Czy szkoły niszczą dzieci?

0
0
0
/

Tematem najnowszego numeru czasopisma „Rzeczy Wspólne” jest edukacja. Na łamach tego czasopisma, czytelnicy mają okazje zapoznać się z niezwykle ciekawym artykułem Karoliny Elbanowskiej o wyzwaniach, przed jakimi stoi edukacja w naszym kraju.

Choć edukacja dzieci jest sprawą niezwykle ważną, to nie jest ona tematem debaty publicznej. Mało kogo interesują patologie systemu edukacji publicznej, choć jest ich sporo. „Uczniowie bardzo szybko przyzwyczajani są do stresu jako podstawowej motywacji do nauki”, testy uczą dzieci, by myślały szablonowo, w szkołach brakuje dyscypliny i porządku, co daje agresywnym jednostkom okazje do terroryzowania innych uczniów, nauka prowadzona jest na kilka zmian (choć dzieci po południu nie przyswajają dobrze wiedzy). Uczniowie nie umieją wykorzystywać zdobytej wiedzy w realnym życiu. Szkoła nie daje uczniom nic prócz nerwicy.

Do patologii publicznego systemu edukacji trzeba zaliczyć też to, że „treści nauczania zbyt często są anachroniczne”. Anachroniczne są formy przekazywania wiedzy. Dzieci uczone są rywalizacji i posłuszeństwa wobec zwierzchników, a nie współpracy, samodzielności i rozwijania swoich talentów. Uczniowie katowani są pracami domowymi, które nic im nie dają.

Celem edukacji powinno być „dobro dziecka, jego wykształcenie i wychowanie”. Niestety zdaniem nauczycieli celem edukacji jest dobro nauczycieli, a nie uczniów. Patologiczny jest system przywilejów zawodowych nauczycieli – nauczyciele są awansowani bez związku na swoje osiągnięcia, pomimo źle wykonywanej pracy, tylko z tytułu zasiedzenia. Przywileje takie gwarantuje Karta Nauczyciela, którą należy zlikwidować.

Od siebie dodam, że brak systemu oceniania pracy nauczycieli, sprawia, że ich sytuacja nie jest związana z tym, czy ich uczniowie zdają do kolejnych klas i szkół, ani z tym, jaki odsetek ich uczniów ma nerwice wywołaną destruktywną działalnością nauczycieli. Dzieje się tak, gdy w sektorze prywatnym, norma jest to, że pracownik jest awansowany lub traci prace zależnie od efektów swojej pracy.

Należy zlikwidować stres, z jakim wiąże się dla uczniów kontakt z publiczną edukacją – również z powodu ogromnych kosztów leczenia nerwic wywołanych przez publiczną edukację u dzieci (stres niszczy nie tylko psychicznie, ale i fizycznie dzieci). Jest to niezwykle ważna kwestia, bo nasz kraj zajmuje drugie miejsce w Europie ze względu na ilość samobójstw dzieci, a publiczne lecznictwo nie ma ani środków, ani wystarczającej liczby lekarzy do leczenia dzieci zniszczonych przez stres wywołany publiczną edukacją.

Patologią w publicznym systemie edukacji są testy. Nie służą one dzieciom, które uczone są, by rozwiązywać testy, a nie mieć wiedzę, tylko tworzeniu rankingów. Trzeba zlikwidować niepotrzebne egzaminy dla ósmoklasistów i przywrócić egzaminy do szkół średnich.

Pozytywnym przykładem dla szkolnictw publicznego jest w naszym kraju system opieki przedszkolnej, który opiera się na nauce przez ruch i zabawę, „czyli w sposób, który, w przeciwieństwie do siedzenia w ławce, jest integralny z potrzebami rozwojowymi dzieci”.

Zabawa i ruch jako forma edukacji integruje zmysły i daje „możliwość nabywania nowych kompetencji w zabawie”, czyli „podejmowania wciąż nowych prób bez lęku przed porażką”. Politycy chcą dzieciom odebrać tę pozytywną formę edukacji, wprowadzając wcześniejszy przymus szkolny.

Od siebie dodam, że doskonałym przykładem szkodliwości obecnego modelu edukacji jest to, jak zniechęca on dzieci do aktywności fizycznej – dzieci zamiast być zachęcane do aktywności fizycznej, są do niej zniechęcane stawianymi wymaganiami, których często fizycznie nie są w stanie osiągnąć.

W obecnym systemie edukacji publicznej „dzieci nawet bardzo inteligentne, które nie radzą sobie z wymaganiami ponad ich wiek i ze związanym z tym stresem, reagują dwojako: agresją lub autoagresją”. Dzieje się tak, bo nauczyciele „nie dostosowują programów do możliwości percepcyjnych uczniów”.

By pozytywnie zmienić system edukacji, należy wprowadzić „obligatoryjne standardy: posiłków, dostępu do wody, obciążeń plecaków, bezpiecznej drogi do szkoły […] świetlic […] nauki w godzinach porannych”. Zlikwidować naukę w systemie zmianowym.

W pozytywnej zmianie edukacji należy uwzględnić nieunowocześnienie metod i form edukacji, w kierunku „nauki w ruchu, przez zabawę, doświadczenie, samodzielną eksplorację, odejście od […] nauki opartej na wykładzie”. „Trzeba stworzyć możliwość istnienia w systemie edukacji indywidualnych ścieżek rozwoju, dla uczniów uczących się szybciej lub wolniej w ramach już istniejących szkół”. Nie wolno tolerować przy tym złego zachowania uczniów.

Trzeba zadbać o wyższy poziom kształcenia nauczycieli (poprzez zmianę tego systemu), nagradzać nauczycieli, których uczniowie odnoszą sukcesy, zlikwidować niepotrzebną biurokrację i przywileje zawarte w Karcie Nauczyciela, wprowadzić czek oświatowy (by to rodzice decydowali o tym, do jakiej szkoły pójdą ich dzieci), oraz docenić edukację domową.

 

Jan Bodakowski

Źródło: Jan Bodakowski

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną