Wideo. Duża demonstracja strajku klimatycznego w Warszawie

0
0
0
Demonstracja klimatyczna, Warszawa, 20.09.2019
Demonstracja klimatyczna, Warszawa, 20.09.2019 / Jan Bodakowski, prawy.pl

W Warszawie odbyła się wielotysięczna demonstracja dzieci otumanionych bredniami o rzekomym globalnym ociepleniu, za które rzekomo mają odpowiadać ludzie. Niewątpliwie dzieci chciały dobrze, ale odpowiedzialność za wykorzystywanie dzieci w hucpach politycznych spada na dorosłych aktywistów lewicy.

Zwolennicy tezy o katastrofie klimatycznej twierdzą, że działalność człowieka, emisja CO2, doprowadzi do apokalipsy, zmiany ziem uprawnych w pustynię, stopienia lodowców i zalania nizin, masowych migracji, głodu i wojen.

Z publikacji na lewicowych można odnieść wrażenie, że opowieści o katastrofie klimatycznej służą lewicy do przekonania ludzi o tym, że należy zlikwidować państwa narodowe, wprowadzić antyglobalistyczną władzę, centralne planowanie, podporządkować biurokracji gospodarkę, ograniczać liczbę ludności na świecie (bo tylko tak można nie dopuścić do eko armagedonu).

Na razie ograniczenie populacji jest dobrowolne poprzez rezygnację z prokreacji. Jednak w narracji zwolenników rezygnacji z prokreacji posiadanie dzieci przedstawiane jest jako zbrodnia na środowisku, przejaw egoizmu, głupoty i braku empatii. Zapewne taka argumentacja przygotuje grunt pod przyszłą przymusową depopulację.

Taka przymusowa depopulacja miała miejsce już w Chinach, gdzie w ramach polityki jednego dziecka władze wyłapywały kobiety i wbrew ich woli mordowały ich nienarodzone dzieci. Podobnie w ramach polityki eugenicznej przeprowadzano przymusowe sterylizacji. W wielu krajach zachodu była za to odpowiedzialna socjal demokracja. Postulaty depopulacji były bardzo promowane przez globalistów od lat siedemdziesiątych XX wieku.

Mit globalnego ocieplenia, sprzeczny z badaniami naukowymi, jest podstawą antyspołecznych zmian na globalną skalę. Dotychczas nie było w historii ludzkości planu, który zmierzałby do globalnego przekształcenia systemów ekonomicznych i społecznych. Częściowo podobne zmiany rzeczywistości społecznej przeprowadzone były tylko w ZSRR i komunistycznych Chinach. Pseudo ekologiczne postulaty mają być wprowadzane za pomocą znacznego ograniczenia demokracji.

Nakładem wydawnictwa naukowego Aletheia ukazała się 388 stronicowa niezwykle ważna praca naukowa „Zimne Słońce. Dlaczego katastrofa klimatyczna nie nadchodzi". Jej autorami jest dwu niemieckich naukowców — Fritz Vahrenholt (specjalisty od ekoenergii, były minister ochrony środowiska w Hesji, obecnie jeden z dyrektorów RWE) i Sebastian Lüning (geolog).

Wbrew kłamstwom pseudo ekologów nie ma globalnego ocieplenia. Temperatura na Ziemi nie rośnie. Wahania temperatury na naszej planecie zależne są od Słońca. Pseudo ekolodzy głoszą nieprawdziwą tezę, że emisja CO2 prowadzi do wzrostu temperatury i katastrof klimatycznych. Kłamstwa pseudo ekologów są potrzebne, by wprowadzać nowe szkodliwe społecznie przepisy. Cała polityka Unii Europejskiej podporządkowana jest kłamstwu o globalnym ociepleniu.

Prognozy co do rzekomego globalnego ocieplenia są katastrofalne z racji tego, że: zapewniają transfer środków publicznych do kieszeni tworzących apokaliptyczne wizje instytutów, zapewniają karierę i prestiż, pozwalają zarabiać na ekspertyzach dla polityków, wzbudzają zainteresowanie mediów. Na apokaliptycznych wizjach globalnego ocieplenia zarabiają firmy ubezpieczeniowe, pseudo ekologiczne mity nakręcają popyt, a firmy nie są zagrożone wypłatą odszkodowań. Na micie globalnego ocieplenia zarabiają też firmy handlujące certyfikatami CO2 oraz państwa rozwinięte zwalczające emisje CO2 – zakazy CO2 uderzają w gospodarki krajów rozwijających się, poprzez zakaz emisji CO2 likwidowana jest konkurencja.

Zdaniem autorów książki „Zimne słońce" głoszone od dziesięcioleci apokaliptyczne proroctwa pseudo ekologów się nie spełniły, a pseudo ekologiczne raporty były błędne, oparte na nierzetelnych i sfałszowanych danych — ewidentnie sfałszowano statystyki wzrostu temperatury, ukrywano fakty i zastraszano naukowców mówiących prawdę. Elektrownie wiatrowe, które miały, zastąpić elektrownie węglowe, okazały się nieefektywne. Nie przewidziano, że w północnej Europie (Anglii, Holandii, Niemczech, Polsce) wiatry przestają okresowo wiać – aktywność wiatrów zależna jest od aktywności słońca. Nie sprawdziły się zapowiedzi co do globalnego zlodowacenia, głoszone przed kilkoma dekadami przez tych samych naukowców, którzy zapowiadają dziś globalne ociepleni. Nie sprawdziła się prognoza bomby populacyjnej i śmierci połowy ludzkości z głodu. Nie sprawdzają się nawet krótkoterminowe prognozy pogody, tym bardziej naukowcy nie mają narzędzi do stworzenia rzetelnych prognoz klimatycznych.

Mitowi globalnego ocieplenia zaprzeczają fakty. Lodowce na Antarktydzie od 30 lat nie zmniejszają swojej objętości, lodowce górskie w Skandynawii i Nowej Zelandii rosną, na Kaukazie są stabilne, roztopienie lodowców podniosłoby poziom oceanów o 4 cm a lodowców górskich o 50 cm, poziomy mórz są zależne od prądów morskich, wiatru i temperatury, wielokrotnie w historii Ziemi bieguny nie były pokryte lodem.

Na pogodę na naszej planecie wpływają cykle aktywności słońca – od 11-letnich, przez 87 i 210-letnie, aż do 100.000-letnich, które odpowiadały za zlodowacenie. Według autorów książki „CO2, metan i inne gazy cieplarniane mają ograniczony wpływ ogrzewający na nasz klimat". „Istotną część stwierdzonego do tej pory ocieplenia można przypisać zjawiskom naturalnym. Największy wpływ ma tu słońce".

Do naturalnych przyczyn okresowych ociepleń klimatu można zaliczyć „zmienną intensywność promieniowania słonecznego w ramach wielkich cyklów słonecznych, pole magnetyczne na Słońcu w połączeniu z promieniowaniem kosmicznym, [...] procesy ocieplające i wychładzające na Pacyfiku i Atlantyku, stratosferyczny ozon, zawartość pary wodnej w atmosferze, sadze, areozole". Nie jest prawdą, że za globalne ocieplenie odpowiada głównie emisja CO2 – od kilku lat wzrasta emisja CO2 a temperatury nie rosną. O wzroście temperatury na Ziemi decydują zmiany siły pola magnetycznego Słońca.

Pole magnetyczne Słońca decyduje, ile promieniowania kosmicznego dotrze na Ziemie. Im słabsze jest pole magnetyczne Słońca, tym więcej promieniowania kosmicznego dociera do ziemi. Promieniowanie kosmiczne „dostarcza więcej jąder kondensacji" dla powstania chmur, które ochładzają Ziemię. Zachmurzenie zależne jest od aktywności magnetycznej Słońca, im większa aktywność pola magnetycznego Słońca, tym mniej chmur i cieplej.

„Promieniowanie kosmiczne może generować powstawanie jąder kondensacji", czyli areozoli. Areozole stają się jądrami kondensacji chmur, co powoduje spadek temperatury – im więcej chmur tym zimniej, im mniej chmur, tym cieplej. Im słabsze pole magnetyczne Słońca „, tym gorsza ochrona Ziemi przed promieniowaniem kosmicznym". Promieniowanie kosmiczne „stanowi główne źródło jonizacji w troposferze i w niższych partiach stratosfery, odgrywa więc ważną rolę w procesie powstawania chłodzących chmur".

Źródło promieniowania kosmicznego, czyli strumienia cząstek, są gwiazdy neuronowe, supernowe, czarne dziury i Słońce. Pole magnetyczne Ziemi i atmosfera chroni Ziemię przed promieniowaniem kosmicznym - „im silniejsze Słońce, tym słabsze promieniowanie kosmiczne".

Takie zjawisko ocieplenia klimatu Ziemi w wyniku większej aktywności pola magnetycznego słońca następuje od 1850 roku, kiedy zakończyła się mała epoka lodowcowa. Obecnie Słońce jest najbardziej aktywne od 10.000 lat. Wcześniejsze ocieplenia klimaty miały miejsce 1000 i 2000 lat temu. Gdy aktywność magnetyczna Słońca zmaleje, nastąpi spadek temperatury na Ziemi. Obecnie kończy okres „wielkiego słonecznego maksimum" i temperatury zaczną spadać. Już dziś na Antarktydzie lodowce, zamiast zmniejszać się, rosną. W poprzednim okresie ocieplenia od IX do XIV wieku Grenlandia i Islandia były wolne od lodów i zamieszkane przez Wikingów. W 1420 roku Chińczycy nie znaleźli lodu na morzu Arktycznym. Nie da się wiec ukryć, że przed rewolucją przemysłową fazy ciepłe i zimne, naturalne zmiany klimatyczne, miały naturalne przyczyny i wynikały z pola magnetycznego słońca i promieniowania kosmicznego, a nie z emisji CO2, która nie miała miejsca na przemysłową skalę.

Cykliczność klimatu potwierdzona jest przez wszystkie badania – w tym i analizy pokrywy lodowej. Cykle klimatyczne badane są na podstawie: rdzeni lodowych, słojów drzew, osadów morskich, danych o poławialności ryb, rejestrów temperatur i opadów. Wyniki wzrostu temperatur zarejestrowane w stacjach metrologicznych były nierzetelne, bo stacje zostały otoczone przez rozrastające się miasta będące miejscowymi wyspami ciepła – problem ten dotyczy 90% stacji pomiarowych w USA. Dodatkowo zamykane są stacje pomiarowe na terenach niezabudowanych.

„Naprzemienność geologicznych okresów ciepła i zimna w ciągu minionych 500 lat odbywała się w rytmie promieniowania kosmicznego". Stężenie pary wodnej w atmosferze skorelowane jest z 60-letnimi cyklami słońca.

Fazy ocieplenia od 1850 roku następowały w latach 1860-1880, 1910-1940, 1977-2000. Od 1940 do 1970 nastąpiło ochłodzenie klimatu. Między fazami ocieplenia były fazy ochłodzenia i stagnacji. Dodatkowo wzrostowi temperatur w jednym miejscu ziemi (Arktyce) towarzyszył spadek temperatur w innym miejscu (Antarktydzie) i stabilne temperatury w innych częściach Ziemi (Grenlandii czy USA). Podobne wahania temperatury zachodziły na innych planetach układu słonecznego. Od 2000 roku temperatura nie rośnie.

Na klimat wpływają też takie zjawiska jak zmiany zwyczajowych miejsc wysokiego i niskiego ciśnienia, zmiany kierunków wiatrów i prądów morskich, wywoływane między innymi aktywnością pola magnetycznego słońca. Raptownym powodem ochłodzenia bywają pyły wyrzucone do atmosfery w wyniku wybuchów wulkanów, które powodują nagłe ochłodzenie, klęskę nieurodzaju i głód. Klimat zmienia się też w wyniku zmian pola magnetycznego Ziemi. Biegun magnetyczny Ziemi stale się przemieszcza, codziennie o kilkadziesiąt metrów.

 

Jan Bodakowski

Źródło: JB

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną