Dramat, który budzi skrajne uczucia
Już od 28 sierpnia na ekranach polskich kin zagości nowy polski film o ostatnich dniach życia człowieka chorego na raka „Żyć nie umierać”. Twórcy i aktorzy grający w tym filmie, zdradzili dziennikarzom przybyłym na pokaz film kulisy pracy nad obrazem.
Nie obyło się bez małego skandalu w wykonaniu dziennikarza patriotycznego portalu „Zawsze Polska”. Publicysta ów z powodu używania wulgarnych słów przez bohaterów filmu uznał podczas konferencji prasowej obraz za „...ujowy”, a bohaterów filmu za „chamów”. Tymczasem film jest dającym wiele do myślenia obrazem z bardzo głębokim przesłaniem.
Bohater filmu, 45-letni Bartek (grany przez Tomasza Kota) to anonimowy alkoholik, który przepił 20 lat życia, miłość córki i żony oraz karierę zawodową. Od kilku lat trzeźwy, ale pokutujący za swój alkoholizm. Bartek pracuje, w poniżający sposób dla aktora, jako klaun, hostessa w supermarkecie, pracownik obsługi studia telewizyjnego. Nie układa mu się w życiu prywatnym. Żona i córka, skrzywdzone jego alkoholizmem nie chcą go znać, kochanka porzuca go dla lesbijki – lesbijski motyw może być szybko uznany za gender-propagandę, ale z drugiej strony słusznie ukazuje, że przyczyną nienaturalnych zachowań kobiet mogą być złe doświadczenia z mężczyznami.
Ostateczny cios to diagnoza lekarska – onkolog wykrywa u Bartka nowotwór i daje mu trzy miesiące życia. Główny bohater podejmuje się bolesnej chemioterapii i w obliczu śmierci próbuje zadośćuczynić ludziom, których skrzywdził. Okazuje się jednak, że nie jest to takie proste. Był podłym człowiekiem i jego ofiary nawet po latach czują do niego obrzydzenie. Przeszłość, której nie pamięta, jest dla niego samego zaskakująca.
Towarzyszem ostatnich dni życia jest jego opiekun z grupy anonimowych alkoholików (Janusz Chabior). To on skutecznie namawia Bartka do uporządkowania swoich spraw przed śmiercią. W filmie w delikatny sposób ukazany jest proces przemiany duchowej głównego bohatera z zadeklarowanego ateisty w człowieka, który przyjmuje wiarę katolicką, a także nieskuteczność okultystycznej medycyny oferowanej przez żerujących na ludziach cudzoziemskich cwaniaków.
Podczas konferencji prasowej autor scenariusza Cezary Harasimowicz zdradził, że inspiracją dla powstania scenariusza opowiadającego fikcyjną historię była śmierć na raka jego przyjaciela aktora. Historia z filmu różni się tym, że przyjacielowi scenarzysty w jego umieraniu towarzyszyła żona i córka, inaczej niż w historii filmowego Bartka, który w samotności czekał na swoją śmierć.
Reżyser filmu Maciej Migas przyznał, że nie chciał robić realistycznego dramatu, ale ważną historię o życiu i śmierci oddać w konwencji realizmu magicznego, niosącego ze sobą optymizm.
Tekst i fot. Jan Bodakowski
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl