Bieda i zapaść cywilizacyjna w PRL za Jaruzelskiego
Jednym z wielu problemów Polaków jest krótka pamięć. Bardzo szybko zapominają oni o przeszłości, i żyją nierealistycznymi wspomnieniami o tym, jak to kiedyś bywało lepiej. Mechanizm ten widać w wyidealizowanych wspomnieniach z czasów PRL, kiedy to w rzeczywistości wcale nie było lepiej.
Co gorsza, ci którzy pamiętają ponure realia PRL oskarżani są o propagandę sukcesu wobec III RP - jest to sprawna manipulacja osób mających na sumieniu kolaborację z komunistami. W rzeczywistości prawda o PRL nie jest formą gloryfikacji III RP, której większość patologii wynika z działalności tych samych ludzi i środowisk, które odpowiadają za sztuczne kreowanie patologii po transformacji ustrojowej.
Ponure realia PRL za czasów tyranii zbrodniarza Jaruzelskiego polskim czytelnikom przybliża niezwykle interesująca, 430 stronicowa monografia „Społeczeństwo polskie w latach 1980–1989” wydana nakładem Instytutu Pamięci Narodowej. Praca jest zbiorem kilkunastu artykułów, różnych autorów, niezwykle trafnie opisujących patologie i inne kwestie społeczne w Polsce lat osiemdziesiąty.
Polakom pod rządami komunistycznej kliki Jaruzelskiego nie wolno było narzekać. Nie tylko publicznie, czego pilnowały oddziały ZOMO brutalnie pacyfikujące wszelkie demonstracje, nie tylko w nielegalnych czasopismach ściganych przez SB, ale nawet w prywatnych listach. Perlustracją, czyli czytaniem listów prywatnych, zajmowało się biuro W MSW w stanie wojennym przekształcone w Główny Urząd Cenzury – była to jedna z wielu instytucji terroru, na które komuniści marnowali pieniądze polskich podatników. Tylko w ciągu jednego tygodnia w latach osiemdziesiątych funkcjonariusze MSW przeglądali 1.500.000 listów (GUC przeglądną 350.000 przesyłek z 900.000 czyli 38,7%, a Wojewódzkie Urzędy Cenzury 1.000.000 z 9 milionów). Listy były przez bezpiekę przeglądane do połowy 1989 roku.
Bezpieka czytała listy polaków by namierzać opozycjonistów, kontrolować Kościół, przejmować ulotki, czasopisma i książki z Zachodu. Raporty z lustracji oddające realia życia w PRL przekazywane były najwyższym władzom PZPR. Polacy, choć wiedzieli o lustrowaniu listów, nie zdawali sobie sprawy ze skali infiltracji.
Cechą PRL w latach osiemdziesiątych był permanentny niedobór wszystkich artykułów niezbędnych do życia. Polacy prowadzili prawdziwą walkę o żywność. Przemierzano dalekie odległości, licząc na lepsze zaopatrzenie w innych miejscowościach. Aprowizacją pracowników zajmowały się zakłady pracy. W sklepach wprowadzono domicyl, zakupy mogli robić tylko mieszkańcy danej miejscowości na podstawie zameldowania w dowodzie osobistym. Prawo do zakupu określonej ilości towaru dawały kartki - można było je realizować tylko w miejscu zamieszkania. Towary można było oczywiście kupić po dużo wyższych cenach, niedostępnych dla większości Polaków, na czarnym rynku mimo że na targowiskach legalna była sprzedaż tylko płodów rolnych.
Powszechnie handlowano towarami używanymi. Źródłem żywności były ogródki działkowe. Towary z eksportu można było za dolary kupić w sklepach Pewex, po cenach przerastających zasobność większości Polaków. Polaków ratowała pomoc z Zachodu. Niedobór towarów dawał też nieuczciwym sprzedawcom, pracującym w pełni upaństwowionych placówkach handlowych, okazje do spekulacji i nielegalnego zarobku. Poszukiwany towar nie trafiał na półki tylko był sprzedawany po wyższych cenach spod lady.
Po drugiej wojnie światowej komuniści zniszczyli w Polsce handel prywatny. Państwowy handel cechował się: permanentnym brakiem wszelkich artykułów, w tym niezbędnych do życia (od chleba, jaj, serów, ryb, mleka, mięsa i wędlin, po samochody, paliwa, sprzęt AGD i RTV), kolejkami, złą organizacją pracy, sprzedażą zepsutych towarów, chamstwem sprzedawców i spekulacją towarów przez personel.
Jedną z wielu patologii odpowiedzialnych za bardzo zły stan zdrowia Polaków w PRL było zanieczyszczenie środowiska spowodowane przestarzałymi zakładami przemysłowymi, przy czym władze zakazywały informowania Polaków o skali tego zjawiska.
Zdrowie Polaków niszczyła też plaga alkoholizmu, wynikająca z braku jakichkolwiek perspektyw życiowych. Władze zabraniały mówienia o niej i przez dekady zwalczały niezależne od władz katolickie organizacje walczące o trzeźwość.
Jedynym ratunkiem przed życiem w nędzy była emigracja na Zachód, pensja przeciętna w PRL wynosiła od 20 do 30 dolarów na miesiąc, dochód z wyjazdów pozwalał w PRL na życie bez trosk. Komuniści jednak nie chcieli Polakom dawać paszportów. Nieposłuszni władzy opozycjoniści karani byli poprzez odmowę przyznania im paszportów uprawniających do wyjazdu na Zachód.
Nomenklatura partyjna, czyli zasiadający na kierowniczych posadach komuniści, w bezczelny sposób pasożytowali na Polakach. Nie dosyć że mieli własny system dystrybucji dóbr - w sklepach dla partyjniaków i milicjantów były poszukiwane artykuły po niższych cenach, to dodatkowo bezkarnie kradli mienie społeczne. Niezgodnie z przepisami dostawali przydziały niedostępnych dla Polaków mieszkań, działki, zdefraudowane materiały do budowy i siłę roboczą oraz talony na pojazdy – według raportów NIK rocznie nomenklatura przejmowała kilkadziesiąt tysięcy pojazdów.
Komunistyczna tyrania nie zapewniała też Polakom powszechnej opieki zdrowotnej. Do 1972 roku rolnicy indywidualni, czyli większość mieszkańców PRL, nie byli objęci bezpłatną opieką medyczną. Dopiero od 1959 roku państwo bezpłatnie leczyło rolników w wypadkach chorób zakaźnych. W 1981 roku PRL miał na świecie jeden z najwyższych współczynników zgonów na gruźlicę. „Według statystyk przytaczanych przez Ministerstwo Zdrowia na początku lat osiemdziesiątych blisko 35% populacji w Polsce było zakażone gruźlicą”. W latach osiemdziesiątych po opanowaniu chorób zakaźnych nastąpiła epidemia chorób cywilizacyjnych.
W PRL brakowało lekarzy specjalistów, prasy specjalistycznej (komuniści odcięli Polaków od wiedzy naukowej z Zachodu), leków. Lekarze nie wiedzieli, jak leczyć – szanse na wyleczenie nowotworów miało tylko 25% pacjentów. Brakowało informacji medycznej dla lekarzy, lekarze dysponowali tylko wiedzą zdobytą na studiach – które kończyli często kilkadziesiąt lat wcześniej. Brak lekarzy, lekarstw, lecznic, szansy na wyzdrowienie, powodowały, że zdesperowani chorzy szukali pomocy u szarlatanów, co powodowało dalszy wzrost umieralności.
Trzecim powodem zgonów w PRL, po nowotworach, chorobach układu krwionośnego, były wypadki i zatrucia. Zatrucia wynikały z powszechnego braku higieny w państwowych zakładach produkujących żywność, zatrutych wodociągów (starych lub źle wybudowanych) i zakażeń wewnątrzszpitalnych. Dodatkowo niskie ciśnienie wody powodowało, że nie docierała ona do wyższych kondygnacji budynków.
Brak higieny wynikał w PRL z powodu braku na rynku środków czystości: proszków do prania, płynów do czyszczenia, papieru toaletowego, środków do likwidacji insektów, dezodorantów szamponów, kosmetyków, mydeł.
Polakom niezwykle doskwierały braki na rynku leków i środków opatrunkowych. Duża część leków nie była w ogóle dostępna, lub trudno dostępna. Chorzy Polacy nie mieli gdzie zakupić leków na choroby nerek, skóry, grzybicę, reumatyzm, leków okulistycznych, wspomagających terapie antynowotworowe, witamin, psychotropów, leków uspokajających i nasennych, rozkurczających, przeciwbólowych, odwadniających i wzmacniających.
Brakowało nie tylko leków najlepszych dla pacjenta ale i leków zastępczych. PRL nie miał dewiz na zakup leków i surowców do ich produkcji. Podobnie nie można nigdzie było kupić środków opatrunkowych, ani otrzymać wózka inwalidzkiego czy protezy.
Specyficznymi problemami zdrowotnymi Polaków w latach osiemdziesiątych było pojawienie się problemu starzenia się społeczeństwa i braku lekarzy geriatrów, alkoholizm, nikotynizm, narkomania, wzrost liczby osób chorych psychicznie i nerwowo, korupcja w lecznictwie, niskie płace lekarzy i pielęgniarek, niedobór leków, brak potrzebnych szpitali i przychodni, fatalny stan już istniejących budynków.
Patologiczna sytuacja panowała w PRL w szpitalach. Brakowało lekarzy, warunki lokalowe były fatalne, personel traktował chorych jak śmieci, panowało kumoterstwo i łapownictwo. Praca była zorganizowana fatalnie. Bardzo długo trzeba było oczekiwać na wizyty. Brakowało leków podstawowych i specjalistycznych. Nie przeprowadzano operacji z powodu braków środków usypiających. Bardzo długo trzeba było czekać na przyjazd karetki.
W PRL w złej sytuacji znajdowali się ludzie starzy. W latach 80 prawie 20% osób w wieku emerytalnym nie dostawało żadnych świadczeń. Dopiero w latach 60 rolnicy, którzy oddali państwu gospodarstwa dostawali emerytury, od 77 roku także i rolnicy, którzy przekazali gospodarstwo dzieciom. Jeszcze w 1982 roku tylko połowa rolników w wieku emerytalnym dostawała emerytury.
W PRL był problem starego portfela polegający na tym, że emerytury nie były rewaloryzowane, choć była bardzo wysoka inflacja. Z powodu inflacji i braku rewaloryzacji emerytury po kilku latach miały kilkukrotnie mniejszą wartość – emeryci dostawali te same emerytury choć ceny bardzo szybko rosły. Emerytury i renty nie starczały na życie. Dodatkowo ubodzy starzy ludzie nie mogli liczyć na państwo – 35% pomocy świadczył Kościół katolicki, 22% państwo, 19% krewni, 10% zagranica. By przetrwać emeryci dorabiali jako stacze w kolejkach i handlując kupionymi towarami.
W PRL starsi ludzie na wsiach mieszkali w fatalnych warunkach mieszkaniowych. Duża część mieszkań wybudowana była przed wojną i nigdy w PRL nie remontowana. Na wsiach 40% domów w których zamieszkiwali starsi mieszkańcy wsi nie miała wodociągów, ubikacji, łazienki, instalacji gazowej i centralnego ogrzewania.
Często też w domach mieszkańców wsi nie było ani pralki ani lodówki.
W 50% wsi nie było sklepu, Tylko w 12,5% wsiach były poczty. Przychodnie były w jednej na 13 wsi, a apteki w 1 na 16 wsi. Sieć połączeń komunikacji była bardzo kiepska, autobusy nie często kursowały.
Patologicznie funkcjonowała też biurokracja państwowa. Sprawy załatwiane były nie terminowo. Praca - źle zorganizowana, a urzędnicy - niekompetentni. Powszechnym zjawiskiem była wrogość urzędników do klientów.
Jan Bodakowski
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl