Uwagi o tzw. "getcie ławkowym" i prof. Romanie Rybarskim

0
0
0
/

We współczesnych publikacjach pojawiają się oskarżenia profesora Romana Rybarskiego o sprzyjanie radykalnie nacjonalistycznej młodzieży polskiej dyskryminującej jakoby z przyczyn rasowych studentów pochodzenia żydowskiego. Aby zrozumieć o co chodziło z tą dyskryminacją należy cofnąć się do lat trzydziestych XX w.

W grudniu 1935 r.  polscy studenci o przekonaniach narodowych podjęli protest przeciwko polityce państwa tolerującej ich zdaniem  dyskryminowanie polskich kandydatów na państwowe dotowane wyższe uczelnie,  zwłaszcza tych pochodzących z warstw uboższych.

W końcu lat dwudziestych XX w liczba młodzieży żydowskiej na takich wydziałach jak prawo czy medycyna sięgała 20-25 % przy 10% reprezentacji w społeczeństwie II RP.

Brak perspektyw według narodowych aktywistów wpychał młodzież polską  w sferę wpływów organizacji komunistycznych i skrajnie lewicowych.

 By zilustrować problem, protestujący  gromadzili się po prawej stronie auli wykładowej wskazując tym samym na nadreprezentację studentów pochodzenia żydowskiego, zwłaszcza na takich deficytowych wydziałach jak prawo czy medycyna. Dochodziło przy tym do przepychanek i bijatyk.

Zadawano pytania, dlaczego państwo polskie wspiera finansowo system w którym młodzież polskiego pochodzenia ma mniejsze szanse na karierę i rozwój niż przedstawiciele mniejszości?.

W czasach rozbiorów można było zrozumieć, że próbowano ograniczyć  Polakom możliwość  zajęcia wyższych szczebli w hierarchii społecznej znaczonych także statusem finansowym, ale w wolnej Polsce?

Na karb tej niesprawiedliwości brano strategię przetrwania organizacji żydowskich, które wspierały zdolne jednostki by umożliwić im zajmowanie uprzywilejowanej pozycji społecznej.

Zwracano uwagę, że profesorowie żydowskiego pochodzenia na ogół zatrudniają asystentów także żydowskiego pochodzenia i przyjmują zdecydowanie więcej młodzieży żydowskiej na studia.

Wysoką nadreprezentację młodzieży żydowskiej na kierunkach studiów dających wysoki status społeczny tłumaczono nie tyle brakiem zainteresowania, mniejszymi aspiracjami czy brakiem  zdolności,  młodzieży polskiej, ale słabszą ich organizacją, brakiem wsparcia państwa polskiego, co przy dobrej organizacji organizacji żydowskich skutkowało mechanizmem blokującym studia dla kandydatów polskiego pochodzenia.

Protesty części młodzieży akademickiej spotkały się z kontrakcją organizacji żydowskich i lewicowych, które to środowiska odrzucały argumenty polskich narodowców jako nieudokumentowane pomówienia i przejaw ksenofobii. Nie potrafiono jednak wytłumaczyć fenomenu nadreprezentacji młodzieży żydowskiej na uczelniach wyższych.

Protesty te skutkowały zgodą  wydaną przez rząd RP na danie rektorom wolnej ręki w przyjmowaniu zasady “numerus clausus” tam gdzie występowały znaczące dysproporcje w reprezentacji młodzieży pochodzenia polskiego i żydowskiego na niektórych najbardziej popularnych wydziałach uczelni publicznych. W roku akademickim 1938/39 r liczba studentów pochodzenia żydowskiego na uczelniach wyższych odpowiadała mniej więcej procentowej reprezentacji społeczności żydowskiej w polskim społeczeństwie i była na  poziomie 8%.

Z tym, że najbardziej prestiżowe wydziały w dalszym ciągu posiadały nadreprezentację studentów pochodzenia żydowskiego i niemieckiego. 

Bardzo podobny mechanizm prowadził do silnej konkurencji między związkami kupiectwa żydowskiego i tworzącego się handlu polskiego.

Czy ta obserwacja miała swoje uzasadnienie, czy była wyrazem subiektywnych odczuć nie zmienia to faktu, iż polityki afiliacyjne były w tym czasie stosowane nawet w sowieckiej na Ukrainie.

Wraz z kryzysem dotykającym rolnictwo wielu włościan nie tylko polskiego pochodzenia, ale i białoruskiego czy ukraińskiego szukało nowych form zarobkowania. Prowadziło to nie tylko do konfliktów klasowych, ale i narodowych.

Polskie organizacje narodowe zajmowały  się problemami tych rodaków, którzy doświadczeni historycznie biedą nie odnosili korzyści z posiadania swojego państwa.

W międzywojniu były naturalnie nurty szowinistyczne i rasistowskie odwołujące się do teorii czystości rasy i promujące eugenikę

.W przeważającej jednak większości polskie organizacje narodowe dążyły nie tyle do  "prymatu narodu polskiego z racji jego szczególnych walorów rasowych", ale raczej  emancypacji i wyrównywania szans.

Należy zwrócić uwagę, że ruchy szowinistyczne  na ogół były powiązane ze środowiskami wrogimi katolicyzmowi, który z racji swojego uniwersalizmu aczkolwiek zauważał różnorodność narodowości, ras i kultur, ale ludzi nie wartościował.

Gdybym  chciał  wymieniać osoby, grupy i organizacje nacjonalistyczne w przedwojennej Polsce odwołujące się do teorii rasowych to na pierwszych miejscach tej listy umieściłbym:

  1. Partię Młodoniemiecką i takich działaczy  JDP jak: Ludwig Wolff z Łodzi, Otto z Bielska, obergruppenführer Werner Lorenz, senator Erwin Hasbach z Ulitz z Katowic, gauleiter Josef Wagner z Wrocławia, burmistrz Rudolf Wiesner Ciechocinka, baron Gero von Gersdorff z Wielkopolski.
  2.  Nową Organizację Syjonistyczną. A wśród zwolenników teorii rasowych trzeba by wymienić takich działaczy syjonistycznych jak Zewi Parnass ze Lwowa czy Abrahama Sterna.
  3. Organizację Ukraińskich Nacjonalistów i jej ideologów np.  Mykoly Ściborskiego, Mychajło Kołodzinskyego.
  4. Polskie organizacje nacjonalistyczne  np. “ Zadruga”, środowisko skupione wokół Stanisława Brochwicza.

 

Prof.Roman Rybarski poparł zatem protest studentów polskich zapewne  nie tyle z pobudek niechęci rasowej co z przekonania, że polskie władze powinny pochylić się nad problemem ograniczonego dostępu do publicznych uczelni dla młodzieży, której należy pomóc w wyrównywaniu szans startu w dorosłym życiu.

To właśnie powinno być misją szkolnictwa publicznego. Wielu profesorów, którzy poparli tzw getto ławkowe po prostu nie chciało tumultów studenckich i przepychanek utrudniających prowadzenie wykładów. I być może to także stanowiło o postawie prof. Romana Rybarskiego, który znany był z utrzymywania dyscypliny na swoich zajęciach.

Prof. Roman Rybarski w  wielu swoich artykułach podnosił prawa mniejszości narodowych do życia według swoich zasad, ale nie kosztem Polaków, którzy także we własnym państwie powinni mieć prawo dla rozwoju swojej edukacji, kultury, gospodarki. 

Ten artykuł nie jest pochwałą getta ławkowego, czy innych przejawów walki między przedstawicielami różnych narodowości zamieszkujących przedwojenną Polskę.

Chciałem tylko zwrócić uwagę, że multietniczność i multikulturowość może prowadzić do poważnych animozji i być źródłem destabilizacji państwa.

Idealistyczne  założenia o bezkonfliktowej egzystencji różnych narodowości i kultur w jednym państwie nie sprawdzało się  i był  jednym z czynników osłabiających   w długiej historii I Rzeczypospolitej, Austro Węgier  i II RP.  I dziś nie zwracając uwagi na historyczne doświadczenia wraca przekonanie, że wystarczy, aby państwo  zagwarantowało  równość  wszystkich obywateli wobec prawa, by wszystkim dać możliwości realizacji zawodowej, społecznej, kulturalnej, religijnej i politycznej, by wszyscy obywatele  byli oceniani według pracy i zdolności, a sprzeczności interesów grupowych zanikną. Niestety, obawiam się, że jest  to przeświadczenie nie prawdziwie i naiwne. Interesy grupowe, egoizmy, chęć rywalizacji w wyścigu ku wyższym szczeblom w hierarchii społecznej i zasobom materialnym  będą zawsze obecne rodząc pokusę drogi na skróty, używania nieformalnych wpływów co z kolei wywołuje  frustrację i pożywkę dla teorii spiskowych u tych, którym nie udało się w tej rywalizacji.

Dziś także, mimo niemal monoetnicznej  struktury społecznej naszego państwa obserwujemy nepotyzm, kolesiostwo, będące szkodliwymi społecznie zjawiskami. 

Nierówność w dostępie do karier, zasobów chcieli zniwelować polscy przedwojenni  narodowcy widząc zagrożenie w niejawnych związkach typu masońskiego, polityce wspierania “swoich” wśród mniejszości narodowych czy”sitw” sanacyjnego establishmentu blokujących rozwój kapitału społecznego i optymalne wykorzystanie zasobów ludzkich.Uwolnienie kreatywności i innowacji.

II RP nie umiała do końca swego istnienia rozwiązać 

sprzeczności o bardzo zresztą  różnych   źródłach pochodzenia.

 Każdy okres historyczny, osoby w nim żyjące i działające należy oceniać przez pryzmat czasu i z należnym dystansem. Postacie historyczne wśród niewątpliwych zasług, ważnych dokonań  i czynów heroicznych mogły także popełniać błędy i dokonywać błędnych wyborów. My jednak dopiero  patrząc na całokształt ich życia możemy dokonać właściwej oceny.

Profesor Roman Rybarski, wierny Polsce opartej o fundament cywilizacji łacińskiej  tak wiele zrobił dla Ojczyzny i swoich rodaków, że zasłużył na naszą pamięć i szacunek.

Mariusz Patey

dyrektor  Instytutu im. Romana Rybarskiego

 

 

Źródło: Mariusz Patey

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną