KORWIN dręczy ateistów
Okrucieństwo KORWINa nie zna granic. W stolicy, przed wejściem na stacje metra Centrum, na tak zwanej Patelni, młodzi działacze partii Janusza Korwin-Mikkego zbierają systematycznie podpisy poparcia listy na kandydatów wolnościowców do Sejmu. Jednym z elementów infrastruktury zbieraczy podpisów jest wielki głośnik non stop nadający przemówienia Janusza Korwin-Mikkego przy użyciu pełnej mocy głośników.
Ofiarami sensorycznego dręczenia są ateiści zbierający obok podpisy pod swoją petycją. Obok stolika KORWINa swój stragan mają ateiści zbierający podpisy na listach społecznego projektu ustawy o usunięciu religii ze szkoły. Bezbożnicy mieliby zapewne radochę ze swojej szkodliwej działalności gdyby nie to, że głośne i monotonne tyrady Korwina doprowadzają ich do szaleństwa. Plotki głoszą, że wpływem nieustannego monologu JKMa u ateistów pojawiają się krwawe wybroczyny z uszu, a nawet oczu, pod wpływem sensorycznych tortur lewicowcy nie mogą powstrzymać ślinotoku. W działaczach lewicy rodzi się żądza krwawego mordu.
Świadoma powagi sytuacji policja trzyma rękę na pulsie. Ubrani po cywilnemu funkcjonariusze pilnują by przedstawiciele zwaśnionych opcji nie urządzali krwawych pogromów w centrum Warszawy. Obecność policji zdecydowanie się przydaje. W poniedziałek wieczorem stolik zwolenników KORWINa został zaatakowany przez pijanego starszego wiekiem jegomościa. Jegomość usiłował usiąść na głośniku. Odsunięty przez jednego z wolnościowców stał się niezwykle agresywny i zaatakował brutalnie młodego człowieka. Stan zamroczenia alkoholowego nie przeszkadzał agresorowi w sprawnej szarży. Dopiero interwencja funkcjonariuszy w cywilu nie dopuściła do rozlewu krwi.
Wszyscy spragnieni ekstremalnych rozrywek, widoku cierpiących ateistów, walk między zwolennikami KORWINa a pijakami, mają okazję na chwile dynamicznego relaksu w centrum stolicy i to całkiem za darmo.
Jan Bodakowski
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl