Eurostręczyciele działają bezkarnie

0
0
0
/

Stręczyciel to obok handlarza żywym towarem najobrzydliwsza kreatura i kanalia jaką nosi matka Ziemia. Zgodnie z polskim prawem stręczycielstwo jest zakazane kodeksem karnym. Dotyczy to jednak tylko stręczenia do prostytucji (nierządu). Co jednak zrobić z politykami i ekonomistami, którzy wbrew polskiemu interesowi narodowemu stręczą nam wejście do strefy euro, Sprzedając własny naród tak jak alfons sprzedaje ciało kobiety?

 

Strefę euro jak najbardziej słusznie profesor Sadowski przyrównuje do płonącego Pałacu Kultury i Nauki. Zwolenników strefy euro określa jako ludzi zachęcających do wejścia do płonącego pałacu, ponieważ według nich jest tam ciepło i miło. 

 

Argumenty euroentuzjastów po prostu porażają. Ponieważ według nich każdy powód jest dobry, żeby wejść do eurostrefy. Nieważne czy to jest wojna na Ukrainie, grecki kryzys, greckie porozumienie, kryzys światowy, koniec kryzysu światowego. Grecja w ostatnich miesiącach omal nie rozwaliła strefy euro, pokazując, że ta waluta jest problemem i przekleństwem słabych gospodarek peryferiów Europy. Tymczasem nasi „przyjaciele” zza Odry, czyli niemieccy politycy i tamtejsze media straszą, że wykluczając przyjęcie euro Polska może utracić szansę na bycie jednym z liderów UE.

 

Te słowa padają na podatny grunt w Polsce. Wielu spośród polityków i ekonomistów można śmiało uznać za niemiecką agenturę wpływu. To ludzie, którzy swoją przyszłość wiążą z Berlinem i Brukselą, a nie polskim interesem narodowym.Nawet chamski przekręt banków w Polsce przy kredytach we frankach może być powodem, żeby oddać monetarną niezależność na rzecz nowej marki z Europejskiego Banku Centralnego, który zamiast znajdować się w Brukseli, znajduje się, cóż za zaskoczenienie, we Frankurcie nad Menem. To właśnie przekładanie niemieckiego interesu ponad wszystko inne było drogą dla kariery gdańskich liberałów (znanych również jako gdańscy aferałowie). Stąd niemieckie pieniądze na narodziny Kongresu Liberalno – Demokratycznego. I wiernopoddańcza postawa Tuska, Lewandowskiego, czy Jana Krzysztofa Bieleckiego wobec niemieckich interesów.

 

Premier Donald Tusk wielokrotnie chciał przyśpieszyć wejście do unii walutowej, ale wstrzymywali go jego własni ministrowie finansów. Bronek Komorowski twierdził, że trudno sobie wyobrazić Polskę z ambicjami odgrywania istotnej roli w świecie zachodnim bez członkostwa w unii walutowej. Twierdząc także, że kwestia wejścia Polski do strefy euro jest już rozstrzygnięta w traktacie akcesyjnym. Marszałek Senatu Bohdan Borusewicz udzielił "Rz" wywiadu pod znamiennym tytułem „Polska pilnie do euro”. Pomińmy proroków mniejszych eurostręczycielstwa jak ministra Mucha i pederasta ze Słupska Biedroń. 

 

Rzecznik politycznego trupa, jakim jest SLD, Dariusz Joński opowiada, że SLD konsekwentnie powtarza, że warto, by Polska w przyszłości przyjęła euro, choć bardzo łatwo jest teraz straszyć Polaków drugą Grecją. Przypomnijmy, że jego partyjny kumpel eks-szef SLD Olejniczak cieszył się, że mamy dotacje unijne, za które niemieckie firmy mogą w Polsce robić drogi. Uznał to za szczyt awansu cywilizacyjnego. Mamy więc do czynienia z ludzmi, którzy w życiu nie słyszeli o interesie narodowym. Do tego dochodzi część ekonomistów. - Wejście naszego kraju do unii walutowej przyniosłoby Polsce wiele korzyści. - opowiada prezes BCC Marek Goliszewski. Dariusz Rosati wyliczył je na 1,5-1,8 proc. PKB rocznie. W jaki sposób? Nikt tego nie wie.

 

- Nasz kraj nie ma komfortu decyzji, czy przystępować do strefy euro, czy też nie. Powinniśmy więc dyskutować nad terminem naszego wejścia do unii walutowej – bzdurzy profesor Danuta Huebner, która będąc unijnym komisarzem nie zrobiła absolutnie nic dla Polski. Profesor Witold Orłowski bagatelizuje problem mówiąc, że przed wejściem naszego kraju do UE było wiele obaw, które się nie sprawdziły. I podobnie będzie z kwestią euro w Polsce. Otóż panie profesorze sprawdziło się prawie wszystko, o czym mówili eurosceptycy. Począwszy od wzrostu cen, poprzez bzdurną i niepotrzebną biurokrację zarządzającą, a skończywszy na ideologicznej agresji i naciskach "mniejszości seksualnych". Teraz dochodzą obowiązkowe kwoty imigrantów spoza Europy. Czy dotychczasowe działania tych wszystkich polityków i ekonomistów nie powinniśmy potraktować tak samo, jak stręczenie do nierządu? Ponieważ jest ewidentne działanie na szkodę polskiego społeczeństwa.

 

Politycy stawiają na emocje i piękne słówka, a ekonomiści wyłącznie na plusy z pominięciem minusów. Tymczasem tylko naród ma prawo decydować o zmianie systemu monetarnego swego kraju. A Polska nie może się poświęcać w imię "wyższej idei" jaką jest wspólna waluta. Mamy w naszej historii już dość poświęceń zbrojnych, politycznych i ekonomicznych. Na rzecz Niemiec, ZSRR, Francji, Anglii, a ostatnio Ameryki. Czas na realizację własnego interesu narodowego. A w zakresie polityki monetarnej oznacza to konieczność posiadania własnej waluty. 

 

Michał Miłosz

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną