Mistyka protestancka - kabała i różokrzyżowy spiritualizm

0
0
0
/

Mistyka, w ujęciu katolickim, oznacza dwie rzeczy. W sensie szerszym termin ten jest używany, by opisać głębokie życie religijne, bliską relację z Bogiem. W sensie węższym stosuje się go w odniesieniu do różnych nadprzyrodzonych zjawisk, jak objawienia prywatne, stygmaty, ekstaza itd. Zwykle nie kojarzy się tak pojętego mistycyzmu z protestantyzmem. Jest to słuszne. Luter zlikwidował zakony, nie widząc sensu w życiu poświęconym wyłącznie Bogu. Sam jako zakonnik związał się z siostrą zakonną. Odrzucając kult świętych, odrzucił także przykład mistyków i ich nauki.

Można jednak odnaleźć pewien „mistycyzm” w protestantyzmie. Nie będzie w tym wypadku chodziło o bliższą relację z Bogiem, ale o skupienie na wewnętrznej „duchowości”, która jest w opozycji do zewnętrznej religijności. Można też przez ten termin rozumieć pewne nadprzyrodzone zjawiska takie, jak mówienie językami, dar uzdrawiania itd.

W „Leksykonie mistyki” pod redakcją Petera Dinzelbachera możemy przeczytać:

Kierunki rozwoju mistyki niemieckiej wytyczyła już reformacja. Luter, chociaż w swoim rozwoju teologicznym wiele zawdzięczał mistyce średniowiecznej, a we wcześniejszych pismach wykorzystał niektóre jej elementy, od 1522 r. zaczął odnosić się do idei mistycznych z coraz większą rezerwą. Jego powściągliwość umacniali niektórzy jego zwolennicy, którzy pod wpływem tradycji mistycznych, łączących się częściowo z myślą apokaliptyczną późnego średniowiecza opowiadali się za linią radykalną, na którą sam nie mógł się zdecydować. Do tej grupy należeli m.in. Andrzej Bodenstein, zwany Karlstadtem, Tomasz Muntzer, Kaspar Schwenckfeld, Sebastian Franck, Melchior Hoffman. Wszyscy – każdy na swój sposób – podkreślali pierwszeństwo Ducha Świętego i jego działania przed zewnętrznym, spisanym słowem Pisma Świętego i prostą wiarą oraz rozwijali ahistoryczny spirytualizm, który wymierzony był także przeciwko instytucjom widzialnego Kościoła. (...)

Zorientowany mistycznie nurt protestancki zawdzięczał wiele pokrewnych inspiracji wpływom z zewnątrz; w ten sposób pojawiły się – przy wykorzystaniu elementów alchemistycznych i neoplatońskich, zapożyczonych m.in. z włoskiego humanizmu za pośrednictwem Paracelsusa (1493/1494–1541) – idee pansoficzne, które sięgały od magii po obejmujący całokształt wiedzy naukowej światopogląd J. Komensky'ego (1592–1670). Inny nurt mistyki protestanckiej podjął teozofię kabalistyczną – zapożyczoną również z włoskiego humanizmu za pośrednictwem J. Reuchlina (1455–1522) i już schrystianizowaną – która osiągnęła ona swój punkt kulminacyjny w dziełach F. C. Oetingera (1702-1782). Różnymi drogami tradycje mistyczne przenikały nie tylko do radykalnego, ale i kościelnego pietyzmu (…) We współczesnym protestantyzmie brak jakiejkolwiek oryginalnej pobożności mistycznej czy teologii mistyki[1].

Już z tego opracowania dowiadujemy się że „mistyka protestancka” jest to po prostu duchowość różokrzyżowców, a więc „kabała chrześcijańska”. Wprost mowa jest tu zresztą o alchemii (innej nazwie Różokrzyża), neoplatonizmie, ideach pansoficznych, magii i kabale. Trudno jedynie zgodzić się z twierdzeniem, że współcześnie w protestantyzmie brak jest przejawów „pobożności mistycznej”, czy „teologii mistyki”. Do tego jednak jeszcze powrócę.

W przytoczonym tekście wymieniony jest Kaspar Schwenkfeld. Był to Niemiec żyjący w XVI w., który był nazywany „śląskim reformatorem religijnym”. Był twórcą grupy wyznaniowej szwenkfeldystów. Przyjmował gnostycki dualizm, ucząc o całkowitej odrębności odrębności ducha i materii. Uznawał, że Chrystus stopniowo porzucał naturę ludzką na rzecz boskiej. Wierzył, że każdy człowiek może uczestniczyć w boskiej naturze Chrystusa. W 1538 r. sformułował tzw. doktrynę Niebiańskiego Ciała, według której, Jezus w rzeczywistości nigdy się nie urodził”[2].

Ktoś mógłby zwrócić uwagę, że za swoje poglądy Schwenkfeld był prześladowany także przez protestantów. Wiadomo, że poróżnił się z Lutrem. Znamienne jest jednak to, że zarzucał mu przede wszystkim to, że tworzy „nowy papizm (katolicyzm)”. Uznał więc, że Luter nie był wierny własnym zasadom i nie wyciągnął ostatecznych konsekwencji ze swoich nauk.

Kolejnym przywołanym mistykiem protestanckim był Sebastian Franck. Opracowanie encyklopedyczne nazywa go „teozofem” i „wolnomyślicielem”. Był to luterański pastor, który jednak szybko zaczął głosić chrześcijaństwo bezwyznaniowe. Odrzucał wszelkie zewnętrzne przejawy religijności, jak sakramenty i kościół instytucjonalny, opowiadając się za „kościołem ducha”, do którego należeć mogą nawet ci, którzy nie są chrześcijanami.

Przedstawiony opis wskazuje na zbieżność poglądów Sebastiana Francka z myślą różokrzyżowców. Został ostatecznie potępiony przez Lutra i Kalwina, bo wychodząc od luteranizmu, odrzucił go w końcu. Powstaje jednak uzasadnione pytanie, czy to właśnie luteranizm nie skierował go do duchowości Różokrzyża. Kolejne pytanie wiąże się z tym, czy odrzucenie przez niego instytucji kościelnych nie było jedynie wyrazem konsekwencji przyjętej myśli.

 

[1] Leksykon mistyki. Żywoty – Pisma – Przeżycia, pod red. P. Dinzelbachera, tł. B. Widła, Warszawa 2002, s. 223-224.

[2]Encyklopedia katolicka, opr. zbiorowe, t. 17, Lublin 2002, s. 1303-1304.

Źródło: Michał Krajski

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną