanckie. Propozycje te zostały ponowione 26 sierpnia dostarczyli je trzej polscy księża na Starówkę i Śródmieście.
Gen. Bach 27 sierpnia odwołał się do pośrednictwa dowódcy II korpusu węgierskiego gen. Langyela, przedwojennego attaché wojskowego w Warszawie. Powstanie trwało, licząc na pomoc bądź to Stalina, bądź zachodu….
Co prawda walczący w Warszawie Polacy nie chcieli czegoś niezwykłego, 19 sierpnia 1944 wybuchło powstanie w Paryżu, już 24 sierpnia do Paryża wkroczyła francuska 2 Dyw. Pancerna, następnego dnia Niemcy się poddali. Rosjanie jednak twardo stali w miejscu.
Czy to pokolenie wychowane na tradycji walki wykuwania Niepodległej pod koniec I w. ś., które podjęło nierówną walkę w 1939 r., mogło nie podjąć walki w sierpniu 1944, kiedy losy Polski miały się decydować na długie lata? Warszawa z atmosferą rosnącego terroru, łapanek, nieustannych zagrożeń, ciągłych rozstrzeliwań, upokarzania Polaków w każdej możliwie sytuacji, w przeciwwadze uwierzyła w ideę pomszczenia, wymierzenia sprawiedliwości, w ideę powstania. Walka zaczęła się w Warszawie, ale to była walka o Wolną Polskę! Zachodni okupant wcześniej utworzył Generalną Gubernię, wschodni właśnie Polskę Lubelską, powstańcy chcieli zdobyć Warszawę dla Niepodległej.
Postępowanie Rosjan wobec powstania, odsłoniło wreszcie aliantom ich oblicze, Churchill nazwał to początkiem „zimnej wojny”. Potwierdza to niemiecki historyk, Hans von Krannhals, pisząc o powstaniu Warszawskim: „Tu i nie gdzie indziej rozpoczeła się „Zimna Wojna” między wschodem a zachodem.” Niestety już znacznie wcześniej miała miejsce gra wśród wielkiej trójki. Churchill chciał uderzeniem przez Bałkany walczyć w Europie o wpływy ze Stalinem, Roosevelt sprzyjał apetytowi Stalina wstrzymując pochód na Berlin tak, aby dotarli tam pierwsi Rosjanie. Gen. G. Patton był wściekły: jak można nie wykorzystywać sytuacji i przeć do przodu…
Według mnie największym oszustem był Roosevelt, to on oszukał swoich wyborców, a polskich Patriotów stwarzając pozory życzliwości sprawie polskiej, a wyraźnie poza plecami Churchilla sprzyjał Stalinowi, Polska była pionkiem, jaki na szachownicy teatru wojny ochoczo poddał Stalinowi. To on otoczony sowieckimi szpiegami tanio i nikczemnie (znając rzeczywistość) sprzedał Polskę Stalinowi.
Stalin dowiedział się o powstaniu 2 sierpnia o 1.10 po północy od angielskiego Sztabu Generalnego, depesza zawierała prośbę o pomoc i współdziałanie. Stalin (weteran przegranej wojny 1920r), znając plan „Burza” był powstaniem zaskoczony, ale jeszcze tego samego dnia wydał tajny rozkaz marsz. Rokossowskiemu i marsz. Koniewowi, aby natychmiast wstrzymali ofensywę na froncie i zajęli się tylko umacnianiem zdobytych przyczółków. Jednocześnie zaczął taniec pozorów z aliantami. Liczył, że czas rozwiąże sytuacje w Warszawie po jego myśli. Jednak decyzja o wybuchu powstania, zatrzymując ofensywę sowiecką (na 5 miesięcy!), zdecydowała o tym, ile obszaru niemieckiego zajmą Rosjanie, a ile zachodni alianci (mimo wcześniejszych uzgodnień). Wojna jak pisałem wyżej mogłaby zakończyć się kilka miesięcy wcześniej z większymi sowieckimi zdobyczami i mniejszymi ludzkimi stratami…
Czy możliwa była inna koncepcja niż zniszczenie powstania i Warszawy, przecież niektórzy Niemcy chcieli wbić „klina” między aliantów i zostawiając Warszawę z jej londyńskim rządem, wrzucić przysłowiowego „szczura” aliantom. W Warszawie powstałby popierany przez zachód rząd, pod nosem Stalina, były takie koncepcje, ale po zamachu na swoje życie z 20 lipca Hitler stwardniał, nie było ochotników, aby go o tym przekonać.
Polacy przegrali powstanie, dając z siebie wszystko, zwycięstwo mogło być tylko w sferze duchowej, moralnej. Tym razem nie było wstydu za Zaleszczyki, za ucieczkę Rządu i Dowódctwa. Walczyli do końca, ale nie mogli zwyciężyć. Tak jak w swojej długiej historii, w powstaniach: kościuszkowskim, listopadowym, styczniowym, kiedy szanse często nie były większe, wiedzieli, o co walczą i za jakie wartości przyjdzie im zginąć. Polska kwadratura koła.
W marcu 1945, gen. Reinhard Gehlen (po wojnie szef wywiadu RFN), wybitny znawca wschodniego teatru działań, zakończył przygotowywane dla Himmlera 200 stronicowe opracowanie o organizacji, szkoleniu, taktyce, wywiadzie i łączności Armii Krajowej. Upadające Niemcy chciały uczyć się sztuki beznadziejnego oporu od najlepszych...
Wszelkie próby kontaktów z Rosjanami nie przynosiły rezultatów (sowieccy szpiedzy: kpt. Konstanty Kaługin, kpt. Ivan Kołos odmawiali przesyłania depesz do Armii Czerwonej albo przesłane pozostawały bez odpowiedzi). Gen. „Monter” wysłał radiostację z por. „Makiem” do Rosjan, ale kontakt trwał tylko kilka dni. Stalin miał inne plany.
Na scenie milionowego miasta miał się rozegrać rozstrzygający akt politycznej polsko- rosyjskiej konfrontacji w celu ostatecznego ustawienia stosunków z rosyjskim molochem. Gen. Okulicki: ”Potrzebny był czyn, który by wstrząsnął sumieniem świata”. Zniszczeniu uległo prawie całe miasto, zginęło ok. 200 000 mieszkańców, spłonęły bezcenne dla kultury muzea, archiwa i biblioteki.
Powstanie paradoksalnie zamiast przeszkodzić, pomogło komunistom z PKWN w przejęciu władzy w Polsce. Stalin dokonał tego przy milczącym przyzwoleniu Londynu i Waszyngtonu. To, że Hitler wykonał mokrą robotę Stalina w Warszawie, nie zmienia imperialistycznego sowieckiego postępowania i tragizmu powstań: berlińskiego 1953, węgierskiego 1956, czy praskiego 1968. Może ta krwawa ofiara warszawska sprawiła, że dlatego nie było powstania w 1956 r w Warszawie i był bezkrwawy sierpień’80? Czy utrata narodowej elity upodobniła nas na dziesięciolecia do Czechów, którym wyrżnięto elitę w bitwie pod Białą Górą w 1620 r.?
Zastanawiające jest zdecydowane parcie do powstania gen. L. Okulickiego, przecież znał gen. Sierowa/Iwanowa od czasu aresztowania we Lwowie (niektórzy sądzą, że współpracował) i drugi raz zetknął się z nim, kiedy Sowieci aresztowali przywódców (16-tu) Podziemnej Polski.
Dziś wielu komentatorów myśli, że najlepszą opcją było przeczekanie sytuacji i nie wydawanie walki tak, aby (KG NSZ, gen. K. Sosnkowski, gen. Anders i inni) jak najwięcej ocalić narodowej tkanki biologicznej. Zgoda, jeśli Niemcy nie zamieniliby Warszawy w twierdzę to nie zginęłoby ok. 200 tys. Warszawiaków tylko mniej. Natomiast wkraczający za Armią Czerwoną oprawcy z NKWD wyaresztowaliby ten cały kwiat konspirującej inteligencji warszawskiej i wywieźliby ich (zaplutych karłów reakcji) za Ural (podobny był plan zwycięskiego Hitlera), gdzie zginęliby z wycieńczenia i w nędzy w kopalniach złota, niestety bez mogił…
Jeśli potępimy decyzję o wybuchu Powstania Warszawskiego to powinniśmy konsekwentnie potępić powstanie listopadowe, czy styczniowe, przecież były one również szaleńcze i na pewno w przeciwieństwie do PW nie mogły nawet liczyć na sojuszników…
I jeszcze jedno. Niektórzy zarzucają płk Ryszardowi Kuklińskiemu, że znając dobrze plany wprowadzenia stanu wojennego nie ostrzegł kierownictwa „Solidarności” tak, aby mogła się bronić, zabezpieczyć, stawić czoła wykonawcom woli fornali Kremla. Wydaje się, że Kukliński (wiedząc przecież, że „Solidarność” naszpikowana jest agentami SB), pamiętał o bezradnym heroizmie Powstańców Warszawskich i nie chciał powtórzyć pozbawionego szans zwycięstwa, przelewania polskiej krwi, której rezultatem byłoby dalsze zubożenie biologicznych zasobów Narodu.
Tym bardziej, że wiedział, że tak jak Węgrom w 1956 roku, tak i Polsce 1981 roku, zachód pomocy by nie udzielił, dlatego płk Kukliński rozumiał, że to USA, które usilnie wspomagał, muszą wyrwać imperialne kły Rosji Sowieckiej, aby Polska miała szansę na niepodległość. Tak wiec szanujmy historię, ale i ucząc się jej wyciągajmy z jej zapisu właściwe i praktyczne wnioski. Może lekcja PW spowodowała, że Solidarność wybrała pokojową drogę przemian, ale także Sowieci nie byli skłonni szybko wchodzić militarnie do Polski w 1956, czy 1981? Teraz rodzi się pytanie: czy nasze pokolenie sprostało kolejnemu wyzwaniu następnego zakrętu naszych dziejów, czy też po wymordowaniu przez obydwu okupantów narodowych elit, nie jesteśmy w stanie nieść w przyszłość polskiego krzyża i nie rozumiemy już takich pojęć jak Suwerenność i Niepodległość?
To okrutne mieć do wyboru: żyć jak bity i zaszczuty strachem pies, albo walcząc heroicznie zginąć w obronie wpojonych wartości…
Wojna jest straszną perspektywą nie tylko dla ludzi, w tej samej wojnie imperium stracili Anglicy, imperium stracili Japończycy, imperium i narodową dumę Francuzi, Żydzi stracili kilka milionów ludzi, Sowieci miliony ludzi, zniszczenia, podobnie tylko gorzej skończyli Niemcy. Jedynym zwycięzcą w tej wojnie byli Amerykanie. Żydzi zarażeni polskim etosem godności rzucili się do beznadziejnej walki. Przypomnijmy sobie, o kim mówimy: tamci dumni Polacy wywalczyli sobie Polskę u schyłku I wojny światowej, byli pogromcami bolszewików, to oni stanowili trzon dowództwa. Więc czego więc można byłoby wtedy spodziewać się po ich dzieciach, młodych konspirujących Polakach?
A jak dramat powstania rozumieli ginący w boju jego uczestnicy? Wspomniany wcześniej poeta, żołnierz Józef Szczepański „Ziutek", który zginał w PW w "Czerwonej zarazie" pisał:
„Śmierć nie jest straszną, możemy umierać.
Ale wiedz o tym, że z naszej mogiły
Nowa się Polska-zwycięska- narodzi.
I po tej ziemi ty nie będziesz chodzić.
Czerwony władco rozbestwionej siły”.(…)
Czy następne pokolenia Polaków, dziedziców przelanej krwi wypełniły testament poety?
OPINNIE LIDERÓW I UCZESTNIKÓW
Gen. Anders, d-ca II Korpusu, (p.o. N.W. od 26 II’45 do 28 V’45):
”Jestem na kolanach przed powstaniem, ale to było nieszczęście. Wojskowo powstanie nie miało znaczenia. Niemcy już przegrali wojnę. Trzeba było porozumieć się z aliantami naprzód, przed powstaniem. (...) wywołanie powstania w Warszawie w obecnej chwili było nie tylko głupotą, ale wyraźną zbrodnią.”
Bolesław Biega-„Sanocki” (sekretarz Rady Jednosci Narodowej w podziemiu):
”Została podjęta otwarta wojna, otwarta walka z wrogiem uzbrojonym po zęby, nikłymi siłami, bez należytego ekwipunku, no, a co najważniejsze bez jakichkolwiek gwarancji, że będzie poparcie. Ostatni tydzień to był okres zbliżania się wojsk sowieckich, wycofania się właściwie, wojsk niemieckich i to prawdopodobnie wytworzyło w największym stopniu atmosferę wybuchową.”
Płk.dypl. L. Mitkiewicz (delegat N.W. do Połączonego Komitetu Szefów Sztabów w Waszyngtonie):
”Powstanie Warszawskie było niepotrzebne, wybuchło o kilka dni za póżno, zniszczono, zburzono Starą Warszawę”. „Powstanie Warszawskie-politycznie i wojskowo, ze względu na sytuację ogólną było wielkim nonsensem”... głównym inicjatorem powstania w Warszawie był Mikołajczyk, a szarą eminencją AK był gen. T. Pełczyński”(były oficer wywiadu i kontrwywiadu).
Stefan Korboński „Nowak”, ”Zieliński”, SL, kier. Walki Cywilnej, ostatni Delegat Rządu:
”(...) jeśli stolica będzie uwolniona własnym wysiłkiem i ujawni się w stolicy rząd podziemny, ujawni się Komenda AK, administracja podziemna, wojsko... to przez stworzenie faktu dokonanego zmusimy Rosjan do pogodzenia się z nim.”
Jan Nowak-Jeziorański ”Janek”, „Zych”, emisariusz,:
„Po Katyniu Powstanie Warszawskie jest największą zbrodnią reżimu stalinowskiego wobec Polski”
Karol Popiel, SP, (Min. Odbudowy Administracji w Rządzie londyńskim)
– uważa, że odpowiedzialnymi byli: Pełczyński, Rzepecki (szef BIP-u), Okulicki (agent Sosnkowskiego), a Mikołajczyk też liczył na powstanie, twierdzi też, że K. Pużak –prezes RJN, nic o wybuchu powstania nie wiedział.
Gen. Marian Kukiel, Min. Obrony Narodowej, (wybitny historyk):
uważał, że za gen. Sikorskiego wojsko było instrumentem polityki, póżniej jednak w Warszawie wojsko rządziło, nie było też koordynacji między Rządem, N.W. a Prezydentem w Londynie, słowem bałagan kompetencyjny.
Kazimierz Bagiński „Dąbrowski”, SL, (wiceprezes RJN):
”Gdyby nawet rząd był przeciwny powstaniu, to i tak doszłoby do powstania!...wybuchłoby spontanicznie, zorganizowane przez społeczeństwo lub przez komunistów. Zresztą spodziewalismy się wejscia Sowietów w ciągu 3 dni.”, (oskarżony w procesie 16-u).
Kpt.Tadeusz Zawadzki (Żenczykowski), „Kania”, szef wydz. BIP:
”Powstanie było nieuniknione. Warszawa musiała pozostać w naszych rękach. To było przecież serce oporu. Bierne czekanie na oswobodzenie stolicy przez Sowiety znaczyłoby, że podziemie- to tylko frazes, a działa tylko AL, a AK niczego nie dokonała. Warszawa była naładowana dynamizmem, chęcia zemsty, za łapanki, za masowe egzekucje. Walka z okupantem zakończyła się logicznie wybuchem powstania.(...) Należało też się spodziewać możliwosci prowokacji ze strony komunistów. Warszawa była beczką prochu, kto miał dać zapałkę: my czy komunisci. Powstanie rozpoczeło się w chaosie. Zaniedbano zupełnie utworzenia rezerw”.
Płk.dypl. Stanisław Weber, szef sztabu Komendy Okręgu Warszawskiego AK.:
”Gdybysmy rozpoczeli 25 lipca lub 26 lipca, to mielibysmy wiecej szans. Moglibysmy zdobyć artylerię na Niemcach.”
Gen.Sawicki, „Opór”, d-ca III rzutu sztabu KG AK:
”Do ostatniego tygodnia lipca nikt o powstaniu nie myslał! Powstanie to była regularna bitwa, zimprowizowana na tydzień naprzód, niezaplanowana. Więc gdzie tu mówić o rachubie, o jakimś planie”.” Stwierdzam, że przyczyną powstania był motyw polityczny, a nie wojskowy, że decyzja zapadła pod wpływem Okulickiego, emisariusza Sosnkowskiego”, (Okulicki –późniejszy więzień Łubianki-był zdruzgotany wiadomością, że jego jedyny syn został zabity we Włoszech- II Korpus Polski, służył w artylerii).
Gen. Tadeusz Pełczynski, „Grzegorz”, „Robak”, szef sztabu KG AK, z-ca dowódcy AK.
Do błędów zalicza zmianę godziny z nocy na popołudnie, silniejsze punkty oporu mogły być zdobyte tylko w nocy. Decyzja wybuchu powstania -zbyt późna- broń planowo wysyłano w teren. Liczył na to, że Rosjanie ruszą albo pod naciskiem aliantów, albo w ich własnym interesie. Nic nie wiedział o postanowieniach w Teheranie. Bardzo przeżył śmierć syna w powstaniu (student architektury, poległ 17 wrzesnia’44- pułk „Baszty”).
Gen.Kazimierz Sosnkowski, Naczelny Wódz.
Relacjonuje interesującą rozmowę z 2 sierpnia’44 odbytą pod Rzymem z d-cą Frontu Śródziemnomorskiego Marszałkiem Wilsonem, który rzekomo zaproponował przerzucenie całego II Korpusu drogą powietrzną do Polski.
Mjr. Eugeniusz Arciuszkiewicz, d-ca polskiego dywizjonu 301.
„Rosjanie nie zezwalali na lądowanie w terenie przez nich zajętym. Woleli czekać na Pradze z bronią u nogi, aż Niemcy zniszczą Warszawę. Może to był rodzaj odwetu za ich klęskę w 1920r w pobliżu tego miasta?”. Straty dywizjonu 301 podczas niesienia pomocy powstaniu były: 15 załóg (90 ludzi), czyli 150% stanu wyjściowego, tylko jedna załoga ze stanu wyjściowego przeżyła okres powstania (ok. 15% zrzutów trafiało do powstanców).
Adam Romer, dyr. Biura Prezydialnego Rady Ministrów RP w Londynie:
”Mikołajczyk uważał, że najważniejszą rzeczą było umożliwienie rządowi powrotu do Polski. Wtedy, w najgorszym razie, zaistniałaby sytuacja taka, jaka była między Rosją a Finlandią. Finlandia, po utracie znacznej części terytorium, zachowała niepodległość, będąc w pewnej zależności od Związku Sowieckiego”.
Ppłk. Roman M. Niedzielski, „Żywiciel”, kmdt. Obwodu Żolibórz:
”Cały czas liczyliśmy się z tym, że akcja zacznie się w nocy, a tu powstanie w biały dzień! A my bylismy w willowej dzielnicy, z ogrodami, z odkrytymi, obszernymi terenami. To było zabójstwo! „Monter” (...) bagatelizował siły przeciwnika. Kiedy (...)podoficerowie (...) skarżyli się na brak broni to powiedział: „Musicie sobie zdobyć broń, idąc nawet z kijami i pałkami a ci, którzy są do tego nie zdolni, pójdą pod sąd”
Kpt. Bohdan Kwiatkowski, ”Lewar”, szef sztabu KO Śródmieście-Południe:
”W okolicy Wilczej i Kruczej żądano $20 w złocie za niepełny kubek wody. (...) ok. 10% umarło z głodu, a jednak w niektórych piwnicach urządzano uczty”.
Kpr.pchor. Janina Pierre-Skrzyńska, łączniczka Zgrupowania „Sosny”, wrażenia z końca powstania: „Napotykałyśmy wszędzie przeraźliwie smutne obrazy. Niewypowiedziana nędza otaczała nas zewsząd. Nędza tych ludzi brudnych, przerażonych, wrogich, którym pozostało tak mało człowieczeństwa. Słyszałyśmy coraz częstsze narzekania, skargi, liczne przekleństwa rzucane w naszą stronę, bo to przez nas stało się to ogólne nieszczęście”.
Heinrich Himmler, d-a Armii Rezerwowej III Rzeszy, (21 wrzesnia’44-przemówienie do d-ców i komendantów szkół oficerskich:
„Od pięciu tygodni toczymy walkę o Warszawę(...)Jest to najcięższa walka, jaką prowadziliśmy od początku wojny. Porównywalna jest tylko z walkami w Stalingradzie. Tak jest ciężka.” Dalej powoływał się na „walkę w Warszawie pod dowództwem Polaka Bora (...) której przykładem moglibyśmy się sami podbudować i w tej postawie nieulegania nigdy, nawet w najcięższych warunkach i niezłomnej wiary w zwycięstwo powinniśmy wychowywać naszą młodzież”.
George Kennan, Minister-radca ambasady USA w Moskwie:
”Paradoksalnym powodem, dla którego alianci odnosili się z niechęcią do Polaków, był fakt, że Polacy tak bardzo chcieli obronić swoją niepodległość. Chcieli żeby Polacy stawiali opór Niemcom, ale poddali się Rosjanom. Sądziłem, iż zamiast nakłaniać biednego Mikołajczyka, żeby zrobił coś, co byłoby haniebnym sprzedaniem własnej ojczyzny Rosjanom, powinnyśmy zatrzymać im pomoc i wyrzec się odpowiedzialności”
Jacek K. Matysiak
Źródło: prawy.pl