Są już piwa banderowskie i proputinowskie! Konkurencja dla Browarów Jakubiak? [ZDJĘCIA]
Etykietka z narodowosocjalistycznym „Adlerem” o nazwie „Banderbeer”? Nie ma sprawy. Czarno-czerwona z uproszczonym krzyżem OUN i napisem „Banderowskie"? Proszę bardzo. „Lager beer” banderowski z siekierą (!) i bronią palną?
O piwny patriotyzm zadbali już także Rosjanie... Zarząd browaru mieszczącego się w powiecie kałuskim, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom rynku wydaje się silić na dowcip. Jednak rodzinom ofiar banderowców, szczególnie pochodzących właśnie z tego powiatu - nie jest do śmiechu. Dyżurny działacz wrocławskiego stowarzyszenia, po skontaktowaniu się telefonicznym, bardzo szybko wyciąga z uporządkowanych zbiorów informacje.
We wsi Dołha Wojniłowska, którą pracownicy ukraińskiego przedsiębiorstwa, w odróżnieniu polskich czytelników mogą szybko odwiedzić - miał miejsce przykład jednego z wielu rodzajów działalności piwnych patronów. Rozmówca informuje mnie, że kiedy banderowcy zbiorowo palili rodziny wielodzietne m.in. Marię Kilar z szóstką maluchów, czy rodzinę Kopciów, którzy także mieli sześcioro dzieci, dopilnowali by sparaliżowana po porodzie młoda matka Katarzyna Lebioda mordowana, z maleńką córeczką, miała obcięte piersi i wyrwane wnętrzności. Powieszono je na płocie, lecz „na szczęście” dla ludzkiej psychiki nie wiemy za dużo co do śmierci noworodka, tylko prócz tego, że zginął w męczarniach. Wiadomo natomiast, że po napadzie (we współcześnie piwem płynących okolicach) nie było komu podówczas chować pomordowanych, tak bardzo uciekinierzy bali się wrócić do wsi.
Można by wymieniać dalej, co działo się w powiecie matczynym Browaru Kałusz, nawet w samym Kałuszu (pomimo, że mordowano przeważnie na wsiach), ale po co torturować psychikę. Fakt są takie, że dystrybucja tych trunków, które trudno w takim kontekście nazwać szlachetnymi - jest z tego co się dowiedzieliśmy prowadzona co najmniej na całych przedwojennych Kresach Południowo-Wschodnich, które to ręką Stalina, a nie żadnych banderowców zostały włączone w skład Ukrainy. Rzeczone „bohaterstwo”, posługujące się szczególnie odrażającymi metodami wydaje się więc być podwójnym pustosłowiem. Trudno jest czytać wymuskane opisy piwa na stronie kałuskiego przedsiębiorstwa (ZOABACZ) i rozkoszować się ochotą na wypicie tych zimnych browarów, nawet w gorące letnie dni.
Piwowarstwo na Ukrainie, co jakiś czas zdaje się budzić kontrowersje. Kilka lat temu browar produkujący piwo lwowskie zasłynął reklamą nawiązującą „dowcipnie” (!) do brutalnej rzezi humańskiej, gdzie w 1768 pijani kozacy krwawo wymordowali kobiety i dzieci. Wtedy to odurzony Maksym Żelaźniak, jak mówi radosna „ukraińska” (naprawdę banderowska) tradycja powiesił na wieży kościelnej Lacha Żyda i psa. Albowiem „Lach, Żyd i sobaka to wira odnaka” (taka sama wiara). Pyszny dowcip (?!), choć wtedy wymordowano 15-20 tysięcy ludzi. Browary ukraińskie z dowcipkowaniem, kulturą picia i sovoir vivrem są już najwyraźniej obeznane, bo wcześniej mogliśmy dowiedzieć się o piwie „Putin hujlo” (ZOBACZ).
I bynajmniej nie chodzi tu o fakt uderzania w Putina, który na Ukrainie, z powodów oczywistych jest coraz bardziej znienawidzony, a pod jego zarządem urządza się manewry, skierowane ostrzem przeciw Polsce. Piwo czy tanie wino „Łzy Putina”, po tym kiedy połowy Ukrainy, póki co nie udało się mu zająć, byłoby zrozumiałe. Jednak to wulgaryzowanie wydaje się charakterystyczne. Tę samą nazwę „Putin hujlo” nadali i to nie jest dowcip - nowej gwieździe, jej ukraińscy odkrywcy. Nie wiem czy mają to być wielcy astronomowie, ukraińscy uczeni i przyszłość narodu, lecz te wszystkie wypadki kojarzą się raczej z wyjątkowym buractwem i głupotą, z którą banderyzm zresztą zawsze współistniał.
Zepchnięcia inteligentnych Ukraińców na margines, promując prymitywizm czy radykałów dokonywali już Niemcy i Sowieci, podpompowując tym samym napięcie między Polakami, a Ukraińcami. Udawanie, że nic się nie dzieje, wcale nie śmierdzi i zaklinanie rzeczywistości (zamiast opróżniać banderowskie szambo) przez licznych publicystów, tylko w takim procederze pomaga. Trudno powiedzieć, kiedy to wystrzeli. Równie trudno z całą pewnością ocenić, na ile sukcesy Browarów Regionalnych Jakubiak, znane z patriotycznego nastawienia właściciela, zainspirowały sąsiadów, bo ciekawe wieści przychodzą też z Rosji. Jednak w porównaniu ze stylem znanego polskiego przedsiębiorcy, wydają się to robić dość mało subtelnie.
Tyleż patetyczna, co komiczna jest etykietka rosyjskiego piwa „Markowe” (ZOBACZ): „O dawien dawna na granice ziem ruskich napadali obcy. Odeprzeć ich i wyprowadzić kraj z nędzy udało się tylko silnym carom. Piotr I całkowicie przebudował państwo i armię. Pod jego przywództwem kraj zbudował potężną flotę, rzemieślnicy pracowali w stoczniach. Kasa państwowa napełniała się pieniędzmi. [Niestety tutaj nie ucięto] Obecnie dzięki silnemu liderowi Władimirowi Putinowi, z Rosją znowu zaczęli się liczyć na świecie, a Krym wrócił do historycznej ojczyzny”.
Dalej producenci zapewniają, że z każdej sprzedanej butelki odprowadzają część zysku na ... służby bezpieczeństwa. „Wzywamy każdego Rosjanina by wniósł swój wkład w budowę silnego państwa” - piszą także na etykietce. Sęk w tym, że zarówno w Rosji Putin, jak i Bandera na Ukrainie, pomimo, że to zupełnie absolutnie różne kategorie postaci łączy jeden wspólny mianownik. Pierwszy stał się znany w związku z morderstwami politycznymi, odbudową groźnej dla Polski rosyjskiej polityki imperialnej i polityki turystycznej po Czeczenii, Gruzji, czy Ukrainie, gdzie z chwilowego braku autokarów używano czołgów. Drugi to absolutny i krwawy ludobójca, który ukształtował organizację bezprecedensowych w tej części Europy sadystów. Dziś porównywana jest ona, nie bez słuszności, do starszej i dużo bardziej okrutnej siostry ISIS.
Banderę zupełnie bezemocjonalnie porównywać z Hitlerem i Stalinem. Wspólnym mianownik jednak stanowi kult jednostki, będący integralną częścią systemów totalitarnych, od Korei Północnej po III Rzeszę. Im bardziej system jest zbrodniczy i totalitarny, tym bardziej radykalne formy ten kult przybiera. Przypomnijmy, że w podręcznikach dla dzieci w obu krajach można znaleźć Putina (postać współczesna) i Banderę (postać historyczna).
Tego drugiego mogą już poznać najmłodsze dzieci. Nawet zeszyty szkolne produkowane są produkowane z Banderą i Dmytro Jaroszem (postać współczesna). W niemal każdej, małej miejscowości na Zachodniej Ukrainie trafi się na flagę czerwono-czarną, pomnik czy tablicę związaną z banderowcami lub SS Galizien. Piwa są tylko kolejnym objawem faktu, iż można się bać, co stanie się po otworzeniu lodówki i konserwy.
Z dwojga niebezpieczeństw rosyjski imperializm jest z pewnością, przynajmniej na razie - silniejszy niż ukraiński nacjonalizm, lecz ten drugi jest w sposób absolutny: nieporównywalnie bardziej krwawy, bezlitosny i błyskawicznie się rozwija. Pomimo wszystko to właśnie ten drugi jest niedoceniany, a często związane z nim ekscesy są przez media mainstreamowe celowo pomijane, by nie psuć dzisiejszego odpowiednika „przyjaźni” polsko-radzieckiej. Bo presja na „przyjaźń polsko-ukraińską” (naprawdę polsko-neobanderowską) jest odpowiednikiem tej z czasów PRL-u.
Dzięki istnieniu internetu oraz coraz częstszych incydentów na wschodzie, także z różnymi gadżetami (m.in. z piwem) ludzie mogą dowiedzieć się prawdy z innego obiegu. Produkcja piw, która jest jednym z dowodów wspomnianego kultu jednostki, może się wydać niektórym drobnostką. Niestety, bardzo często takie drobnostki mogą być ostrzeżeniem, by zapobiec katastrofie. Szkoda, że ukraińskie czy rosyjskie przedsiębiorstwa nie wezmą 100% przykładu ze zdrowego patriotyzmu Marka Jakubiaka. Jedynymi bowiem „kontrowersjami”, które wzbudza polski przedsiębiorca jest publiczne krytykowanie różnorodnych prób inżynieryjnego przekształcenia społeczeństwa (homoseksualizm, banderyzm, powolne zabijanie zdrowych wartości patriotycznych itp.) na swoją modłę przez mainstream.
Na Ukrainie i w Rosji zaś, jak widać jest odwrotnie, to mainstream planuje politykę za pomocą produkcji piwa, by społeczeństwo ukształtować.
Poniżej zdjęcia z kałuskiego browaru, portalu regionalnego i udostępnionych przez nacjonalistę ukraińską Swietłanę Artemenko na Tweterze:
Aleksander Szycht
fot. tt/sartemenko, vkontaktje
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl