Maria Woodworth-Etter - „babcia ruchu pentekostalnego”.

0
0
0
/

Maria Woodworth-Etter to amerykańska protestancka charyzmatyczka, która żyła w XIX w. i była pierwszą kobietą w dziejach najnowszych, która postanowiła oddać się głoszeniu Ewangelii. Została nazwana nawet „babcią ruchu pentekostalnego”, czyli współczesnego charyzmatyzmu.

Woodworth-Etter zasłynęła z tego, że pod jej wpływem ludzie mieli odzyskiwać zdrowie. Wiele było też takich wypadków, kiedy ludzie “upadali w Duchu Świętym”, to znaczy tracili przytomność i to bez nakładania rąk. Po prostu w trakcie jej kazań wiele osób mdlało, a niektórzy doświadczali tego nawet po powrocie do domu. Niektóre “spoczynki” miały trwać i po kilka godzin, a w ich trakcie wiele osób miało duchowe wizje nieba i piekła.

Woodworth-Etter nie miała wykształcenia teologicznego i nie interesowały jej zresztą zawiłości teologiczne. Głosiła proste rzeczy i sprzeciwiała się występującym sporom teologicznym, jako “dzielącym włos na czworo”.

Woodworth-Etter należała wpierw do The Christian Church, protestanckiej wpólnoty, a kiedy została z niej usunięta, odnalazła się wśród kwakrów. To właśnie pośród nich przeżyła “Chrzest w Duchu świętym”. Kwakrzy natomiast to jedna z najbardziej radykalnych grup protestanckich. Warto ją poznać, by móc poznać korzenie “przepowiadania” Marii Woodworth-Etter.

W 1646 r. George Fox założył Religijne Towarzystwo Przyjaciół (jego członkowie byli zwani popularnie „kwakrami”). Był to skrajny odłam angielskiego purytanizmu. Pod wpływem prześladowań większość kwakrów uciekła do Ameryki Północnej.

Ks. Stöckl tak opisywał mistycyzm protestanckich kwakrów:

Kwakrzy wyrobili so­bie pełen już religijno-mistyczny systemat, wskazujący wprawdzie w każdym punkcie na źródło, z którego wyszedł, ale przedstawiający zarazem właściwe sobie rozwinięcie podjętej przez się za­sady. Założycielem sekty był, jak wiadomo, Jan Fox ur. 1624 roku w angielskim hrabstwie Leicester, szewc i marzyciel, który zresztą tylko rzu­cił nasienie kwakrowskiej mistyki, a dopiero jego zwolennicy: Jerzy Krith, Samuel Fischer, a szcze­gólniej Robert Barclay, nadali jej trwalszą teorety­czną podstawę, i kwakrowskie pojęcia w religijny ułożyli systemat.

Kwakrzy, tak jak anabaptyści, nie uznawali Pisma Świętego za jedyną, najwyższą regułę i źródło religijnego poznania. Na miejsce martwej li­tery stawiali oni wewnętrzne objawienia Ducha w człowieku. Pismo może być tylko źródłem drugorzędnym. Wewnętrzne zresztą objawienia Ducha nie są przeciwne ani rozumowi, ani Pismu Świętemu. Nie mogą zresztą być, ale o tym, że tak jest stwierdza sam wierzący na mocy poczucia oczywistości. A samo Pismo daje w tym ujęciu jedynie ogólne wskazówki. Powołuje się na nie zresztą wielu heretyków. Musi być więc jakaś instancja ponad nim. Jeżeli nie jest nim Kościół katolicki, to musi nim być świadectwo Ducha, który żyje w człowieku. Stąd zaś już tylko krok do uznania boskiej natury człowieka.

Przedstawione tu rozumowanie kwakrów jest niezwykle znamienne. Ostatecznie bowiem katolicy przyjmują, że Pismo Święte jest Objawionym Słowem Boga na podstawie autorytetu Kościoła. Zapewnia on nie tylko o jego prawdziwości, ale także gwarantuje jego właściwą interpretację. Może to czynić, gdyż jego założycielem był sam Jezus Chrystus, Syn Boży, który przekazał swój autorytet Apostołom: „Kto was słucha, Mnie słucha” (Łk 10, 16). Dla kwakrów to człowiek sam jest dla siebie najwyższą normą i interpretatorem Pisma.

Ks. Stöckl napisał:

Nauka Kwakrów o Duchu przemieszkiwającym w człowieku, zgodna jest zupełnie z nauką Lutra, i tylko nieco przerobiona odpowiednio do wymagań mistycyzmu. Kwakry przyjmują w czło­wieku dwa żywioły jego bytu: dobre, jak mówią, nasienie i złe nasienie. Złe nasienie jest to samo, co Luter nazywa ciałem, a zatem naturalny człowiek z tym wszystkim co go stanowi. Dobre nasienie znów jest nie przypadłością natury człowieczej, ale raczej realną, duchową substancją, żyjącą w naturalnym człowieku. W tej duchowej substancji i przez nią przebywa w człowieku Bóg, Duch Boży. Nie jest ona przeto samą istotą Bożą, ale raczej jest duchowym, niebieskim i niewidzialnym pierwiastkiem, w którym jest Bóg, jako w swoim organie, jest więc jakoby środkiem, przewodnikiem, duchowym ciałem Bożym w nas, dlatego też nosi nazwę nasienia Bożego. Odpowiednio do tych dwóch pierwiastków bytu człowieczego, dwojakie w człowieku rozróżnić należy światło: naturalne światło rozumu, odpowiadające złemu nasieniu, i światło Ducha, odpowiadające dobremu, czyli Bożemu nasieniu. Tylko to ostatnie prowadzi do prawdy; tylko ze światła Ducha, wynika prawdziwe religijne poznanie; naturalne światło rozumu w dziedzinie religii może tylko błędy płodzić. Naturalny rozum na to tylko człowie­kowi jest dany, aby nim kierował w zewnętrznych i światowych jego potrzebach i stosunkach; o ile zaś miesza się on do wyższych spraw Ducha staje się zawsze źródłem błędu i apostazji. Odpo­wiednio też do tych dwóch pierwiastków istoty człowieczej, dwie też w dziedzinie moralnej działają potęgi: duch świata, czyli książę ciemności w złym nasieniu, i Duch Boży w dobrym nasieniu. Co przeto człowiek myśli, chce i czyni podług swojej natury, która jest złym nasieniem, jest zawsze złe; co zaś podług Ducha działa jest zawsze dobre. Jak w nasieniu Bożym Duch Boży, tak w złym nasieniu przemieszkiwa duch ciemności w człowieku, i jak Duch przez nasienie Boże działa dobro w człowieku, tak duch ciemności przez nasienie złe działa zło.

Mamy tutaj do czynienia z dualizmem typowym dla gnozy. Ks. Stöckl uważał, że kwakrzy byli bardziej konsekwentni niż Luter i stąd przyjęli inną naukę o usprawiedliwieniu niż on. O ile luteranie uznają, że Chrystus usprawiedliwia człowieka w sposób tylko zewnętrzny, tzn. jego natura i tak pozostaje zepsuta i zła, to kwakrzy twierdzą, że Chrystus przywraca ludziom „nasienie Boże”, tworząc nową, czystą istotę. Wiąże się to z przekonaniem o boskim charakterze człowieka, co także zauważał ks. Stöckl:

Na tych podstawach rozwinął się w całej pełni marzycielski mistycyzm Kwakrów; rozbu­dzenie u nich Bożego Ducha w człowieku warun­kujące odrodzenie człowieka, nie pozostało czysto teoretycznym tylko twierdzeniem, ale miało być zasadą życia, miało przejść w czyn i życie. Nie dosyć było dla nich, że Duch Boży w nasieniu Bożym, w odrodzonym przebywał człowieku; mar­twe to przebywanie dla życia odrodzonego czło­wieka nic jeszcze nie znaczyło; Duch więc Boży podług nich może się w odrodzonym podnieść do świadomości, i całą jego naturalną świadomość w sobie pochłonąć. Tym sposobem przekraczali oni poza dogmatyzm luterski, i główną jego za­sadę rozwijali w mistycyzm. I ze stanowiska swojego mieli najzupełniejszą rację. Bo jeżeli nasienie Boże i Duch Boży żyje w człowieku, i do całości natury ludzkiej należy, to niewiadomo, dlaczego by człowiek miał być ograniczonym zawsze do naturalnej tylko świadomości, i dlaczego by nie miał też i wyższy pierwiastek jego natury podnieść się do świadomości. Luter wprawdzie do tego następstwa swej nauki nie doprowadził, ale to nie obowiązywało Kwakrów, ażeby tak samo na pół drogi zatrzymywać się mieli.

Interesujące jest w tym kontekście świadectwo współczesnego, młodego Polaka, który stając się kwakrem, stara się wyjaśnić kim są kwakrzy. Stwierdza na początku, że są to „prawdziwi chrześcijanie”. Zaraz jednak dodaje, że nie tworzą oni religii, ani kościoła, ale są raczej ruchem społecznym. Jakby było mało zamieszania, uzupełnia to o stwierdzenie, że wśród współczesnych liberalnych kwakrów są także buddyści, muzułmanie, wyznawcy sufizmu, „religii uniwersalnej”, czy nawet ateiści poszukujący duchowości. Koncentrują się oni na mistycznej relacji z Bogiem. Tak wielka różnorodność poglądów wśród nich bierze się stąd, że odrzucają wszelkie religijne formy i rytuały, nie uznają żadnych dogmatów czy jednego wyznania wiary. Nie tworzą żadnych struktur. Nie mają nawet pastorów, czy nauczycieli. Ich spotkania polegają na wspólnym milczeniu. Wychodzą bowiem z założenia, że Bóg mówi bezpośrednio do serca człowieka.

Opis ten, w pewien sposób, potwierdza uwagi ks. Stöckla i pokazuje masoński charakter kwakierstwa. Jest w nim wspomniany Bóg, ale nie jest on w żaden sposób scharakteryzowany. Jest mowa o relacji z Nim, ale ona także nie jest w żaden sposób opisana. Religia jest kwestią czysto wewnętrzną i indywidualną. Każdy sam odpowiada sobie na wszystkie pytania i wątpliwości na podstawie tego, co mówi do niego Duch. Wynika z tego, że nie istnieje żadna obiektywna prawda, ale każdy sam ją tworzy w oparciu o „Boże natchnienie”. Nikt nikomu nie podlega i wszyscy są dojrzali i święci. Stąd nikt nie może nikogo nauczać.

Źródło: Michał Krajski

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną